
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty i graj w Fantasy Lidze! >>
Piotr Alabrudziński: Panie Zbyszku, gdyby miał Pan powiedzieć kilka słów o sobie…
Zbigniew Bytomski: Z zamiłowania jestem turystą. Dużo podróżowałem po kraju i Europie prywatnie czy zwykłymi wycieczkami, bardzo to lubię. Drugie moje zamiłowanie to fotografia. Miałem zostać fotografem, a zostałem drukarzem. Mało kto o tym wie. Do tego bardzo mnie interesuje nie tyle dziennikarstwo, co kronikarstwo. Od młodości lubiłem zbierać różne informacje, wycinałem z gazet fragmenty o Mistrzostwach Świata w piłce nożnej i inne takie rzeczy.
Turystyka, fotografia, kronikarstwo, no i sport. Jestem z wielodzietnej rodziny. Myśmy wszyscy uprawiali przed domem sport. Była piłka nożna, siatkówka. W koszykówkę zacząłem grać na podwórku gdy trochę podrosłem – w wieku piętnastu lat nie miałem nawet 150 cm. Pierwsze moje rzuty wpadały do garnka zawieszonego na bramce piłkarskiej. Gdy wróciłem ze służby wojskowej przytargałem kosz, zbiłem ze starych desek tablicę i potem wszyscy na podwórku grali w koszykówkę. Ja to zawsze inicjowałem.
Lubię kontakt z ludźmi, szczególnie młodzieżą, bo człowiek wśród młodzieży inaczej się czuje, młodziej, ma więcej werwy.
Ale nie od razu zaczął się Pan interesować koszykówką młodzieżową?
Zaczęło się ok. 1995. Mieszkam w Rudzie Śląskiej, jakieś 500 metrów od hali Pogoni. Tam wtedy była ekstraklasa i boom na koszykówkę. Zacząłem chodzić na mecze i bardzo mi się to spodobało. Chodziłem też na mecze sekcji młodzieżowej, bo mieliśmy dużo kategorii wiekowych. Założyłem bloga KS Pogoń Ruda Śląska, coś tam pisałem.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!