
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Trenerowi Wojciechowi Kamińskiemu i działaczom Legii Warszawa nie można odmówić konsekwencji. Po raz kolejny w bieżącym sezonie zdecydowali się na zatrudnienie gracza, którego nie chciał inny z klubów PLK. Po Amerykanach: Nicku Nealu i Lesterze Medfordzie przyszedł czas na doświadczonego Rosjanina Walerija Lichodieja (34 lata, 205 cm), z którym bez żalu rozstał się Anwil Włocławek.
Czy można już zatem mówić o specyficznej strategii Legii Warszawa na wzmacnianie drużyny w trakcie sezonu?
– W ten sposób bym tego nie nazwał, ale niewątpliwie staramy się wykorzystywać nadarzające się okazje. Tak było na przykład przy sprzedaży Justina Bibbinsa do Francji, gdy mogliśmy w tym czasie podpisać Lestera Medforda, którego chciał się pozbyć Start Lublin. W przypadku pandemii, zagrożenia kwarantanną i problemach z podróżami jest to zrozumiałe działanie – odpowiada trener Wojciech Kamiński.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
– Oczywiście postępujemy tak w sytuacji, gdy widzimy w danym graczu potencjał, by pomóc drużynie. Tak było przy poprzednich ruchach i tak jest i teraz. To jest najważniejsze. Fakt, że jest na miejscu, w grze i nie trzeba załatwiać spraw z urzędami, jest dodatkowym atutem – dodaje trener rewelacji obecnego sezonu PLK.
Jeszcze więcej „trójek”
Legia Warszawa jest sklasyfikowana na drugim miejscu w lidze pod względem liczby trafionych rzutów za 3 punkty (średnio 10,7) i ustępuje w tym elemencie tylko Enea Zastalowi Zielona Góra (12,5). Trener Kamiński chciałby jednak, by jego zespół w tym elemencie był jeszcze lepszy, a poprawę w tym elemencie ma dać właśnie doświadczony Rosjanin.
– Walerij zapewni nam rzut z dystansu z pozycji „4”, którego bardzo nam brakowało. Widać to było w meczach, w których dostaliśmy punkty z obwodu od wysokich i od razu było to coś ekstra w naszej grze. Pomaga to i ułatwia również grę innym – ocenia szkoleniowiec warszawskiej drużyny.
Oczekiwania trenera Legii potwierdzają statystyki. Walerij Lichodiej (średnia 7,8 pkt) w bieżącym sezonie trafił 38 z 82 rzutów zza linii 6,75 metra, co daje mu znakomitą skuteczność 46,3 procent i czwarte miejsce w PLK. Rosjanin w tym elemencie jest wyraźnie lepszy od dwóch koszykarzy, którzy do tej pory dzielili między sobą w Legii minuty na pozycji silnego skrzydłowego – Grzegorz Kulka (7,5 pkt) trafił 19 z 69 „trójek” (27,5%), a Adam Linowski (2,3 pkt) 4 z 15 (26,7%).
– Uznaliśmy, że to będzie dla nas najkorzystniejszy ruch spośród zawodników, którzy w tym momencie byli dostępni. Przyznaję, że sprawdzaliśmy sytuację Blake’a Reynoldsa w Zastalu, ale on cały czas jest tam zawodnikiem i klub z Zielonej Góry go nie zwalnia z kontraktu – dodaje trener Kamiński.
Tajemnica zbiórek
Statystyki Walerija Lichodieja pokazują również jego słabe strony. To przede wszystkim niska średnia zbiórek, gdyż Rosjanin w ciągu niespełna 21 minut notował ich zaledwie 1,8 na mecz, co w ligowej klasyfikacji stawia go w okolicach Taurena Greena i Donovana Jacksona, czyli graczy z pozycji rozgrywającego. To znacznie gorszy wynik niż w przypadku Kulki, który zbierał do tej pory 5,5 piłki średnio w ciągu 24 minut.
