What the Celtics: Świeży start w Bostonie

What the Celtics: Świeży start w Bostonie

“Tym razem w końcu musi się udać!” - od przynajmniej kilku lat powtarzają sobie kibice Celtics, budując nadzieje przed nowym sezonem. Klub latem przeżył rewolucję, ostrożny optymizm jest uprawniony, ale ciekawych (i trudnych) pytań nie brakuje. Zebraliśmy najważniejsze informacje z Bostonu, tuż przed startem rozgrywek 2021/22.
Jaylen Brown i Jayson Tatum / fot. wikimedia commons

 

Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>

W ubiegły poniedziałek nieoficjalnie rozpoczął się nowy sezon NBA, bo właśnie wtedy niemal w całej lidze kluby zorganizowano „dzień dla mediów”. Nie inaczej było w Bostonie, gdzie tego lata doszło do wielu zmian – tak w strukturach organizacji, jak i w samym zespole. Celtics liczą na świeży start i lepsze niż w poprzednim sezonie wyniki, ale wokół zespołu przed nowym sezonem jest sporo pytań. 

Start sezonu NBA coraz bliżej. W ubiegłym tygodniu odbył się dzień dla mediów, potem kluby obozy przygotowawcze, a za nami także pierwsze mecze przedsezonowe. Wszystko to w atmosferze nadziei na dobre wyniki i tylko pozytywne niespodzianki w nadchodzących rozgrywkach. Podobne nastroje panowały w Bostonie, gdzie poprzedni sezon skończył się już na pierwszej rundzie fazy play-off. Teraz jednak Celtics liczą na więcej, ale najpierw trzeba sobie odpowiedzieć na kilka bardzo istotnych pytań.

  1. Jaki będzie trener Ime Udoka?

Udoka nowy sezon rozpoczął od… absencji, bo z powodu koronawirusa nie wziął udziału w dniu dla mediów, choć już dzień później wrócił z kwarantanny – dzięki temu od początku okresu przygotowawczego może budować nowy zespół. 

W takiej sytuacji Celtics znajdą się po raz pierwszy od ośmiu lat. Wtedy zespół z rąk Doca Riversa przejmował Brad Stevens, teraz Stevensa zastąpi Udoka – dla którego (podobnie jak osiem lat temu dla Stevensa) będzie to debiut w tej roli. 

[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]

Z jednej strony bardzo istotne będzie to, aby szybko złapać dobry kontakt z zawodnikami i stworzyć w Bostonie podwaliny dla drużyny, która gra twardo i zespołowo. „Chcemy stworzyć zespół, który ponownie będzie w Bostonie uwielbiany” – stwierdził podczas mediad ay Stevens. 

On akurat z pierwszej ręki wie, że w ostatnich latach nie wszystko funkcjonowało tak, jak powinno, czego efektem były dwa rozczarowujące sezony Celtów przez ostatnie trzy lata. Teraz ma się to zmienić, a pomóc ma właśnie podejście Udoki.

.

Nie boi się zresztą od samego początku swojej przygody w Bostonie mówić o tym, co było źle, a jednocześnie nie brzmieć przy tym zbyt agresywnie czy władczo. Już na konferencji powitalnej zwrócił uwagę m.in. na zbyt mało zespołową grę Celtów. Na łączeniu podczas media day o tym zresztą przypomniał, mówiąc że zbyt często Celtics grali koszykówkę spod znaku akcji jeden na jednego oraz izolacji. A tak, jak Stevens zwykle zawodników publicznie nie krytykował, tak Udoka subtelnie, ale jednak wyraźnie wywołał do tablicy niektórych.

Tego typu zmiana może wyjść Celtom na lepsze, szczególnie że Udoka już ma dobre relacje z liderami zespołu jak Jayson Tatum czy Jaylen Brown. Oni powinni więc już wiedzieć, że jeśli trener wymienia ich z nazwiska na konferencji prasowej, to tylko po to, by dać im kolejne bodźce do dalszego rozwoju. 

