Zarejestruj się w Premium – czytaj teksty i graj w Fantasy Ligę! >>
W czasie moich kilku lat walki scoutingowej nie było niestety żadnego dostępnego podręcznika do pomocy, zresztą chyba dalej takowego nie ma. Trzeba było zatem uczyć się na cudzych doświadczeniach i błędach, chociaż czasami to dopiero własne pomyłki pomagały wskoczyć na właściwe tory. Z czasem ukształtowała się u mnie garść przykazań, których potem w miarę możliwości starałem się przestrzegać.
Skarb za weterana
Bardzo szybko nauczyłem się, że niezmiernie istotne jest posiadanie w składzie doświadczonego w Europie Amerykanina, który będzie autorytetem dla młodszych graczy zza oceanu. Nie tylko mam tu na myśli treningi czy mecze, ale także przykładowe wyjścia w miasto, czy inne pozaboiskowe kwestie. W sezonie 2007/2008, gdy byłem na kontrakcie w Polpaku Świecie, między innymi z tego powodu starałem się namówić klub na podpisanie Jeffa Nordgaarda.
Chociaż najlepsze lata koszykarskie miał za sobą, to akurat w niewielkiej roli dobrze spisywał się wcześniej w Prokomie Treflu. Był też super pod względem osobowościowym, no i miał bezcenny polski paszport. Klub jednak się ze mną nie zgodził i zaproponował mu zdecydowanie za niskie pieniądze, znacznie mniejsze, niż choćby te oferowane wcześniej Igorowi Miliciciowi.
W trakcie sezonu trener Mihailo Uvalin ściągnął za to do drużyny 33-letniego wtedy Chrisa Garnera. Kilka dni po przyjeździe nie był on co prawda w stanie zapobiec słynnej i krwawej walce Mario Boggana z Erickiem Hicksem, ale wkrótce zaczął rządzić w szatni.
Najlepszą opowieść z nim związaną słyszałem w kontekście piątego, decydującego meczu ćwierćfinału z Anwilem we Włocławku. Trener Uvalin, po naradzie ze swoimi asystentami, dopiero miał wchodzić do szatni, by pokrzyczeć mobilizująco na swoich graczy. Wchodzi i co widzi? Wszyscy już gotowi do gry, gdyż mentalną odprawę zdecydował się zrobić właśnie Garner. Uvalinowi pozostało tylko porozmawiać o taktyce, a Polpak cały mecz wygrał 82:66.
Noc w Operze
O tym, jak wielkim posłuchem wśród młodszych graczy cieszą się weterani, przekonałem się na własnej skórze w marcu 2009 roku na… imprezie w warszawskim klubie Opera.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!