Żan Tabak: Ambicja i głód sukcesu (część 2)

Żan Tabak: Ambicja i głód sukcesu (część 2)

Trenerskie autorytety, podejście do analityki w koszykówce i przygoda w roli komentatora telewizyjnego. Druga część wywiadu z Żanem Tabakiem, chorwackim trenerem Stelmetu Enea BC Zielona Góra.
Żan Tabak / fot. A. Romański, plk.pl

 

Dołącz do Premium – czytaj wszystkie teksty i graj w Fantasy Ligę! >>

Pierwsza część wywiadu z Żanem Tabakiem „Nie uważam się za lepszego” jest TUTAJ>>

Wojciech Malinowski: W ostatnich latach bardzo duże znaczenie w koszykówce na tym najwyższym poziomie zyskała analityka. W publikowanych na naszych łamach tekstach można było przykładowo zauważyć, że gracze Stelmetu Enea oddają stosunkowo niewiele rzutów z póldystansu, uważanych za najmniej efektywne. Jak Pan podchodzi do zwiększającej się jej roli w koszykówce?

Żan Tabak: Analityka to tylko jedno z narzędzi, które pozwalają nam osiągać założone cele. Łączymy to ze scoutingiem wideo, ze zdrowym odżywaniem, czy psychologią sportową. Staramy się być przygotowani ze wszystkich stron i analityka jest na pewno równoważnym elementem dla innych czynników, które wymieniłem.

Problemem analityki jest jednak to, ze trzeba wiedzieć, jak ją odczytywać. Zdarza się, że ludzie widzą cyfry, ale nie wiedzą, z czego one wynikają, czy co pokazują. Uważam, że w większości przypadków decydujący jest jednak profil graczy. Wielokrotnie już mówiłem w naszej rozmowie, że bardzo ważną kwestią jest dla mnie adaptacja. Ja nie wymyśliłem analityki, ale skoro podstawą nowoczesnej koszykówki są rzuty z dystansu i próby spod kosza, to ja staram się do tego dostosować.

W przerwie letniej stracił Pan Zamojskiego, Zyskowskiego, Meiera, Hakansona, którzy znakomicie czuli się w akcjach typu catch & shoot. Ich zastępcy, gdy popatrzymy na ich statystyki z poprzednich sezonów, nie wydają się aż tak skuteczni w tym elemencie gry. Czy nie obawia się Pan obniżenia efektywności zespołu w tym elemencie i czy ewentualnie planuje Pan w związku z tym jakieś korekty taktyczne?

[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]

Po pierwsze, to zwrotów takich jak „obawiać się”, czy „problem” nie ma w moim słowniku. Jest w nim za to słowo „wyzwanie”. Zarówno Pan, jak i pana polscy koledzy z branży uwielbiają używać słów jak „katastrofa”, czy przeciwnych określeń o przesadnie pozytywnym wydźwięku. Ja za to lubię trzymać się blisko środka.

Gdy w ubiegłym roku podpisywałem graczy, to nie miałem pojęcia, jak oni odnajdą się w PLK i VTB, większość z nich nie miała doświadczeń w tych rozgrywkach. Latem złożyliśmy im wszystkim propozycje nowego kontraktu, gdyż dla trenera najlepszym rozwiązaniem po tak udanym sezonie jest zatrzymanie najlepszych graczy. Szkoleniowcowi pracuje się wtedy najłatwiej. Dodatkowo to właśnie w drugim roku pracy z tymi samymi zawodnikami wychodzi prawdziwa wartość trenera.

W naszym przypadku nie było to możliwe i w ramach posiadanych środków musieliśmy wybrać zupełnie nowych graczy. Sam wspominałeś, że walczymy z bogatszymi przeciwnikami. Aby mieć na to szanse, to musimy podejmować ryzyko. Takie ryzyko podjęliśmy jednak również rok temu. Nigdy nie wiesz, jak twoi nowi zawodnicy zafunkcjonują w zespole. W ubiegłym roku zaadaptowałem się do posiadanych graczy i teraz muszę uczynić to ponownie.