Nowy szkoleniowiec Celtów dobrze zresztą wie, że to właśnie od tej dwójki zależeć będzie najwięcej, dlatego takie przypomnienie o spoczywającej na Brownie i Tatumie coraz większej odpowiedzialności powinno zadziałać motywująco. 

Zmiany w grze Celtów widać było już w trakcie pierwszego przedsezonowego – więcej podań czy więcej gry Tatuma tyłem do kosza (z której Celtics chcą generować różne akcje w ataku), ale też wciąż często zmieniająca krycie defensywa. Udoka chce natomiast wprowadzić jeszcze jedną ważną zmianę: już miał powiedzieć swoim zawodnikom, by dyskusje z sędziami sobie odpuścili i zostawili to jemu. To kolejny wyraźny sygnał do m.in. Tatuma, który od kilku sezonów po braku gwizdku często skupia się nie na tym, na czym powinien. 

  1. Czy Jayson Tatum może powalczyć o statuetkę MVP?

Jeśli zapyta się o to samego Tatuma, to on 100 razy na 100 pytań odpowie, że tak. A pytali go o to także w media day i skrzydłowy Celtów nie miał cienia wątpliwości. Przed startem sezonu w gronie faworytów go jednak nie ma i w sumie nie może to dziwić, ale już skok Tatuma choćby do samej rozmowy o nagrodzie wydarzyć się jak najbardziej może. 23-latek ma za sobą znakomity sezon, w którego trakcie notował średnio 26.4 punktów, 7.4 zbiórek oraz 4.3 asysty na mecz (najlepsze wyniki w karierze). 

Od początku kwietnia cztery razy dobił do granicy 50 punktów, wyrównując nawet klubowy rekord Larry’ego Birda (60 oczek), a po dobrych występach w fazie play-off poleciał z kadrą USA do Tokio, gdzie zdobył złoty medal olimpijski jako drugi po KD najlepszy strzelec zespołu. Zdaje się więc, że teraz czas na kolejny krok, o czym sam skrzydłowy mówił także podczas dnia dla mediów. 

Po odejściu Kemby Walkera nie ma już żadnych wątpliwości, kto jest numerem jeden w Bostonie – choć w sumie nie było ich od dłuższego czasu.

.

Jednocześnie najważniejszym (niekoniecznie najlepszym) graczem Celtów w przyszłym sezonie może okazać się tak naprawdę Jaylen Brown. On też ma za sobą udany sezon, w którym zrobił krok do przodu m.in. jako kreator gry, choć już teraz starszy o rok od Tatuma zawodnik zapowiada, że w nowych rozgrywkach będzie dużo bardziej eksplozywny. Po kontuzji nadgarstka nie ma już śladu, a dłuższa przerwa w grze – znacznie dłuższa niż rok temu – pozwoliła mu też zaleczyć problemy z kolanem.

Dość powiedzieć, że w poprzednim sezonie Brown tylko 23 razy wsadzał piłkę z góry. To zdecydowanie jego najgorszy wynik w karierze. Znacznie rzadziej dostawał się też w pomalowane, czego efektem było mniej niż zwykle rzutów wolnych oraz łatwych punktów spod kosza. 

„Było nieźle, ale mogło być dużo lepiej. Teraz czuję się znakomicie, dużo bardziej atletycznie i dynamicznie” – stwierdził podczas media day 24-latek, który przecież w poprzednim sezonie zadebiutował w Meczu Gwiazd. A wciąż stać go na więcej. 

  1. Co tym razem do zespołu wniesie Al Horford?

35-letni Horford po dwóch latach przerwy wraca do Bostonu, gdzie z sukcesami grał między 2016 a 2019 rokiem. Latem 2019 poszedł jednak za pieniędzmi od 76ers, którzy dali mu ogromny kontrakt, a potem nie potrafili zmaksymalizować jego talentów obok Joela Embiida. Przyznał to w poniedziałek także Udoka, który wtedy był asystentem w Filadelfii. Po jednym niezbyt udanym sezonie – który 76ers zakończyli w bańce porażką 0-4 w pierwszej rundzie przeciwko Celtics – doświadczony podkoszowy bez żalu został więc wysłany do Oklahomy.

