
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Umiejętne maskowanie
Zastal mimo posiadania w składzie kilku głośnych nazwisk, nie wygląda ani trochę na drużynę z nierównomiernie rozłożonymi akcentami. Pewien trener powiedział kiedyś, że zespołowe granie w ataku napędza dobrą, zespołową defensywę. Wydaje się, że to powiedzenie jest trafne w przypadku Zastalu.
Zielonogórzanie mają swoje braki na bronionej połowie, ale pokazali, że są w stanie je dość wyraźnie przykryć dzięki wzorowej współpracy oraz za pomocą mądrego rotowania zawodnikami przez sztab trenerski.
.
Póki co największą defensywną bolączką wicemistrzów Polski jest dyspozycja fizyczna Brandena Fraziera, który nie jest jeszcze w optymalnej formie i widać, że zdarza mu się dość często nie nadążać na nogach za kozłującymi rywalami.
.
Tu do akcji wkracza Oliver Vidin, który korzysta także z ustawienia z Nemanją Nenadiciem na „jedynce”. Jest to rozwiązanie bardzo dobrze świadczące o głębokości i wszechstronności składu z Zielonej Góry. Nenadić ze swoją łatwością w kozłowaniu nie ma problemów z rozgrywaniem, przez co ofensywa nie traci wiele na braku prawdziwej „jedynki”.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Jednocześnie zestaw Nenadić – Joseph – Brembly gwarantuje bardzo dobrą obronę na obwodzie, co w konsekwencji skutkuje mniejszym obciążaniem graczy podkoszowych Zastalu, którzy przecież nie są najlepszymi obrońcami obręczy.
Jest kim kreować
Jak wyżej wspomniałem, Zastal w ataku prezentuje bardzo zespołową koszykówkę. By takie granie miało rację bytu, potrzebny jest zawodnik (zazwyczaj rozgrywający), który potrafi samemu złamać pierwszą linię obrony, lub znaleźć przewagę w akcji pick&roll.
W niedzielnym meczu ze Śląskiem Branden Frazier pokazał wszystkim, że nieprzypadkowo ma on za sobą grę w znacznie mocniejszych ligach. Umiejętność szybkiego czytania gry i precyzja w dograniach to wielka wartość dodana dla tego zespołu.
W sumie nie przykładałbym aż takiej wagi do wczorajszej liczby asyst Fraziera, ale bardziej do ich jakości. Cross court pass to chyba najgorszy rodzaj podania z punktu widzenia obrony i tu robił świetną robotę. #plkpl pic.twitter.com/j62SZOIE2a
— Stanisław Woźniak (@stanio2002) September 6, 2021
.
Co więcej, podobny wpływ na zielonogórski atak może mieć zmiennik Fraziera – Andrzej Mazurczak. W meczu o Superpuchar reprezentant Polski zaliczył bardzo dobre wejście, w czasie którego obsługiwał kolegów świetnymi podaniami.
.
O tym jak sprawnie ofensywa Zastalu może funkcjonować pod wodzą Mazurczaka świadczą chociażby poniższe klipy video. Andy w trzech kolejnych posiadaniach zainicjował dokładnie tę samą zagrywkę i za każdym razem był w stanie znaleźć inny rozwiązanie korzystne dla zespołu.
.
Ciekawe jest również to, że ci dwaj zawodnicy mogą grać (choć raczej w krótkim wymiarze czasowym) obok siebie. Jeśli szkoleniowiec wicemistrza Polski będzie zmuszony do gry takim ustawieniem, nie musi być to wyrok dla Zastalu, gdyż obaj panowie dysponują przyzwoitymi jak na PLK warunkami fizycznymi, a także stanowią zagrożenie z dystansu (Frazier 49% w stacjonarnych trójkach przez ostatnie 2 sezony, Mazurczak 38%).
Apić jak magnes
W przedsezonowym raporcie na temat Dragana Apicia pisałem, że jest to gracz, który ściąga na siebie sporą uwagę obrońców i umiejętnie ten fakt wykorzystuje. Jak pokazały pierwsze spotkania Zastalu, serbski center pokazuje swój playmaking w każdy możliwy sposób. Gdy gra tyłem do kosza umie szybko odegrać na obwód, gdy widzi zbliżające się podwojenie.
Z tego typu sytuacji najlepiej korzysta Jarosław Zyskowski, który słynie z łatwości mijania obrońców w ruchu. Apić widzi również bardzo wiele w akcjach, w których rolluje od do kosza. Gdy otrzyma piłkę po obrocie umiejętnie czyta zachowania obrońców i w zależności od sytuacji podaje do narożnika lub do ścinającego za plecy partnera.
.
Zastal nie boi się rzucać
Znani wszystkim czytelnikom Jacek Mazurek i Grzesiek Szybieniecki w swoim podcaście słusznie podkreślali, że ekipa z Zielonej Góry dysponuje dobrymi strzelcami, ale bali się jednocześnie, że awersja trenera Vidina do częstego rzucania z dystansu w ostatnich sezonach w Śląsku przeniesie się także na taktykę Zastalu. Na szczęście do tego jak na razie nie doszło i Zastal chętnie wykorzystuje takich zawodników jak Joseph, Meier, czy Brembly, którzy najlepiej czują się w sytuacjach „catch&shoot”.
W dwóch pierwszych meczach sezonu trafili 15 tego typu trójek z 34 oddanych – to dobra prognoza na przyszłość, a kibicom z Zielonej Góry pozostaje tylko czekać aż ich gracze się „wstrzelą” i procenty skuteczności pójdą w górę.
Stanisław Woźniak, @stanio2002
[/ihc-hide-content]