
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Anwil (planowo) wymienia
Nie powiem – troszkę od początku try out Austina Davisa wyglądał tak, jakby klub w pewien sposób dawał sobie czas na znalezienie lepszego gracza na pozycję numer 5. Davis nie wypadł w sparingach jakoś źle (w tych co można było oglądać), ale też nie jest graczem, który wnosiłby jakoś dużo jakości na parkiet, a i widać po nim także brak doświadczenia.
Trener Przemysław Frasunkiewicz zdecydował się więc na zmianę i do zespołu dołączy Dwight Coleby. Amerykanin ma za sobą kilka sezonów w Europie, w tym nawet grę w Lidze Mistrzów w barwach Sassari. Coleby może nie jest nie wiadomo jakim środkowym, to raczej nie jest typ gwiazdy, ale od Davisa powinien sprawdzić się lepiej.
Dwight ma wnieść przede wszystkim więcej jakości po bronionej stronie parkietu. Jest silny, atletyczny, dobrze zbiera – to wszystko przyda mu się w wypełnianiu zadań zaplanowanych dla niego przez Frasunkiewicza. Coleby także w ataku może sprawdzić się lepiej – potrafi chociażby przymierzyć z kilku metrów do kosza, co jest już jakąś nadwyżką nad Davisem.
Finalnie mamy więc we Włocławku piątkę Łączyński – Dykes – Bell – Petrasek – Coleby i z ławki chociażby Bojanowski i Mathews, którzy też spokojnie mogą grać duże minuty. Anwil wygląda ciekawie, co wydaje mi się, potwierdziły też ostatnie mecze sparingowe w Toruniu.
GTK sięga po strzelbę
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Czegoś w tym składzie GTK brakowało i chyba wszyscy sobie z tego zdawali sprawę – pytanie było tylko takie, kiedy klub z Gliwic zdecyduje się na jakiś ruch. Odpowiedź przyszła naprawdę szybko, bo jeszcze przed sezonem zespół wzmocnił Matt Williams.
Amerykanin to świetny strzelec, żyje z trafiania za 3 punkty i właśnie ta cecha zaprowadziła go nawet do debiutu na parkietach NBA. Williams w Gliwicach może być opcją numer 2/3 jeśli chodzi o atak drużyny, więc to naprawdę sporo transfer, a nie tylko uzupełnienie.
Spodziewać się można piątki Hinds – Williams – Gołębiowski – Stumbris – Ramstedt. Na moje można bez problemu grać o play off i ta walka między drużynami o podobnych aspiracjach zapowiada się niezwykle ciekawie (MKS, Anwil, Spójnia, Astoria, Twarde Pierniki).
Wieżowiec w Radomiu
Problemy składu HydroTrucka nie trudno było zdiagnozować. Braki pod koszem były oczywiste, bo tak naprawdę jedynym graczem z doświadczeniem i możliwościami do walki z ligowymi gigantami był Danilo Ostojić, który też do końca środkowym nie jest.
Klub z Radomiu w końcu postawił na centymetry i zespół uzupełni Filip Kraljevic. Cudów po tym zawodników raczej nie należy się spodziewać, ale na pewno jego obecność poszerzy możliwości trenera Marka Popiołka jeśli chodzi o rotację.
Ciekawe będzie także to, jak 31-latek odnajdzie się w Polsce, bo jak dotąd tylko raz opuścił Bałkany – wiele lat w KK Zadar (Chorwacja) i BC Siroki (Bośnia) i właśnie ten jeden sezon w Hiszpanii, w ACB, gdzie jednak nie odgrywał zbyt dużej roli.
Zagadki w Szczecinie
No to w końcu jak, może grać jako gracz miejscowy, czy nie może? Najbliższe godziny pewnie przyniosą wyjaśnienie dotyczące Ido Flaishera, który polski paszport ma, ale grał w młodzieżowych reprezentacjach Izraela i w zasadzie to nie wiadomo, jak interpretować regulamin.
Niemniej King w ostatnim tygodniu podziałał mocniej w strefie podkoszowej, do której dołączył najpierw Stacy Davis, a teraz także Flaisher. Amerykanin zagrał już w sparingach i wygląda na zawodnika, który bez kłopotów odnajdzie się w naszej lidze.
Flaisher za to jest zagadką, podobnie trochę jak rola, w jakiej widzi go trener Jarutis. Ido w teorii jest powiem piątym podkoszowym i o minuty będzie musiał rywalizować głównie z Mateuszem Bartoszem.
Co do całego Kinga, trochę jak przed każdym sezonem, mam mieszane uczucia, bo jest tam wielu graczy gwarantujących wysoki poziom, ale z drugiej strony jakoś nie jestem w stanie ustawić Kinga jako jednego z faworytów do miejsca w czwórce. Kluczowe wydają się być pierwsze kolejki, bo to właśnie tam szczecinianie lubili w ostatnich sezonach pogubić punkty.
Pierniki nie będą miękkie
Jeszcze kilka tygodni temu można było mieć spore obawy o to, jak będzie wyglądał skład Twardych Pierników – wszystko oczywiście z uwagi na sprawy organizacyjne i odejście sponsora tytularnego. Teraz jednak trzeba przyznać, że trener Ivica Skelin skompletował naprawdę ciekawy zespół, który może być fajny do oglądania i jestem przekonany, że sprawi kilka niespodzianek.
Najnowszy nabytek to Andre Speight, który jest wszechstronnym obwodowym, mogącym grać na kilku pozycjach. To kluczowe wzmocnienie, które pozwoli torunianom na zachowanie intensywności w grze na obwodzie. Amerykanin to kolejny gracz z cyklu „może wypalić”, a tych chorwacki szkoleniowiec kilku już zebrał.
Martwić mogła szerokość rotacji, ale i z tym nie musi być tak źle. Wydaje się, że Twarde Pierniki zaczną sezon 9-osobową rotacją, gdzie tak naprawdę pierwsza piątka będzie mogła grać po 26-30 minut. Może brakować rezerwowego środkowego, ale z czasem tę lukę będzie można uzupełnić.
Zastal z mocnym dodatkiem
Kiedy okazało się, że na powrót na parkiet Przemysława Żołnierewicza trzeba będzie jeszcze chwilę poczekać, klub z Zielonej Góry dość szybko zareagował i uzupełnił rotację na pozycjach 2/3. Nowy zawodnikiem Zastalu został DeVoe Joseph.
Trudno jest krytykować ten ruch – Kanadyjczyka bardzo dobrze zna trener Oliver Vidin z pracy w Śląsku Wrocław, a do tego Joseph to gracz gwarantujący określony poziom i tu głównie chodzi o rzucanie na naprawdę dobrej skuteczności.
Zastal ma więc teraz szeroki skład i naprawdę sporo jakości. Piątka Frazier-Nenadić-Zyskowski-Meier-Apić wygląda mocno, a przecież na ławce zostają Joseph, Brembly czy Mazurczak. Zielonogórzanie siłą rzeczy muszą być już teraz głównym kandydatem do finału i raczej od takich oczekiwań trener Oliver Vidin nie ucieknie.
Więcej o składzie Zastalu pisałem TUTAJ>>
Grzegorz Szybieniecki, @gszyb
[/ihc-hide-content]