Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Boston Celtics nie mieli być poważnym graczem na tegorocznym rynku wolnych agentów i nim rzeczywiście nie byli. Brad Stevens od początku miał jasny plan, jakim była gra na przeczekanie – po to, by takim poważnym graczem Celtics stali się na przykład za rok, kiedy to na rynku pojawi się m.in. Bradley Beal.
W tym momencie Celtics, po wymianie Kemby Walkera, i tak nie mieli bowiem za bardzo możliwości, aby dodać do Jaysona Tatuma i Jaylena Browna kolejne duże nazwisko. Brakowało wolnych środków, jak i kontraktów, które można by wymienić w potencjalnym transferze.
Wolne środki Brad Stevens gospodaruje więc na razie na lato przyszłego roku, a udaje mu się to znakomicie. W zamian za Walkera ściągnął przecież Ala Horforda, którego umowa na sezon 2022/23 jest tylko w części gwarantowana. Za wyjątek TPE pozostały po Gordonie Haywardzie pozyskał z kolei Josha Richardsona, a potem z rynku wolnych agentów dodał najpierw Enesa Kantera (dla niego to powrót do Bostonu po jednym roku przerwy) oraz w środę także Dennisa Schrodera.
Cała trójka zagra na spadających umowach, które zakończą się wraz z końcem rozgrywek 2021/22.
.
BŁĄD SCHRODERA SZANSĄ CELTICS
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!