Tam powolutku się odbudowywał, ale koniec końców odesłano go za ławkę, bo OKC chcieli mocno zatankować po jak najwyższy wybór w drafcie. Big Al koszulki Thunder kolejny raz nie zdążył już założyć, bo Celtics pozyskali go z powrotem w ramach transferu Kemby Walkera. 

Teraz podkoszowy wraca więc do Bostonu, a długa przerwa od gry pozwoliła mu odpocząć i nabrać formy przed startem nowego sezonu. Pytanie jednak, czy do zespołu wrócił ten sam Horford, który w latach 2016-19 był filarem drużyn Stevensa?

.

Sam zainteresowany chce udowodnić, że nadal ma sporo paliwa w baku, a zadowoleni z jego powrotu są m.in. Tatum czy Brown. Trudno się dziwić, bo Horford mocno pomagał im tak w ataku, jak i w obronie. Teraz od 35-latka nie będzie można już wymagać aż tak dużo, choć gra obok młodego i atletycznego Roberta Williamsa – który podobnie jak Horford potrafi świetnie podawać – może się okazać dla niego zbawienna. W zeszłym roku Celtics bez skutku próbowali grać dwójką podkoszowych, a teraz powinno to wyglądać dużo lepiej.

Mówił o tym także Udoka podczas dnia dla mediów, który bardzo sobie ceni wszechstronność zespołu, jaki zbudował mu Stevens. „Sporo zależy od tego, kim będziemy zaczynać mecze na pozycji numer cztery” – oznajmił szkoleniowiec Bostonu. 

Celtowie mogą iść bowiem w wyższe ustawienia z dwójką podkoszowych, a mogą iść też w small-ball z Horfordem lub Williamsem w roli środkowego (tu Big Al szczególnie mocno przyda się w akcjach pick-and-pop i przekazaniach granych na szczycie trumny). Opcji jest więc sporo. 

.

W pierwszym przedsezonowym meczu Udoka postawił na Williamsa oraz Juancho Hernangomeza, choć po spotkaniu trener podkreślał, że to nie jest jego ostateczna decyzja. Tym bardziej że sam Horford w powrocie do Bostonu spisał się nieźle, a pogłoski o tym, że znalazł fontannę młodości nie okazały się wcale zbyt przesadzone. Przeciwko Magic dobrze zaprezentował się też m.in. Dennis Schroder, a ostatecznie to młodzi gracze – jak Aaron Nesmith czy Romeo Langford – dali Celtom zwycięstwo 98-97 po dobrej czwartej kwarcie.

  1. Czy sezonu Celtics nie popsuje kwestia szczepień?

Jak do tej pory ten problem swoimi nazwiskami firmowali przede wszystkim Andrew Wiggins (już zaszczepiony) oraz Kyrie Irving, ale pewne jest, że na kilkanaście dni przed startem sezonu wciąż niezaszczepionych jest około 20-30 zawodników. 

W tej grupie jest także kilku graczy Bostonu, a po ubiegłotygodniowych rozmowach z przedstawicielami mediów niemal na pewno można w tym gronie umieścić Josha Richardsona. Nowy nabytek Celtów stwierdził bowiem wtedy, że wciąż nie jest pewny swojej drogi w tej kwestii.

Oprócz niego problem ten może dotyczyć także kilku innych zawodników Celtics, a to może oznaczać prawdziwe kłopoty – szczególnie gdyby zaostrzone miały zostać stanowe przepisy. Bostończycy zachowują jednak optymizm – tak jak każdy inny zespół w lidze, co jednak wygląda nieco jak próba robienia dobrej miny do złej gry – a z wypowiedzi niektórych graczy da się wyczuć, że cała ta kwestia jest dość drażliwa. 

