
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Trwałe uczucia we Wrocławiu
O miłości Śląska do długoletnich kontraktów trochę legend już słyszeliśmy – wystarczy posłuchać sympatycznych Panów ze Strefy Chanasa, którzy nie raz podśmiewali się z juniorskich kontraktów za 500 zł. Klub z Wrocławia dalej próbuje związać ze sobą tzw. prospekty, czego przykładem są Szymon Tomczak czy teraz Aleksander Wiśniewski, ale i udało mu się podpisać dwuletnie umowy z zawodnikami, których należy zaliczyć do trzonu drużyny.
Najpierw swój podpis złożył Ivan Ramljak, potem grupa długich i długorękich powiększyła się o Jakuba Nizioła, a na końcu kontrakt podpisał Łukasz Kolenda. Trudno nie być pod wrażeniem dwóch ostatnich ruchów – Nizioł i Kolenda za 2-3 lata, a może i nawet już w nadchodzącym sezonie, mogą być w pierwszej piątce najlepszych Polaków w lidze.
Jeśli uda się we Wrocławiu przywiązać do słupów na ul. Mieszczańskiej Aleksandra Dziewę, to żaden inny zespół nie będzie miał nawet podjazdu do Śląska jeśli chodzi o polską rotację. Dziewa, Nizioł, Kolenda, Karolak, Tomczak, Wiśniewski.. czterech z top10? Wszyscy idący w górę? Wrocławianie przegonili konkurencje na tym polu i warto to zauważyć.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Długo z kolei trwały rozmowy z trenerem Andrejem Urlepem, ale w końcu się udało i ten niesamowicie wylewny szkoleniowiec ponownie będzie spacerował przy ławce Śląska. Z niecierpliwością czekamy więc na transfery zagraniczne, bo Słoweniec po ostatnich sezonach nie kojarzy się raczej z dobrymi wyborami personalnymi.
Słupek pod koszem we Włocławku
„Słupek” zamienia Słupsk (ależ ksywka pasowała) na Włocławek, więc wraca w miejsce, w którym po raz pierwszy dotykał poważnej koszykówki. Dawid jest po życiowym sezonie – już w PLK grał, ale to dopiero w barwach Czarnych wyglądał na pewny punkt drużyny ekstraklasowej. Energia, waleczność – mówi się, że jak zaczyna się w ten sposób opisywać zawodnika, to brakuje mu umiejętności, ale to też nie jest tak w tym przypadku.
Słupiński w poprzednim sezonie pokazał, że może być efektywny i jak rozciągający grę wysoki, ale także sprawdzał się w roli zawodnika grającego 1 na 1 tyłem do kosza. W ataku to już sporo, a jak dołożymy do tego energię w obronie to otrzymamy naprawdę solidnego zadaniowca i ciężko się dziwić Przemysławowi Frasunkiewiczowi, że chciał go mieć u siebie.
Pod koszem Anwilu jest więc już trzech graczy (z uwagi na uraz na razie Łukasza Frąckiewicza pomińmy), wszyscy to jednak przede wszystkim czwórki. Gdyby trzeba było wskazać, kto z trójki Petrasek, Nowakowski i Słupiński nadaje się najbardziej na centra, to wybór padnie raczej na Amerykanina. Chudziutki Luke na moje oko może sobie amerykańskiej kuchni tego lata nie żałować, bo czeka go w nadchodzącym sezonie nieco więcej podkoszowego masowanka niż w minionych rozgrywkach.
Rzut beretem do Dąbrowy
Z Gliwic do Dąbrowy Górniczej – przeprowadzka niezbyt daleka, rzut beretem jak to się mówi, ale chyba potrzebna. Kacper Radwański po wielu latach opuszcza GTK, z którym związany był od samego „awansu” do PLK. Mam jednak wrażenie, że „nowy start” jest potrzebny i GTK i Radwańskiemu. Ostatnie sezony były rozczarowujące, a ten ostatni, szkoda gadać..
Radwański robił niewątpliwie postępy, a przed sobą ma tak naprawdę najlepsze lata swojej kariery. Gdyby nie kontuzje, mógłby celować w grę w zespole z aspiracjami, zwłaszcza że rzut wygląda na coraz pewniejszy. Dla MKS-u pozyskanie Radwańskiego to pozytywny ruch – w poprzednim sezonie, mimo udanych raczej wejść Brenka czy Małgorzaciaka, brakowało trochę doświadczenia z poziomu PLK i jakości, a Kacper jest w stanie właśnie to zespołowi dać.
