Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Kobe Bryant nie miał jeszcze wtedy skończonych nawet 18 lat. Był jednak jednym z największych talentów młodego pokolenia w Stanach Zjednoczonych. Właśnie poprowadził szkołę średnią w Filadelfii do pierwszego mistrzostwa stanowego od ponad pół wieku. Na parkiecie potrafił już prawie wszystko, a gracja, z jaką to robił, przykuwała uwagę skautów.
Bryant mógł spokojnie wybrać się na uniwerek, przebierając w ofertach, ale ostatecznie zdecydował się przejść na zawodowstwo i przystąpił do draftu w 1996 rok.
W tamtym czasie nie był jednak najgorętszym nazwiskiem, ani też nawet najczęściej zapisywanym w notesach skautów graczem. Tamten nabór to była przede wszystkim „super szóstka”, jak określano sześciu ponoć piekielnie utalentowanych graczy, którzy mieli stanowić o sile jednego z najlepszych draftów w historii NBA. Allen Iverson, Marcus Camby, Stephon Marbury, Ray Allen, Antoine Walker oraz Shareef Abdur-Rahim. Kluby czaiły się na któregokolwiek z tej szóstki – reszta puli aż tak dużego wrażenia nie robiła.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!