Puchar zdominował atak
Powoli możemy zapominać o formułce, że to obroną wygrywa się trofea. To znaczy, defensywa zawsze będzie bardzo ważna i bez niej nic się nie uda wygrać, ale to atak napędza drużynę i samych zawodników. Trener Andrzej Urban mówił tak po meczu ćwierćfinałowym: Bardzo słabo weszliśmy w drugą połowę. Przede wszystkim gra w ataku, gdzie Anwil zmusił nas do ich gry, do oddawania rzutów, czy kreowania przez zawodników, którzy oni chcieli, a nie my. Przez to też załamała się nasza gra w obronie i stąd taka wysoka porażka. (…) Jeśli nic nie idzie w ataku, to ciężko jest coś wykrzesać z siebie w obronie. Mecze wygrywa się obroną, ale ciężko jest grać w obronie, jak nic nie idzie w ataku.
Nie sposób się nie zgodzić – to atak powoli staje się w koszykówce kluczem do wygrywania. W obecnym sezonie w czubie tabeli są najlepsze ligowe ofensywy i było tak nawet wtedy, gdy King miał jeden z trzech najlepszych ataków w lidze i jednocześnie jedną z trzech najgorszych obron. Bardzo ciekawe, jak sprawa proporcji atak/obrona będzie wyglądać w play off – w ostatnich latach mistrzostwo zdobywały zespoły, które były w top7 defensywnego ratingu w całym sezonie (na tę chwilę w top 5 są Czarni, Legia, Śląsk, Sokół, Stal, Spójnia i Anwil).
Pokaz ofensywy mieliśmy okazję zobaczyć także w półfinałach. Trener Sebastian Machowski po meczu z Polskim Cukrem Startem Lublin był wyraźnie zły na postawę swojego zespołu w obronie. Zdobyliśmy 86 punktów, w normlanych okolicznościach powinno to wystarczyć nam do zwycięstwa. Z drugiej strony jednak, co można zrobić, kiedy drużyna przeciwna trafia 18 trójek? Przeciętna drużyna podczas Pucharu Polski zdobywała 87,1 punktu, kiedy w sezonie jest to tylko 81,5 – jeśli się cofniemy, to tak mało punktów zdobywały drużyny w sezonie 2017/18.
Bez trójek ani rusz
W nowoczesnej koszykówce coraz większe znaczenie odgrywają rzuty za 3 punkty, a zawodnicy z roku na rok poprawiają swoje umiejętności strzeleckie. Tak przynajmniej było – w tym sezonie jednak progresu pod tym względem nie widać – 10 z 16 drużyn w tym sezonie gorzej rzuca zza łuku w porównaniu do poprzedniego sezonu (Sokół porównujemy do HydroTrucka).
Dodatkowo w ligowej czołówce znajdują się aż 3 drużyny (King, Śląsk, PGE Spójnia), które rzucają za 3 rzadziej niż najgorsza drużyna w tym względzie w minionych rozgrywkach (Start). Czy znajdziemy wspólny mianownik tych trzech ekip z Pucharu Polski? Owszem, żadna z nich nie zagrała w finale i każda w swoich porażkach była gorsza w trójkach od rywali.
Mała liczba rzutów za 3 punkty zaczyna być w przypadku tych ekip tak zwaną czerwoną flagą, bo sama fizyczność i pchanie gry pod kosz może być niewystarczające do osiągnięcia sukcesu w obecnym sezonie. Wygląda to teraz tak, że najwięksi konkurenci tych ekip zbroją się właśnie pod obręczą, dodają do zespołów środkowych czy skrzydłowych. Trzeba też pamiętać, że obronę zawsze trudniej się buduje niż atak (talent) i wszystkie te zespoły będą w tym względzie lepsze (większa wiedza o rywalach też pomaga). Czekamy więc na ruchy w Szczecinie, Stargardzie i Wrocławiu.
Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!
Grzegorz Szybieniecki, Jacek Mazurek