Wojciech Bychawski: Po pierwszym meczu będę mógł powiedzieć, że w ekstraklasie jestem naprawdę [ROZMOWA]

Wojciech Bychawski: Po pierwszym meczu będę mógł powiedzieć, że w ekstraklasie jestem naprawdę [ROZMOWA]

- Uważam, że swoje lekcje odrobiłem, ale na jaką ocenę? Czas pokaże bardzo szybko. Jestem pokornym człowiekiem i wiem, jakie są losy trenera, zwłaszcza na najwyższym poziomie rozgrywek - przyznaje Wojciech Bychawski, nowy trener ekstraklasowej drużyny Suzuki Arki Gdynia, do której przenosi się po trzynastu sezonach w AZS AGH Kraków.
fot. Bartek Müller, Suzuki Arka Gdynia; na zdjęciu Wojciech Bychawski

W Krakowie jest bohaterem. Teraz ekstraklasa!

Pamela Wrona, Polski Kosz: Przed włączeniem dyktafonu trener powiedział, że jest kontrowersyjną postacią i nazwisko Bychawski z pewnością wywoła poruszenie w koszykarskim środowisku.

Wojciech Bychawski, trener Suzuki Arka Gdynia:
Mam wystarczająco dużo pokory, by to zaakceptować. Nie mam żadnych obaw, bo tak naprawdę boję się tylko ciężkiej choroby i Boga. Nie mogę bać się czegoś, co jest wyzwaniem, przyjemnością i czymś niesamowitym.

Myślę, że nie chodzi o kwestię kontrowersyjności – mam świadomość, że nie jestem łatwym człowiekiem. Staram się nie kłamać, być szczerym i mówić co myślę, a to nie jest popularne i akceptowane we współczesności.

Wiem, że różnie postrzega się moją pracę. Nigdy nie pracowałem w ośrodku i miejscu, gdzie kultywuje się tradycje ekstraklasowe, nie wychowałem się u żadnego znakomitego trenera. Nigdy nie byłem w takim miejscu i będę debiutantem. Mam tego świadomość. Natomiast wielu ludzi krytykujących bądź oceniających moją pracę nigdy w życiu nie widziało jak pracuję i jaką drogę musiałem przejść, by dziś znaleźć się w tym miejscu, w którym być może będę mieć szansę pracować. Bo jak poprowadzę choćby jeden mecz na tym poziomie to będę mógł potwierdzić, że tam jestem, że jestem naprawdę. Samo podpisanie umowy o niczym nie świadczy.

Żyjemy w takich czasach, że uwielbiamy oceniać, krytykować, zabierać głos w sprawach, o których nie mamy pojęcia. Mam przekonanie, na jakim poziomie się znajdę i że jest tu większe zainteresowanie tym, co się dzieje. A przede wszystkim tym, co się nie uda. Niestety, najbardziej interesuje nas to, co komuś nie wyjdzie niż fakt, że ktoś próbuje zrobić coś dobrego.

Gdy rozmawialiśmy przed minionym sezonem, przyznał pan, że chciałby jeszcze ruszyć w Polskę i jest otwarty na zmiany. Czy trener miał w sobie poczucie, by doświadczyć jeszcze czegoś więcej?

Rozmawialiśmy o tym kilka razy, również prywatnie, a miałem także przyjemność – jakkolwiek to brzmi – udzielać wywiadów, bo to zawsze dla mnie duża przyjemność i niezwykle szanuję twoją pracę. Bez kokieterii, tak jest i powie to każdy, kto interesował się koszykówką na tym poziomie, na którym pracowałem. I to jest piękne.

Oczywiście, od dawna o tym myślałem, a przede wszystkim o tym marzyłem. To nie jest tak, że tego oczekiwałem. Były to moje marzenia i ciężką pracą do tego dążyłem. Już z zeszłym roku i dwa lata temu miałem propozycje, coś się zaczynało dziać, niekoniecznie w temacie pierwszego trenera, ale i asystenta.

Myślę jednak, że wiele osób przyjęło, że już nigdy nie ruszę się z Krakowa, to moja strefa komfortu, z której nie wyjdę. Nie wiem, czy o to zapytasz, ale chciałbym coś podkreślić.

Bardzo proszę.

Dla mnie miejsce, w którym się wychowałem, czyli Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie, jest drugim domem. Ludzie, dla których tam pracowałem są moimi przyjaciółmi i zawodowo dali mi więcej niż ktokolwiek inny. Takich relacji międzyludzkich już nie doświadczę nigdy i śmiało mogę powiedzieć, że nigdzie nie dostanę tyle, ile dostałem tam. Temu miejscu będę zawdzięczał wszystko, co się w moim życiu zawodowym wydarzyło. I kocham to miejsce.

W pewnym momencie przyszedł czas, by spróbować czegoś nowego. Całe życie marudziłem, że nieustannie ktoś otrzymuje szansę. Ale jednocześnie cieszyłem się, że tacy trenerzy jak Marek Popiołek czy Andrzej Urban otrzymali ją i potrafili wykorzystać. We mnie natomiast narastała chęć, bym sam poniekąd się sprawdził. Nie narzekałem do losu, że ja też powinienem, ale wiedziałem, że też mogę to robić. Nadarzyła się ku temu okazja i nie traktuję tego do końca jak osobiste wyzwanie, ale będzie to na pewno weryfikacja mojej pracy. I wiem, że będzie ciężko, bo jest to wymagające zajęcie.