Chcę również zaznaczyć, że jest zbyt wcześnie na to, by ocenić, jak moi zawodnicy będą grać i jak sobie poradzą w obecnym sezonie. Nie zgadzam się też z tobą, że nowi gracze na podstawie statystyk z poprzednich sezonów są słabymi strzelcami.

Przepraszam, tu się muszę wtrącić. Nie powiedziałem, że są słabymi. Powiedziałem, że nie są tak skuteczni, jak ich poprzednicy.

Okay, to powiedz mi, którzy zawodnicy z poprzedniego sezonu byli według ciebie znakomitymi strzelcami?

Statystyki Synergy Sports sugerują, że Zamojskiego, Meiera, Hakansona i Zyskowskiego można w tej sposób określić.

Okay. Czy sprawdziłeś ich statystyki z sezonów, w których grali przed przyjściem do Zielonej Góry?

Tego nie zrobiłem.

Powinieneś zatem to zrobić i sprawdzić, jak wymieniona czwórka radziła sobie w karierze przed przyjściem do Zielonej Góry. A potem, porównać ich z osiągnięciami z poprzednich sezonów zawodników, których teraz mam w zespole. Nie wiemy, jak zawodnicy zareagują w nowym otoczeniu. Tak naprawdę możesz tylko zgadywać w odniesieniu do posiadanych danych. Gdy będziemy rozmawiać kolejny raz, to możemy wtedy dokonać takiego porównania, gdyż będziemy mieli więcej dostępnych danych z obecnych rozgrywek.

Analizując zaawansowane statystyki Pana drużyny, można również zauważyć, że wasza średnia zdobywanych punktów na jedno posiadanie z kontrataku jest niższa niż z rzutów typu „spot up”. Jest to dosyć rzadko spotykane. Z czego Pana zdaniem może to wynikać?

Tu wracamy do kwestii, jak powinno się odczytywać dane z Synergy. Używam tego serwisu codziennie i jest to najlepsza dostępna pomoc dla trenera na rynku. Zwrócę jednak na przykład uwagę na to, że akcje typu „spot up” mogą być liczone zarówno z ataków pozycyjnych, jak i kontrataków. Nigdy zatem dokładnie nie wiesz, jakiego typu akcje doprowadziły do takich pozycji rzutowych.

Moje zespoły biegają więcej od innych drużyn, gdyż taki jest właśnie nasz styl gry, zawsze staramy się grać koszykówkę w wysokim tempie. Cały staramy się poprawiać nasz styl, gdyż w ten sposób grają najlepsze drużyny w hiszpańskiej ACB.

Pierwsze mecze obecnego sezonu sugerują, a potwierdzają to także statystyki straconych punktów na jedno posiadanie przeciwnika, że Pana zespół prezentuje się lepiej w defensywie niż sezon wcześniej. Czy to kwestia posiadania lepiej czujących się po tej stronie parkietu graczy, czy też innych elementów, które starał się Pan dodać latem?

Po zaledwie czterech meczach jest bardzo ciężko stwierdzić, że jesteśmy lepszą drużyną w defensywie niż przed rokiem. To, tak jak rozmawialiśmy w kwestii strzelców z dystansu — za wcześnie jest na ocenianie i wyciąganie wniosków po ledwie czterech spotkaniach. Potrzebujemy więcej czasu, gdyż cały czas nie gramy tak, jakbym chciał i widzę elementy, które powinniśmy poprawić.

Jeżeli pamiętam dobrze, to nasz wskaźnik straconych punktów na jedno posiadanie przeciwnika był jednym z najlepszych w lidze.

