
Dołącz do Premium – czytaj wszystkie teksty i graj w Fantasy Ligę! >>
„Nie da się”
Powszechnie wiadomo, że koszykówka to gra „runów”. W ostatnich dniach w PLK jest to jednak nawet bardziej widoczne niż zwykle. Rozpoczęło się to we Włocławku, gdzie Trefl Sopot na przełomie trzeciej i czwartej kwarty pokonał Anwil 33:5.
Kilka dni później jeszcze ciekawiej było po przerwie w Warszawie. Na trzecią część spotkania z Astorią, Legia wyszła z 3-punktowym prowadzeniem, ale w połowie kwarty wynik był już 51:59 (fragment gry 3:14). Wtedy drużyny momentalnie zamieniły się jednak miejscami i kolejne pięć minut to Legia wygrała 19:1 (70:60 po 3. kw).
Trenera gospodarzy Wojciecha Kamińskiego poprosiłem o komentarz w kilka słowach do tego fragmentu meczu.
– Nie da się – przeczytałem w odpowiedzi.
W jego zespole zadebiutował środkowy Earl Watson. CV Amerykanina jest bardzo przyzwoite, ale też samo CV na parkiecie nie pomaga. Zwłaszcza w sytuacji Watsona, który nie grał od marca, a przez ostatnie 10 tygodni leczył kontuzję.
– Ważne, że wygraliśmy – dopisał „Kamyk”, trzymając się wcześniejszej konwencji.
Trzecie kwarty szokowały również w kolejnych dniach.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!