
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Boston Celtics nie mieli być poważnym graczem na tegorocznym rynku wolnych agentów i nim rzeczywiście nie byli. Brad Stevens od początku miał jasny plan, jakim była gra na przeczekanie – po to, by takim poważnym graczem Celtics stali się na przykład za rok, kiedy to na rynku pojawi się m.in. Bradley Beal.
W tym momencie Celtics, po wymianie Kemby Walkera, i tak nie mieli bowiem za bardzo możliwości, aby dodać do Jaysona Tatuma i Jaylena Browna kolejne duże nazwisko. Brakowało wolnych środków, jak i kontraktów, które można by wymienić w potencjalnym transferze.
Wolne środki Brad Stevens gospodaruje więc na razie na lato przyszłego roku, a udaje mu się to znakomicie. W zamian za Walkera ściągnął przecież Ala Horforda, którego umowa na sezon 2022/23 jest tylko w części gwarantowana. Za wyjątek TPE pozostały po Gordonie Haywardzie pozyskał z kolei Josha Richardsona, a potem z rynku wolnych agentów dodał najpierw Enesa Kantera (dla niego to powrót do Bostonu po jednym roku przerwy) oraz w środę także Dennisa Schrodera.
Cała trójka zagra na spadających umowach, które zakończą się wraz z końcem rozgrywek 2021/22.
.
BŁĄD SCHRODERA SZANSĄ CELTICS
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Szczególnie pozyskanie Schrodera to w tym momencie dobry ruch Celtów, którzy dopięli swego i na swoich warunkach wzięli do siebie Niemca. Ten kilka miesięcy temu miał odrzucić propozycję przedłużenia kontraktu od Lakers na cztery lata o wartości około 80 milionów dolarów. 27-latek chciał sprawdzić, czy na rynku dostanie więcej – nie dostał. Popełnił więc ogromny błąd. Doszło nawet do tego, że nikt go u siebie nie chciał, na czym skorzystali Celtics, bo nie tylko wypełnili sobie tym samym dziurę na pozycji numer jeden, ale też pozyskali Schrodera na jednorocznej umowie o wartości niecałych 6 milionów.
Schroder ma za sobą niezbyt udany sezon w Los Angeles, natomiast w Bostonie ma wrócić do roli szóstego gracza, w której zdaje się czuje się najlepiej (z obozu Celtics słyszy się, że etatowym starterem ma być z kolei Marcus Smart). Na dodatek będzie miał motywację, by pokazać się z dobrej strony i za rok wrócić na rynek w poszukiwaniu lepszej umowy.
Celtics raczej nie nastawiają się jednak na długoterminową współpracę – za rok będą mogli (ze względu na prawa non-Bird) zaproponować Niemcowi nowy kontrakt, który za pierwszy sezon zagwarantuje Schroderowi zaledwie siedem milionów.
.
Jeśli więc rozgrywający zagra na miarę większych pieniędzy, to z Bostonu pewnie odejdzie – ale to oznaczać będzie, że ma za sobą udany sezon, a z tego w Bostonie na pewno będą się cieszyć. Tym bardziej że Schroder może w ostatecznym rozrachunku okazać się dla Celtics bardziej pożytecznym zawodnikiem niż zmagający się z problemami zdrowotnymi Walker.
Niemiecki zawodnik nie jest co prawda wcale wybitnym kreatorem gry, ani też nie ma aż tak pewnego rzutu za trzy, natomiast jako pierwszy gracz z ławki powinien być dla Celtów taką siłą drugiego garnituru, jakiej w Bostonie nie widziano od czasu Isaiaha Thomasa (zaraz po transferze do Celtics w 2015 roku I.T. występował jako rezerwowy).
WIELKIE PORZĄDKI
Gdzieś w tym wszystkim jest także Josh Richardson, który podobnie jak Schroder będzie chciał w Bostonie odbić się nieco w górę po średnich występach w poprzednim sezonie. Między Richardsonem, Schroderem oraz Smartem mają teraz w Bostonie trzech dobrych lub bardzo dobrych defensorów na pozycjach obwodowych.
Wygląda więc na to, że ta trójka skupiać się będzie przede wszystkim na obronie, choć każdy potrafi dołożyć też swoje w ataku – przy czym ofensywa Celtics to już przede wszystkim działka Tatuma i Browna, nawet jeśli nowy trener Ime Udoka zapowiada bardziej zespołową grę bostońskiej drużyny.
Ogółem rzecz biorąc, skład Bostonu na tę chwilę przedstawia się następująco:
- Guards – Smart, Richardson, Schroder, Pritchard, Edwards, Dunn
- Wings – Tatum, Brown, Langford, Nesmith, Parker, Hasuer (two-way)
- Bigs – Horford, R. Williams, G. Williams, Kanter, Fernando
Łącznie jest więc 16 zawodników na normalnych umowach, czyli o jednego więcej niż dopuszczalny limit. Z tych 16 graczy tylko jeden nie ma natomiast gwarantowanego kontraktu i chodzi tutaj o Jabariego Parkera. W teorii najłatwiej byłoby więc Celtom po prostu pozbyć się skrzydłowego, ale w praktyce podpisanie umowy ze Schroderem spowodowało, że bostończycy wyszli ponad próg luxury tax. W związku z tym należy spodziewać się, że Celtics poszukają w kolejnych tygodniach sposobu na to, by zejść poniżej tego progu, a najmniejsze szanse na pozostanie w Bostonie zdają się mieć Kris Dunn czy Bruno Fernando.