Pożegnanie AZS AGH było bardzo ciepłe i wyjątkowe, co w mojej ocenie – w oficjalnych komunikatach – zdarza się niezwykle rzadko.

Sprawa jest jasna. Za tym projektem od trzynastu lat stoją cztery osoby, grupa przyjaciół. Może nie uwierzysz, ale teraz ściska mnie gardło, jak o tym mówię. Poinformowanie ich o moich planach, rozmowa na ten temat była dla mnie bardzo emocjonalna – i tak samo dla drugiej strony. Była to rozmowa z ludźmi, którzy zawsze mnie wspierali i może nawet bardziej niż ja mówili, że kiedyś to się musi stać. Jak przyszło co do czego, mówiąc przewrotnie, te osoby się bardzo cieszą, choć nie jest im do śmiechu.

Faktem jest, że wiele rzeczy było na moich barkach, ale myślę, że tym, jakim byłem, sprawiłem, że w klubie było mnie pełno i teraz wszyscy będą trzymać za mnie kciuki. Są tam świetni ludzie, jest nowa hala i będzie tam świetna koszykówka. Bez względu na wszystko nadal będę pomagał temu miejscu, bo czuję się jego częścią.

13 lat w jednym miejscu, znając realia, to naprawdę osiągnięcie. Wydaje mi się, że przywykło się do pozostawania w swojej strefie komfortu. Czy to nie przez brak stabilizacji i zaufania boimy się czasem zaryzykować?

W Polsce zawód trenera nie jest zawodem. Tak mawia trener Jerzy Szambelan. Ciężko dziwić się komuś, kto w jakimś miejscu ma dom i rodzinę, ale poza tym pracę w szkole, firmę, coś bezpiecznego, że boi się podjąć ryzyka. Dwa, trzy mecze i cię nie ma – i często nie ma już powrotu.

U nas nie ma stabilizacji, szansy pracy dla trenera. U nas zatrudnia się trenera i zwalnia go po kilku kolejkach, bierze się nowych, a nawet jeśli im się nie udaje, to na samym końcu ma się pretensje do tego trenera, który zaczynał jako pierwszy. Czy to jest uczciwe? Jeżeli stawiamy na kogoś, powinniśmy mu zaufać i dać mu pracować. Sport, zwłaszcza zespołowy, to praca długofalowa. Nie da się ocenić kogoś po kilku spotkaniach. Tego nie akceptuję. Wielu moich kolegów było źle traktowanych i ja się z tym utożsamiam, bo wiem jak to wygląda. Niestety, często ktoś o wiele bardziej cieszy się z tego, że komuś zdechnie krowa, niż jemu samemu urodzi się ciele.

Strefa komfortu dla polskich trenerów jest czymś, co determinuje nas do życia. I dlatego tak trudno nam podjąć decyzje. Uważam, że nasi trenerzy – od młodzieży po seniorów – są świetni, mają dobry warsztat i podejście do pracy. Tylko ekonomia i system społeczny w naszym kraju nie sprzyja takiej pracy i podejmowaniu ryzyka.

To dla kogo to ryzyko może być teraz większe?

Można powiedzieć, że jest to ryzykowne dla klubu, w którym będę pracował, ale sądzę, że każdy nowy trener, który przychodzi do klubu w jakimś sensie musi się sprawdzić i to się uda lub nie. Pierwszy raz poprowadzę drużynę w ekstraklasie i jestem skłonny opowiedzieć każdemu, jak wyglądał ten proces, bym taką szansę mógł otrzymać. Proszę mi wierzyć, że była to droga karkołomna, nie na skróty. Często pobierałem lekcje srogie i surowe od ludzi i w miejscach, gdzie musiałem wiele zapłacić. Uważam, że swoje lekcje odrobiłem, ale na jaką ocenę? Czas pokaże bardzo szybko. Jestem pokornym człowiekiem i wiem, jakie są losy trenera, zwłaszcza na najwyższym poziomie rozgrywek.

Jak zatem ma wyglądać Suzuki Arka Gdynia w sezonie 2023/24?

Suzuki Arka zawsze była klubem, który promował młodych zawodników, połączenie doświadczenia, profesjonalizmu z młodością. Szkoda czasu żeby wymieniać graczy, których ten klub – mający różne sekcje oraz nazwy – wypromował. To tradycja.

Otrzymałem misję tworzenia normalnego klubu ekstraklasowego, w którym będą także obcokrajowcy. Będzie trzeba walczyć o byt tak samo jak każdy i w ten sam sposób funkcjonować. O celach ciężko rozmawiać, nie chciałbym ich zakreślać na ten moment. Na pewno jest pomysł, aby zbudować drużynę, która połączy wszystkie kultywowane tradycje oraz opcje.

