
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
W ostatnich playoffach Trefl Sopot był jednym z większych rozczarowań. Rozczarowanie definiowane jako rozbieżność między oczekiwaniami a rzeczywistością w tym konkretnym przypadku było spore. Spojrzenie na całą sytuację w Sopocie było nieco inne, bardziej kompleksowe, zakładające rzeczy, o których my z perspektywy komputera czy telewizora nie mamy pojęcia, o czym mówił dyrektor Tomasz Kwiatkowski w wywiadzie dla naszego portalu TUTAJ >>
Natomiast w oczach ekspertów tuż przed rozpoczęciem kluczowej rywalizacji ze Śląskiem, to Trefl był faworytem i nie były to pojedyncze głosy. Jak zdradził w wywiadzie Michał Kolenda TUTAJ>>, jeszcze przed rozpoczęciem serii ze Śląskiem zawodnicy byli przekonani, że błyskawicznie pokonają rywala, a niektórzy już zastanawiali się co zabiorą ze sobą do bańki w Ostrowie.
Ja byłem sceptycznie nastawiony co do możliwości Trefla i obstawiałem, że nie przejdą pierwszej rundy. W swoich negatywnych scenariuszach nie spodziewałem się, że zespół Marcina Stefańskiego może wyglądać aż tak źle. Ten dysonans musiał być szczególnie duży dla kibiców i osób, które widziały zespół z Sopotu nawet jako kandydata do brązowego medalu.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Po playoffach spadło sporo krytyki na trenera Stefańskiego, a jeszcze więcej na Trefl Sopot po informacji o kontynuowaniu współpracy z nim także przez sezon 2021/22. Przez pryzmat końcowych wyników bez problemu można ocenić tę decyzję negatywnie i pomysł przedłużenia kontraktu szkoleniowca wygląda jak dość kontrowersyjny ruch. Na koniec dnia Trefl jednak podjął odważną, ale dobrą decyzję.
Mały staż
Problem z oceną trenerów jest taki, że nie można patrzeć na jeden gorszy mecz, czy nawet jeden nieudany sezon. I odwrotnie, przyzwoity wynik osiągnięty po przejęciu drużyny w trakcie rozgrywek czy nawet dobry – w rozumieniu zerojedynkowym – rok, nie oznacza, że będzie to przyszły szkoleniowiec kadry narodowej. Jest wiele zmiennych, które wpływają na rezultat końcowy zespołu i tylko rozróżnienie sygnału od szumu pozwala na rzetelną ocenę. Ten problem jest jeszcze większy na samym początku trenerskich karier.
Marcin Stefański przed objęciem stanowiska w Treflu Sopot nie był wcześniej asystentem, a co dopiero pierwszym trenerem. 5 miesięcy po ostatnim wyjściu na parkiet 38-latek zamienił dres na garnitur. Stefan ma małe doświadczenie trenerskie więc wielu rzeczy się uczy. Rzeczy, które asystenci podglądają przez sezony u różnych szkoleniowców.
Analizują, uczą się na błędach swoich bardziej doświadczonych kolegów po fachu, skautują rywali, przechodzą naturalnie pewne etapy. Stefański został wrzucony (sam się wrzucił?) na głęboką wodę. Te wszystkie braki wynikające z niedoświadczenia musi nadrabiać i czasami może być to okupione porażkami.
Jako szkoleniowiec Trefla Sopot prowadził swój zespół w 66 meczach, z których 35 wygrał. Dokańczał sezon 2018/19, w 2019/20 możliwość sprawdzenia się w playoffach odebrała mu pandemia i dopiero rozgrywki zakończone w maju były pierwszym od początku do końca testem możliwości Stefańskiego.
To niewielkie doświadczenie można użyć jako argument tłumaczący niektóre decyzje, wybory, które z pozycji ekranu wydają się po prostu głupie. Natomiast oprócz pomysłów, które strategicznie wydają się nierozsądne, widać również te rzeczy, które trener Trefla poprawia.
Znaczące postępy w obronie
W 2020/21 Trefl miał trzecią najlepszą defensywę w lidze. Wokół Dominika Olejniczaka Marcin Stefański zbudował obronę, która pozwalała na 105.5 punktu na 100 posiadań. Jest to poprawa o 1.4 punktu na 100 posiadań, ale należy uwzględnić to, jak zmieniła się defensywa w całej lidze. Zespoły z top-8 w 2020/21 pozwalały na 3 punkty na 100 posiadań więcej w obronie niż rok wcześniej. W tej pogarszającej się obronie playoffowych ekip Trefl jeszcze się poprawił!