Czasem wygląda to wręcz na chodzenie na około i na palcach, by tylko nie zaszkodzić chemii w szatni.

I w sumie trudno się dziwić, biorąc pod uwagę, jak duże zmiany bostońska szatnia przeszła w ostatnich miesiącach. W zespole jest sporo nowych twarzy i przede wszystkim nowy szkoleniowiec, tak więc od nowa trzeba zbudować pewną kulturę i od nowa trzeba zadbać o chemię. 

Jak jednak podkreślił sam Udoka, im więcej szczepień w drużynie, tym lepsza będzie sytuacja tej drużyny. Bostoński klub nikogo zmuszać do przyjęcia szczepionki nie chce i wygląda na to, że przynajmniej na starcie sezonu nie wszyscy ją przyjmą. 

Nie do końca wiadomo, czy zaszczepiony jest m.in. Jaylen Brown, który właśnie wylądował na kwarantannie. Skrzydłowy (jedna z ważniejszych postaci związku zawodników) nie zabrał jasnego stanowiska, a teraz będzie musiał pauzować, choć na całe szczęście koronawirusa przechodzi bezobjawowo i może wróci do gry na start sezonu. Warto jednak przypomnieć, że Celtowie jako drużyna już w zeszłym sezonie oberwali wirusem najmocniej – a teraz jeszcze przed startem nowych rozgrywek znów mają problem. 

  1. Czy menadżer Brad Stevens będzie mógł wejść w podatek?

Nowy architekt Celtów ma za sobą bardzo pracowite lato, choć wiele wskazuje na to, że jeszcze nie skończył szachować. Brad Stevens ulepił w Bostonie bardzo ciekawy i przede wszystkim bardzo wszechstronny skład, a zamiana roli – z trenera na menadżera – najwyraźniej mu służy, bo w wywiadach wyglądał na dużo bardziej wyluzowanego i otwartego niż w poprzednich latach. Być może to efekt nieco większego luzu, z jakim Celtics wejdą w nowy sezon względem podatku od luksusu.

Po wszystkich letnich ruchach Celtowie są bowiem około siedem milionów dolarów nad progiem, a to oznacza, że zapłacą niecałe 11 milionów podatku. Nie jest to specjalnie dużo – ani względem wartości klubu, ani względem funduszy właścicieli, ani tym bardziej względem innych zespołów jak Warriors czy Nets, które przecież biły i nadal bić będą rekordy i płacić dziesiątki milionów do ligowej kasy. 

Taki stan rzeczy ogranicza jednak nieco ruchy Celtom, gdyby na przykład chcieli dodać jeszcze do składu jakiegoś weterana.

.

Jedną z propozycji jest Thaddeus Young, ale gdyby dodać jego umowę do listy płac Celtics (na przykład wykorzystując w tym celu jeden ze wciąż dostępnych wyjątków TPE), to nagle bostońska drużyna byłaby już ponad 20 milionów nad progiem podatkowym. A to oznaczałoby konieczność zapłacenia niemal 50-milionowego podatku! Tu trzeba by więc odpowiedzieć sobie, czy ktoś taki jak Young – albo inny tego typu weteran – byłby dla Celtów faktorem „x” w walce o mistrzostwo, by warto było wydawać aż tyle pieniędzy.

Bostończycy wciąż mogą jeszcze zejść pod próg podatku – mają na to czas aż do lutego, czyli do ostatniego dnia okienka transferowego. To, czy rzeczywiście tak zrobią, w dużej mierze będzie podyktowane od przebiegu sezonu. Bo jeśli drużynie będzie szło dobrze, to wtedy właściciele na pewno będą bardziej chętni do tego, by dołożyć nieco więcej pieniędzy do biznesu. A jeśli to pomoże w ewentualnej walce o tytuł, to zrobią to z wielką chęcią. Na razie jednak nikt w Bostonie takich myśli – o walce o mistrzostwo – jeszcze raczej nie ma. 

