Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Niesamowite cyferki
Powiedzieć, że Sretenović potrafił organizować grę i był nastawiony najpierw na podanie, to jak nie powiedzieć nic. Zwróćmy się więc do klarownego świata cyfr. W sezonie 1999/2000, 35 letni Sreta był u schyłku swojej zawodniczej kariery, gdy dla Stali notował średnio 7.8 asysty. Rok później wywindował ten rekord do 8.5. Sześciokrotnie rozdał więcej niż 15 asyst, przeciwko Pogoni Ruda Śląska zanotował 17 kluczowych podań, w starciu z Komfortem – 16. Taka kontrola gry w dzisiejszym baskecie już niemożliwa. Koledzy i szkoleniowcy zgodnie mówili o nim – grający trener.
Marzenie niespełnione
Państwo Sretenović pochylali się nad swoim nowonarodzonym synkiem, podziwiając go w mocnym, sierpniowym świetle, wpadającym przez okno belgradzkiego szpitala. Chłopcu nadano popularne w Serbii imię Zoran, co oznacza „świt”. Był rok 1964, drugi raz z rzędu mistrzem Jugosławii został OKK Belgrad. Za 15 lat w barwach tej drużyny miał debiutować młody Sreta.
„Lubię swoje imię, tak jak z uśmiechem wspominam swoje dzieciństwo. Tata był policjantem, mama pracowała w fabryce farmaceutycznej. Co prawda jestem jedynakiem, ale nigdy się nie nudziłem. Młodość w Belgradzie to wspaniały czas.” – wspominał po latach Sretenović.
Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!