Przemiana w Stargardzie
W Stargardzie zdecydowano się tego lata na zmianę sposobu patrzenia na koszykówkę. Postawiono na ex-toruniaków – działem marketingowym i wizerunkowym zajmie się duży specjalista, czyli Kuba Konieczka, a prowadzeniem drużyny Sebastian Machowski, który charakterologicznie do chaotycznej i nerwowej atmosfery wokół klubu, a taka była w ostatnich latach, niekoniecznie pasuje.
Będzie więc inaczej, ale w składzie póki co nowych twarzy nie widać. Do Stargardu wrócił Adam Brenk, a kontrakty przedłużyli Dominik Grudziński i Tomasz Śnieg. Do choćby zarysu składu jeszcze daleka droga, ale ciekawe, czy sprawdzą się pogłoski o kontynuowaniu kursu ex-toruniaków – ze Spójnią łączeni są Karol Gruszecki i Krzysztof Sulima. Jeśli udałoby się dopiąć te transfery, dopiero można będzie można cokolwiek powiedzieć o szkielecie nowo budowanej drużynie ze Stargardu.
Czwórki priorytetem w Lublinie
Trener Artur Gronek zmienił Bydgoszcz na Lublin, ale też chyba zmienił swoją strategię odnośnie budowy zespołu. W poprzednich latach ścigał się z innymi, kto pierwszy zakończy budowę i zacznie treningi, a teraz trochę dłużej czeka i obserwuje. Na ten moment zdecydował, że chce mieć już zabukowanych gracz z pozycji numer 4 – umowy podpisali Kregor Hermet i Kacper Młynarski.
Obaj gracz większość swoich punktów zdobywają z obwodu, więc widać, że możliwości rzutowe silnych skrzydłowych były wysoko na liście wymagań dla kandydatów na to stanowisko. Podpis Młynarskiego to też ułatwienie sobie rotacji – trener Gronek ma już tak naprawdę dwóch albo nawet trzech graczy z polskim paszportem, którzy mogą grać w pierwszej piątce i może pod tym względem być dość elastyczny.
Turnus 3-letni w Sopocie
Używając języka geopolityki, Trefl ma aspiracje mocarstwowe i wizję potęgi – 3-letnia umowa z Tabakiem, 3-letnia z Zyskowskim i teraz prawdopodobnie też zapewnienie sobie współpracy z Michałem Kolendą na 3 lata. Nie pamiętam kiedy tak wiele ważnych ogniw polskiego zespołu miało przed sobą perspektywę tak długiej współpracy, zwłaszcza w tym uzdrowiskowym kurorcie, gdzie turnusy przeważnie są zdecydowanie krótsze.
Cała liga podpisuje na 2-3 lata – to już pierwszy efekt zmian w przepisach i wymóg jednego obowiązkowego Polaka na parkiecie przez całe spotkanie. Trochę to wszystko wygląda tak, że za rok o tej porze będziemy bardzo dokładnie wyliczać polskich wolnych agentów, bo wielu graczy będzie miało wciąż ważne kontrakty i to głównie tych najlepszych. Generalnie jednak ciężko znaleźć mi minus w tej sytuacji – lepiej dla kibiców, zawodników i klubu, choć nie znamy oczywiście wielkości kontraktów, a przecież to o to przede wszystkim zaczęły się martwić kluby PLK po informacji o zmianach w regulaminie.
Doświadczenie w Słupsku
Trener Mantas Cesnauskis zakończył budowę polskiej części składu – ostatnim elementem jest Mikołaj Witliński, którego ogłoszono w sobotę rano, jako niespodziankę dla słupskich fanów zaraz po przebudzeniu. Witliński zaliczył najlepszy sezon w karierze i trudno się dziwić, że chciał kontynuować grę w miejscu, gdzie poczuł się tak dobrze i pewnie.
O Czarnych można za to powiedzieć już trochę więcej. Przede wszystkim zawodnicy z poprzedniego sezonu mają już jeden sezon w głowach i nogach z walką o medale – Witliński, Musiał i Jankowski. Być może tego doświadczenia trochę zabrakło kilka miesięcy temu, więc teraz trener Cesnauskis dołożył go naprawdę dużo. Nie zmienił kształtu zespołu, ale wymienił Kulikowskiego na Chylińskiego i Slupińskiego na Leończyka.
Obaj to już tacy prawdziwi weterani i choć należy spodziewać się, że to raczej Musiał z Witlińskim będą grać pierwsze skrzypce w polskiej rotacji, tak w odpowiednich chwilach „Chylu” i „Leon” swoje na parkiecie dadzą. Jest w tym wszystkim jednak zagrożenie – ci właśnie weterani w ostatnich latach nie grali o medale, a w drużynach „około play offowych”, więc wcale nie można być tak przekonanym, że wniosą tyle jakości, ile można oczekiwać.
Grzegorz Szybieniecki
[/ihc-hide-content]