Dunn co prawda miałby jakąś wartość jako znakomity defensor obwodowy, ale przy takich graczach jak Smart, Richardson i Schroder trudno znaleźć dla niego miejsce. Celtics muszą też jeszcze pamiętać o dwójce swoich młodych talentów, którzy chcą pukać do NBA jak najszybciej – to Yam Madar (wybrany w drugiej rundzie ubiegłorocznego draftu) oraz Yuhann Begarin (wybrany w drugiej rundzie tegorocznego draftu).
Obaj marzą o grze w NBA już od przyszłego sezonu, ale wiele wskazuje na to, że te marzenia będzie trzeba odłożyć jeszcze co najmniej o rok (wedle doniesień izraelskich mediów, Madar może zagrać albo w niemieckim ratiopharm Ulm, albo w serbskim Partizanie Belgrad).
.
PODATKU PŁACIĆ NIE CHCĄ
Warto jednak pamiętać o tym, że Bostończycy będą mieli czas aż do ostatniego dnia okienka transferowego, aby zejść poniżej progu luxury tax – być może sezon rozpoczną więc ponad tym progiem, ale w trakcie rozgrywek zrobią takie ruchy, które pozwolą im uniknąć płacenia podatku. To wydaje się być dla Celtics jednym z głównych priorytetów, a to ze względu na fakt, że te kluby, które są ponad progiem luxury tax przez kilka sezonów z rzędu, z czasem zaczynają płacić coraz większe sumy podatku (a te pieniądze trafiają do tych drużyn, które podatku nie płacą – to dodatkowa zachęta, by zostać jednak pod progiem).
Wystarczy popatrzeć na Golden State Warriors, którzy biją pod tym względem rekordy ligi.
Clippers payroll and luxury tax combined now precisely at $300M.
Other current top expensive teams:
Warriors – $362M
Nets – $306M
Bucks – $200M
Jazz – $192M
Lakers – $189MWe are set to have a historic season of luxury tax payments. https://t.co/WqilzZHWSg
— Yossi Gozlan (@YossiGozlan) August 6, 2021
Głównie z tego powodu Bostończykom zależy na tym, aby jak najmocniej opóźnić wejście w podatek, a to wydaje się być nieuniknione w dłuższej perspektywie czasowej. Taki scenariusz byłby niemal pewny już w najbliższym sezonie, gdyby Celtics zdecydowali się zatrzymać Evana Fourniera. Ten jednak wybrał ofertę New York Knicks, którzy proponowali więcej (80 milionów dolarów za cztery lata) – Celtów nie przekonało nawet to, że w razie co zawsze mogliby Fourniera wytransferować. W ten sposób mieliby zresztą do dyspozycji całkiem sporych rozmiarów kontraktów, który można by użyć w wymianie po gwiazdę.
Na to się jednak Celtics nie zdecydowali, choć dzięki ostatnim ruchom Brada Stevensa i tak mają kilka tego typu ciekawych umów, jak m.in. nie w pełni gwarantowany kontrakt Ala Horforda czy warta 11 milionów kończąca się po przyszłym sezonie umowa Josha Richardsona.
Do tego grona „ciekawych umów” dołączył także Marcus Smart, z którym Celtics porozumieli się w sprawie przedłużenia kontraktu. Począwszy od sezonu 2022/23 świetny defensor zarobi 77 milionów dolarów za cztery kolejne lata, co wydaje się całkiem rozsądną ceną dla 27-letniego zawodnika, który właśnie wchodzi w najlepszy okres kariery.
NAJWAŻNIEJSZE TO BYĆ ELASTYCZNYM
Taki ruch kłóci się więc nieco z tym, co Celtowie robili do tej pory, czyli unikanie jak ognia dłuższych kontraktów. Z drugiej jednak strony, Smart mógłby stanowić albo ewentualne uzupełnienie paczki transferowej (tym bardziej że jako jeden z najlepszych obrońców w lidze ma sporą wartość), albo zabezpieczenie na wypadek gdyby trzeba było zmienić nieco plany.
W takim scenariuszu bostończycy nadal mogliby być graczem na rynku wolnych agentów za rok (wtedy przede wszystkim z wykorzystaniem transakcji sign-and-trade), jak i na rynku transferowym, jeśli nadarzyłaby się okazja na atak po którąś z gwiazd.
W ten właśnie sposób menedżer Brad Stevens postawił przede wszystkim na elastyczność finansową – pozyskanie zawodników na kończących się umowach oraz podpisanie krótkich kontraktów z Kanterem oraz Schroderem to jasny sygnał, że Boston jest w tym momencie w fazie przejściowej.
Ze względu na Browna i Tatuma trudno byłoby Celtom zatankować po wysoki wybór w drafcie, a zamiana Kemby Walkera na Schrodera, Horforda i Kantera w połączeniu ze świeżym spojrzeniem na ławce trenerskiej oraz rozwojem młodych graczy jak choćby drugoroczniak Aaron Nesmith – ten w jednym z meczów ligi letniej zdobył 33 punkty w 20 minut – może przynieść Bostończykom całkiem ekscytujący sezon.
.
Z pewnością to jeszcze nie jest ekipa na mistrzostwo, natomiast Celtics mają jeszcze czas, by budować wokół Browna i Tatuma, sprawdzając kto z obecnych w składzie graczy nada się na wsparcie, jak również szukając okazji na rynku transferowym czy wolnych agentów. Brown ma za sobą dopiero pierwszy rok 4-letniego przedłużenia umowy, a Tatum ledwo co wypełnił debiutancką umowę. Poprzednie rozgrywki były w wykonaniu Celtów niezbyt dobre (porażka już w pierwszej rundzie fazy play-off), głównie ze względu na kontuzje czy koronawirusa, lecz po letnich zmianach Boston zdaje się wylądował ostatecznie na czterech łapach.
Tomek Kordylewski, @Timi_093
[/ihc-hide-content]