W to nie wątpię, gdyż byliście najlepszym zespołem w lidze i w momencie przedwczesnego zakończenia sezonu zajmowaliście w niej pierwsze miejsce. Chcę po prostu zwrócić uwagę na to, że na początku obecnych rozgrywek wydajecie się w tym elemencie jeszcze lepsi.

Jako trener tego zespołu staram się zaadaptować swoje pomysły do materiału ludzkiego, który posiadam. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że nie grałem z tymi samymi przeciwnikami, co inne zespoły. Można też dodać, że niektóre drużyny na początku sezonu miały trudniejszy terminarz i rywali od nas. To jest jeden z powodów, dla których tak ciężko ocenić, na co naprawdę stać dany zespół.

Czy wie Pan, co osoby związane z innymi klubami mówią najbardziej negatywnego o grze Stelmetu Enea?

Nie mam pojęcia.

„Grają brutalnie”, „ciągle faulują” i „sędziowie przymykają na to oczy” – takie opinie często można usłyszeć na temat gry Pana zespołu.

(Po chwili zastanowienia). Nie chcę tego komentować.

Zmieniamy zatem temat. Przed podjęciem w ubiegłym roku pracy w Stelmecie Enea miał Pan dwa lata przerwy od pracy trenerskiej. W tym czasie komentował Pan mecze w hiszpańskiej telewizji i moi tamtejsi znajomi akurat bardzo dobrze Pana w tej roli wspominają.

(Śmiech). Komentowałem mecze dokładnie w tym stylu, w którym z tobą rozmawiam. Zawsze jestem bezpośredni, mówię to, co myślę. Niektórym się to podoba, innym nie. Nie wydaje mi się, żebym był dobrym materiałem na osobę pracującą w mediach. Nie mam poczucia humoru i nie sprawiam wrażenie sympatycznego, a to są dwie cechy, które wydają się mieć duże znaczenie do pracy w show businessie. Praca w telewizji do tego się zalicza i naprawdę nie uważam, bym się do tego nadawał. Są inne czynności, w których jestem dobry, ale to nie była jedna z nich.

Czym przekonał Pana prezes Jasiński, że zdecydował się Pan akurat wrócić do zawodu w zespole z Zielonej Góry?

Zawsze byłem zainteresowany projektem, w którym moja praca mogłaby być zauważona. Gdy przeanalizowałem sytuację drużyny z Zielonej Góry, to uznałem, że spełnia ona te założenia.

Jak wszyscy wiedzą jest to Pana druga przygoda z Polską Ligą Koszykówki. W 2012 roku rozpoczął Pan sezon z Treflem Sopot, ale w trakcie jego trwania przyjął Pan ofertę z zespołu z Vitorii. Co Pan powie kibicom z Zielonej Góry, którzy obawiają się, że taka sytuacja może się powtórzyć i teraz?

W ubiegłym roku, gdy pojawiłem się w Zielonej Górze, to zapowiedziałem, że podpisałem dwuletni kontrakt i mam zamiar go wypełnić. Miałem oferty w minionym sezonie, były również kluby zainteresowaną moją osobą tego lata. Jestem jednak cały czas w Zielonej Górze i planuję zakończyć tu sezon, oczywiście o ile nie zostanę wcześniej zwolniony. Niestety nie można nie wspomnieć w tym momencie o koronawirusie, który też wszystko może pokrzyżować.

Grał Pan w swojej karierze u wielu znakomitych trenerów, a potem z kolejnymi pracował Pan w europejskich klubach. Czy preferowany przez Pana styl koszykówki w wysokim tempie to styl podpatrzony u kogoś, czy raczej Pana własne przemyślenia w kwestii taktyki?

Koszykówkę można porównać ze sztuką. Każdy ma taki sam zestaw kolorów, a te, na które się zdecydujesz, to już kwestia twoich umiejętności i osobowości. Możesz mieć pomysł na jakiś konkretny obraz, ale potrzebujesz się zaadaptować do tego, jaki zestaw i jakość kolorów masz do dyspozycji.