Defensywa w pomalowanym tej ekipy była na elitarnym poziomie i pozwalali tam trafiać rywalom nieco ponad 54 proc. rzutów. Dla porównania – zespoły, które grały w finale miały ten wskaźnik na poziomie 55.7 proc. oraz 59.1 proc.
Drużyna Stefańskiego grała również lepiej przeciwko czołówce. Porównałem 2 ostatnie sezony Trefla pod kątem tego, jak wypadał przeciwko rywalom z ratingiem ELO powyżej 1600 punktów. Przy tym poziomie mówimy, że są to ekipy walczące o awans do drugiej rundy playoffów.
W 2019/20 Trefl wygrał tylko 2 z 7 meczów przeciwko najlepszym, a rok później już 7 z 15. Dla porównania Legia wygrała 7 z 16 takich spotkań, a Start 6 z 15. Oczywiście należy wziąć pod uwagę fakt, że ta ostatnia wersja Trefla była lepsza od ubiegłorocznej, jeśli chodzi o średnią różnicę punktową na mecz. Stefański potrafi wygrywać mecze przeciwko czołówce PLK i zrobił niewątpliwy progres w stosunku do tego, co widzieliśmy rok wcześniej.
Tak jak zwróciłem uwagę wyżej, poprawie uległa obrona, ale nie tylko w pomalowanym. Synergy, które rozkłada na czynniki pierwsze każde posiadanie, odnotowało poprawę w bardzo wielu defensywnych rubrykach. Trefl stał się lepiej broniącą ekipą w kontrze, w half court, przeciwko obronie każdy swego czy w sytuacjach, gdy na zegarze zostało mniej niż 4 sekundy do końca akcji.
Ocena obrony to dość grząski grunt i jest tu wiele czynników, które ciężko policzyć oraz wpływa na nią bardzo dużo rzeczy. Natomiast ciężko bagatelizować poprawę tych statystyk i przenieść całą odpowiedzialność za te osiągnięcia na samych zawodników. Dobitnie pokazują to liczby dotyczące obrony akcji po przerwie na żądanie, gdzie sopocianie wypadali świetnie, pozwalając na 0.773 PPP, a przed rokiem było to tylko dobre 0.85 PPP.
Warto wspomnieć, że Trefl wyglądał lepiej w ataku pozycyjnym, który był lepszy o niecałe 4 punkty na 100 posiadań i tu też można zaobserwować rękę trenera.
Duży skok
2021/22 powinien być dla Marcina Stefańskiego sezonem, w którym zrobi spory postęp. Jeśli byłby graczem to powiedzielibyśmy, że to może być jego breakout year. Z roku na rok robi postępy, dodaje nowe rzeczy, ale teraz liczymy na coś ekstra. Coś, co pokaże nam, że Stefański wskoczył na wyższy poziom w trenerskiej hierarchii.
Więcej wygranych meczów w końcówkach, ogrywanie taktyczne rywali, przekuwanie słabych stron swojej drużyny w atut oraz sprawniejsze reagowanie na to, co dzieje się na boisku. Trefl dał swojemu trenerowi wsparcie w postaci Pawła Turkiewicza, który dzięki swojemu wieloletniemu doświadczeniu może realnie pomóc drużynie. Jest to również krok klubu w stronę szybszego zakopania dziury w trenerskim doświadczenia Stefańskiego, bo Turkiewicz był zarówno asystentem jak, również wiele lat pierwszym trenerem. Know-how, jakie ma nowy asystent Trefla jest bardzo dobrą wsparciem i odpowiedzią na większą ilość pracy, która potencjalnie może pojawić się po awansie do fazy grupowej FIBA Europe Cup.
Marcin Stefański jako trener z sezonu na sezon robi postępy i widać to chociażby w przytoczonych statystykach. Najbliższe kilka miesięcy może być kluczowe dla jego trenerskiej kariery. Powinniśmy zobaczyć skok jakościowy i wyciągnięcie wniosków po ostatnich sezonach.
Trefl miał podstawy, żeby przedłużyć kontrakt z trenerem, który do tej pory wypadł przyzwoicie. Klub może sporo wygrać, jeśli Marcin Stefański zrobi w tym roku spory progres i osiągnie coś powyżej oczekiwań. Jeśli jednak obecny trener nie będzie się spisywał najlepiej, to na ławce jest szkoleniowiec, który niejedną drużynę już prowadził. Low-risk, high-reward.
Jacek Mazurek, @k44wy3p52
[/ihc-hide-content]