Będę chciał w miarę możliwości dać szansę młodym graczom. Ludzie często mylą pojęcia, myśląc, że kryje się za tym sprowadzenie kilku piętnastolatków, a co za tym idzie, że będziemy przez to przegrywać wszystkie mecze. Za polskich młodych zawodników uważam ludzi trochę starszych niż w Europie. Chciałbym otrzymać szansę mieć w zespole ludzi, którzy już są w ekstraklasie, grają w niej, ale może z różnych powodów nie mają możliwości odgrywać znaczących ról. Nie uciekniemy od pewnych rzeczy i doświadczenie też będzie niezbędne, a co więcej, obcokrajowcy stanowią o sile ligi. Z tego trzeba zdać sobie sprawę.

Chcemy mieć drużynę, która będzie grała ciekawie i widowiskowo. Taką, w której damy realną i prawdziwą szansę gry i pracy naszym zawodnikom. Ale oni muszą mieć od kogo się uczyć. O pozyskanie takich graczy będziemy się starać, bo taka jest konieczność. Nikt nie będzie nam uchylał drzwi. Sądzę wręcz, że poprzeczka będzie zawieszona wyżej, a oczekiwania zarazem będą większe.

Czy trener może liczyć na czyjąś pomoc, co szczególnie teraz może okazać się bardziej potrzebne niż dotychczas?

Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!

Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!

Pamela Wrona

POLECANE

Od wielu lat listopad obchodzi się pod hasłem świadomości i profilaktyki występujących u mężczyzn chorób nowotworowych, przede wszystkim raka jąder i raka prostaty. To dobra okazja, by przypomnieć rozmowę z Robertem Skibniewskim i zapisać się na badania.

tagi

Zagłębie Sosnowiec to koszykarski ośrodek, który już w sezonie 2024/25 miał pojawić się na ekstraklasowej mapie Polski. O tym, jak miało do tego dojść opowiedział w połowie maja naszemu portalowi prezes Piotr Laube, choć z początkiem czerwca sytuacja uległa zmianie.
7 / 06 / 2024 22:34
14 zwycięstw i 14 przegranych to dotychczasowy bilans beniaminka Orlen Basket Ligi, który mając do rozegrania jeszcze dwa mecze, zajmuje ósme miejsce w tabeli. Dziki Warszawa swój debiutancki sezon w ekstraklasie sportowo już mogą zaliczyć do udanych. Ale nie tylko w tym aspekcie. – Nasz sufit jest tam, gdzie go sami powiesimy – przekonuje Michał Szolc, prezes i założyciel klubu.
12 / 04 / 2024 18:58
Obecnie media społecznościowe są nieodzownym elementem marketingu sportowego. Własną perspektywą pracy media managera w koszykarskich klubach podzielili się Katarzyna Pijarowska (Enea Astoria Abramczyk Bydgoszcz), Bartek Müller (Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia) oraz Karol Żebrowski (Trefl Sopot).
25 / 03 / 2024 22:15
– Mam argumenty, by zapijać emocje alkoholem. Kontuzje i urazy, zmiany klubów i miast, nowe otoczenie i nowi ludzie – to wszystko przecież buduje niestabilność. Po przegranym meczu moi koledzy z szatni analizują swoje błędy. Ja sięgam po alkohol. Uśmierzam emocje. Chyba nie chcę się z nimi spotkać. Nie wczytuję się w siebie, bo wolę tego uniknąć – wspomina były koszykarz Wiktor Grudziński. 15 kwietnia obchodzimy Światowy Dzień Trzeźwości. To nie tylko promowanie abstynencji. Jest to dzień, który służyć ma refleksji i ma na celu zwiększenie świadomości społecznej na temat powszechności uzależniania od tej substancji oraz zagrożeń zdrowotnych wynikających z jej nadużywania.
„Stałam w oknie, pomachałam mu, aż straciłam go z pola widzenia. Po chwili jednak zadzwoniłam, aby kupił bułki. Zawsze to robił. Tego dnia zapomniał. Gdy się rozłączyłam, napisał: „Przepraszam, kocham cię”. Wtedy nie wiedziałam, że już nigdy więcej się nie zobaczymy i tego dnia zostanę wdową.” – wspomina Angelina, żona zmarłego koszykarza Dawida Bręka. 23 lutego obchodzimy Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Jest to dzień, w którym przede wszystkim powinniśmy zwrócić uwagę na to, jak ważne jest dbanie o swoje zdrowie psychiczne i korzystanie ze specjalistycznej pomocy.
Jak od kuchni wygląda tworzenie tekstów lub przekazywanie cennych informacji? Co definiuje dobrego dziennikarza i czym tak naprawdę jest dziennikarstwo sportowe oraz jak to jest być po drugiej stronie? Być może w poniższym tekście znajdziesz odpowiedzi na niektóre pytania czytelnika.
6 / 06 / 2024 12:39
Jeden z najlepszych niskopunktowych graczy na świecie wraz z drużyną Hornets Le Cannet Côte d’Azur zdobywa prestiżowy Puchar Francji. To Polak, który także reprezentuje nasz kraj w koszykówce na wózkach.
30 / 01 / 2024 17:38