Tomek Kordylewski

[/ihc-hide-content]

POLECANE

Od wielu lat listopad obchodzi się pod hasłem świadomości i profilaktyki występujących u mężczyzn chorób nowotworowych, przede wszystkim raka jąder i raka prostaty. To dobra okazja, by przypomnieć rozmowę z Robertem Skibniewskim i zapisać się na badania.

tagi

Zagłębie Sosnowiec to koszykarski ośrodek, który już w sezonie 2024/25 miał pojawić się na ekstraklasowej mapie Polski. O tym, jak miało do tego dojść opowiedział w połowie maja naszemu portalowi prezes Piotr Laube, choć z początkiem czerwca sytuacja uległa zmianie.
7 / 06 / 2024 22:34
14 zwycięstw i 14 przegranych to dotychczasowy bilans beniaminka Orlen Basket Ligi, który mając do rozegrania jeszcze dwa mecze, zajmuje ósme miejsce w tabeli. Dziki Warszawa swój debiutancki sezon w ekstraklasie sportowo już mogą zaliczyć do udanych. Ale nie tylko w tym aspekcie. – Nasz sufit jest tam, gdzie go sami powiesimy – przekonuje Michał Szolc, prezes i założyciel klubu.
12 / 04 / 2024 18:58
Obecnie media społecznościowe są nieodzownym elementem marketingu sportowego. Własną perspektywą pracy media managera w koszykarskich klubach podzielili się Katarzyna Pijarowska (Enea Astoria Abramczyk Bydgoszcz), Bartek Müller (Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia) oraz Karol Żebrowski (Trefl Sopot).
25 / 03 / 2024 22:15
– Mam argumenty, by zapijać emocje alkoholem. Kontuzje i urazy, zmiany klubów i miast, nowe otoczenie i nowi ludzie – to wszystko przecież buduje niestabilność. Po przegranym meczu moi koledzy z szatni analizują swoje błędy. Ja sięgam po alkohol. Uśmierzam emocje. Chyba nie chcę się z nimi spotkać. Nie wczytuję się w siebie, bo wolę tego uniknąć – wspomina były koszykarz Wiktor Grudziński. 15 kwietnia obchodzimy Światowy Dzień Trzeźwości. To nie tylko promowanie abstynencji. Jest to dzień, który służyć ma refleksji i ma na celu zwiększenie świadomości społecznej na temat powszechności uzależniania od tej substancji oraz zagrożeń zdrowotnych wynikających z jej nadużywania.
„Stałam w oknie, pomachałam mu, aż straciłam go z pola widzenia. Po chwili jednak zadzwoniłam, aby kupił bułki. Zawsze to robił. Tego dnia zapomniał. Gdy się rozłączyłam, napisał: „Przepraszam, kocham cię”. Wtedy nie wiedziałam, że już nigdy więcej się nie zobaczymy i tego dnia zostanę wdową.” – wspomina Angelina, żona zmarłego koszykarza Dawida Bręka. 23 lutego obchodzimy Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Jest to dzień, w którym przede wszystkim powinniśmy zwrócić uwagę na to, jak ważne jest dbanie o swoje zdrowie psychiczne i korzystanie ze specjalistycznej pomocy.
Jak od kuchni wygląda tworzenie tekstów lub przekazywanie cennych informacji? Co definiuje dobrego dziennikarza i czym tak naprawdę jest dziennikarstwo sportowe oraz jak to jest być po drugiej stronie? Być może w poniższym tekście znajdziesz odpowiedzi na niektóre pytania czytelnika.
6 / 06 / 2024 12:39
Jeden z najlepszych niskopunktowych graczy na świecie wraz z drużyną Hornets Le Cannet Côte d’Azur zdobywa prestiżowy Puchar Francji. To Polak, który także reprezentuje nasz kraj w koszykówce na wózkach.
30 / 01 / 2024 17:38