Co do wpływu innych szkoleniowców na moją pracę. Nie uczyłem się u niego koszykówki, ale to u Joana Plazy nauczyłem się, jak być trenerem. Ma on zupełnie inną osobowość od mojej, ale zdecydowaną większość kwestii związanych z prowadzeniem zespołu nauczyłem się od niego. Koszykówki uczyłem się przez całe życie, od czasu ukończenia 14 lat. Miałem w swoim życiu wielu znakomitych trenerów, lecz to właśnie od Joana Plazy nauczyłem się wykonywać ten zawód.

Czy z perspektywy czasu jest Pan w stanie ocenić, czego Panu zabrakło, by zostać na dłużej w zespole z Vitorii czy później w Maccabi Tel-Awiw?

Myślę, że tak i była to umiejętność zaadaptowania mojego charakteru do posiadanych graczy w zespole. Z każdym rokiem staram się poprawiać w tym elemencie i wydaje mi się, że jestem coraz lepszy wraz z nabieranym doświadczeniem.

Po roku pracy w Treflu Sopot i Vitorii zdecydował się Pan wrócić do Realu Madryt i pracować tam w roli asystenta. Czy trudno jest się z powrotem przestawić do takiej roli, gdy już wcześniej było się głównym szkoleniowcem?

W przeszłości pracowałem jako asystent, wtedy pracowałem jako asystent i mogę pracować jako asystent w przyszłości, jeżeli tylko uznam propozycję za właściwą dla mnie. Co to oznacza? Gdy jesteś asystentem u dobrego głównego trenera, to masz czas na nabranie nowych doświadczeń i umiejętności. Obserwujesz na co dzień w pracy znakomitego szkoleniowca i możesz się od niego wiele nauczyć.

W porównaniu do 2012 roku, Polska Liga Koszykówki ma inne przepisy dotyczące graczy miejscowych i obcokrajowców. Wtedy, w każdym momencie meczu na parkiecie musiało przebywać co najmniej dwóch graczy z polskim paszportem. Teraz, ograniczenia dotyczą tylko liczby zawodników w składzie meczowym.

Która z tych koncepcji jest Panu bliższa?

Jestem przeciwny dawaniu komukolwiek przewag z jakiegokolwiek innego powodu niż jego umiejętności. Uważam, że w każdym elemencie życia, nie tylko w sporcie, najważniejszą cechą do zrobienia kariery jest ambicja i głód sukcesu. Jeżeli oferujesz komuś łatwiejszą ścieżkę rozwoju w życiu, to zabijasz w nim wspomniane cechy. Wprowadzając zasady, które preferują jedną grupę kosztem innej, nigdy nie uzyskasz pełnego zaangażowania od członków grupy, która ma ułatwiony start.

Więcej pieniędzy zainwestowanych w młodzieżową koszykówkę, więcej pieniędzy włożonych w trenerów pracujących z młodymi rocznikami, czy też środki zainwestowane w infrastrukturę koszykarską — to w dłuższym okresie da Polsce więcej klasowych graczy niż jakiekolwiek zasady chroniące ich minuty. Nie odnoszę tego zresztą wyłącznie do Polski, to samo powiedziałbym w każdym innym kraju. Kluczem jest koszykówka młodzieżowa.

A czy obecne zasady zmieniły pracę trenerów?

Jest nam na pewno łatwiej. Dodatkowo zmiana zasad spowodowała, że PLK stała się bardziej wyrównana. Każdy może pokonać każdego. Na rynku jest określona liczba polskich graczy prezentujących wysoki poziom i zespoły, które miały ich wcześniej u siebie, dominowały w rozgrywkach. Teraz ich znaczenie się zmniejszyło i jeżeli masz szczęście w transferach graczy zagranicznych, to także możesz osiągać dobre rezultaty.