– Mój asystent Marek Zapałowski powiedział mi ostatnio, że jako zespół jesteśmy najlepsi pod względem średniej liczby zbiórek w lidze. Z czego to wynika? Choćby z tego, że na przykład Grzesiek Kulka bardzo dobrze zastawia i sporo piłek łapią nasi obwodowi, a także środkowi: Earl Watson i Darek Wyka. Uważam, że tak samo robi Lichodiej, dzięki czemu tak dużo zbiórek miał Radić, czy Almeida lub wcześniej McKenzie Moore. To, że ktoś nie ma zbiórek, nie oznacza, że nie potrafi zbierać, albo szkodzi w tym elemencie zespołowi. Kibice widzą tylko finalny produkt w postaci statystyk zbiórek, a czasami warto popatrzeć na to szerzej – ocenia trener Kamiński.
– Ja sprawdzałem choćby statystyki Rusłana Patiejewa, który grał w Legii 2 sezonu temu. On też nie miał wielu zbiórek (3,4 na mecz – red.), ale jak przyjrzałem się dokładniej, to jego bezpośredni rywale wcale nie zbierali więcej od niego. Oczywiście problemem jest sytuacja, gdy ktoś nie zbiera i jednocześnie nie zastawia – dodaje „Kamyk”.
Ewentualne minuty Lichodieja kosztem Kulki mogą również obniżyć jakość gry Legii w obronie. W rankingu defensywnym Rosjanin prezentował się gorzej niż słaby w tym elemencie zespół Anwilu (114,6 – 110,6), z kolei Kulka jeszcze poprawiał w tym aspekcie Legię (99,8 – 101,7), która ustępuje w obronie tylko Zastalowi.
W przypadku Rosjanina dużo w tym sezonie mówiło i pisało się o jego ograniczeniach sprawnościowych, które wynikają z przebytej przez niego operacji pleców. To właśnie z tego powodu nie pokazywał on akcji, które prezentował jeszcze choćby 2 sezony temu.
.
– Wszyscy wiemy, że Walerij jest po poważnym zabiegu, ale jak mierzyliśmy poziom tkanki tłuszczowej i ogólnie przeprowadzaliśmy wszystkie badania podczas testów medycznych, to wyglądał na nich dobrze. Poza tym nie trzeba być atletą, żeby grać dobrze. Można zdobywać punkty na przykład dzięki boiskowej mądrości – ocenia jego sytuację trener Kamiński.
– Potrzebowaliśmy „4” do rozciągania gry i to było dla nas priorytetem. Nawet jeżeli Walerij jest w gorszej formie niż na przykład 2 lata temu, to jednak jest w grze i może nam od razu pomóc. W ostatnich tygodniach widzieliśmy w innych klubach, co się może dziać, gdy sprowadza się zawodnika po długim rozbracie z koszykówką. Lepiej wziąć zawodnika z Włocławka, o którym wiesz, że potrafi grać w basket i może trochę lepiej dopasować go w zespół – dodaje szkoleniowiec Legii.
Razem czy osobno?
Wojciech Kamiński nie wyklucza również sytuacji, w której Grzegorz Kulka i Walerij Lichodiej będą fragmentami grać wspólnie.
– Grzesiek na początku swojej przygody z koszykówką grał na „jedynce”, a nawet niedawno, przy obniżeniu składu Anwilu, krył skutecznie Ivana Almeidę, gdy ten został ustawiony na „4”. Można się zatem spodziewać momentów, w których Kulka i Lichodiej zagrają razem – kończy trener warszawskiego zespołu.
Nie tylko dlatego sprowadzenie doświadczonego Rosjanina do Legii uważamy za ruch, który – poza wydanymi na jego pensję pieniędzmi – w najgorszym wypadku okaże się dla zespołu z Warszawy neutralny. Jeżeli wariant z Lichodiejem nie wypali, to trenerowi Kamińskiemu wciąż pozostaną przecież Kulka i Linowski, którzy swoje zadania wypełniali do tej pory co najmniej przyzwoicie.
Jednak, jeżeli Rosjanin będzie trafiał z dystansu, a w obronie i na tablicach uda się ukryć jego ograniczenia, to Legia może zyskać dodatkowy wymiar w swojej grze. Przy sukcesach trenera Kamińskiego z pracą z zawodnikami niechcianymi w innych klubach, takiego wariantu na pewno nie można wykluczyć.
Wojciech Malinowski, @stingerpicks
[/ihc-hide-content]