
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Rower
Super bohaterem dla młodego Żeljko nie był Batman czy inny Kapitan Ameryka, a własny ojciec. Nie ma w tym nic dziwnego, Żelimir urodził się w serbskiej miejscowości Cacaku w 1960, a gdy dorastał nie miał dostępu do szerokiej gamy zachodnich produktów, w tym komiksów. Do taty miał wielki szacunek, który opierał się głównie na wiedzy i doświadczeniu rodzica. Dziś zresztą uważa podobnie:
„Najpierw warto uświadomić sobie czym w ogóle jest autorytet i na jakich przesłankach go opieramy. Dla mnie zawsze najważniejsza była wiedza. Odkąd pamiętam chciałem znać odpowiedź na wszystkie pytanie, jakie mogę usłyszeć.”
Ojciec ofiarował mu również dar, który w jugosłowiańskiej rzeczywistości lat 70’ jawił Obradoviciowi jako ósmy cud świata – nowiutki rower. Wartość tego przedmiotu to w rzeczywistości czas i możliwość trenowania. Chłopak w końcu mógł zdążyć po szkole na sparingi młodzików klubu Borac Cacak. Kolejnym prezentem od rodzica było pewne zdanie, które tak mocno utkwiło w pamięci Obradovicia, że z lubością powtarza je do dziś w niemal każdym wywiadzie:
„Szanuj ludzi, jeśli sam oczekujesz od nich szacunku.”
Mama Żeljko podchodziła do życia i koszykówki bardziej prozaicznie i zabierając się do prania przepoconych szortów narzekała – synek, ciągle wszystko brudzisz, ciągle przy tym sporcie tyle roboty.
Kraty
Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!