Rozmawiał Wojciech Malinowski

Pierwsza część wywiadu z Żanem Tabakiem „Nie uważam się za lepszego” jest TUTAJ>>

[/ihc-hide-content]

POLECANE

Od wielu lat listopad obchodzi się pod hasłem świadomości i profilaktyki występujących u mężczyzn chorób nowotworowych, przede wszystkim raka jąder i raka prostaty. To dobra okazja, by przypomnieć rozmowę z Robertem Skibniewskim i zapisać się na badania.

tagi

Zagłębie Sosnowiec to koszykarski ośrodek, który już w sezonie 2024/25 miał pojawić się na ekstraklasowej mapie Polski. O tym, jak miało do tego dojść opowiedział w połowie maja naszemu portalowi prezes Piotr Laube, choć z początkiem czerwca sytuacja uległa zmianie.
7 / 06 / 2024 22:34
14 zwycięstw i 14 przegranych to dotychczasowy bilans beniaminka Orlen Basket Ligi, który mając do rozegrania jeszcze dwa mecze, zajmuje ósme miejsce w tabeli. Dziki Warszawa swój debiutancki sezon w ekstraklasie sportowo już mogą zaliczyć do udanych. Ale nie tylko w tym aspekcie. – Nasz sufit jest tam, gdzie go sami powiesimy – przekonuje Michał Szolc, prezes i założyciel klubu.
12 / 04 / 2024 18:58
Obecnie media społecznościowe są nieodzownym elementem marketingu sportowego. Własną perspektywą pracy media managera w koszykarskich klubach podzielili się Katarzyna Pijarowska (Enea Astoria Abramczyk Bydgoszcz), Bartek Müller (Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia) oraz Karol Żebrowski (Trefl Sopot).
25 / 03 / 2024 22:15
– Mam argumenty, by zapijać emocje alkoholem. Kontuzje i urazy, zmiany klubów i miast, nowe otoczenie i nowi ludzie – to wszystko przecież buduje niestabilność. Po przegranym meczu moi koledzy z szatni analizują swoje błędy. Ja sięgam po alkohol. Uśmierzam emocje. Chyba nie chcę się z nimi spotkać. Nie wczytuję się w siebie, bo wolę tego uniknąć – wspomina były koszykarz Wiktor Grudziński. 15 kwietnia obchodzimy Światowy Dzień Trzeźwości. To nie tylko promowanie abstynencji. Jest to dzień, który służyć ma refleksji i ma na celu zwiększenie świadomości społecznej na temat powszechności uzależniania od tej substancji oraz zagrożeń zdrowotnych wynikających z jej nadużywania.
„Stałam w oknie, pomachałam mu, aż straciłam go z pola widzenia. Po chwili jednak zadzwoniłam, aby kupił bułki. Zawsze to robił. Tego dnia zapomniał. Gdy się rozłączyłam, napisał: „Przepraszam, kocham cię”. Wtedy nie wiedziałam, że już nigdy więcej się nie zobaczymy i tego dnia zostanę wdową.” – wspomina Angelina, żona zmarłego koszykarza Dawida Bręka. 23 lutego obchodzimy Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Jest to dzień, w którym przede wszystkim powinniśmy zwrócić uwagę na to, jak ważne jest dbanie o swoje zdrowie psychiczne i korzystanie ze specjalistycznej pomocy.
Jak od kuchni wygląda tworzenie tekstów lub przekazywanie cennych informacji? Co definiuje dobrego dziennikarza i czym tak naprawdę jest dziennikarstwo sportowe oraz jak to jest być po drugiej stronie? Być może w poniższym tekście znajdziesz odpowiedzi na niektóre pytania czytelnika.
6 / 06 / 2024 12:39
Jeden z najlepszych niskopunktowych graczy na świecie wraz z drużyną Hornets Le Cannet Côte d’Azur zdobywa prestiżowy Puchar Francji. To Polak, który także reprezentuje nasz kraj w koszykówce na wózkach.
30 / 01 / 2024 17:38