
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
10. Vangelis Mantzaris
Ostatecznie mamy Greka w naszej dziesiątce, ale są też naprawdę spore obawy wobec tego transferu, wręcz bym powiedział, że bardziej spodziewam się tutaj katastrofy niż złotego strzału. Ostatni sezon nie napawa optymistycznie, a i sam Mantzaris wygląda już na gracza, który fizycznie jest znacznie „za górką”.
Mantzarisa wyróżnić jednak trzeba, bo to w końcu wielokrotny reprezentant Grecji, który z Olympiacosem zdobywał mistrzostwa Euroligi. Może być tak, że Vangelis sprawdzi się w roli spokojnego rozgrywającego, rutyniarza, który będzie sterował zespołem, jednak zachodzi obawa, że słowo gwiazda będzie w jego przypadku używane raczej za karierę, a nie za obecną grę.
9. Justin Bibbs
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
We Wrocławiu powstał naprawdę mocny i szeroki skład, ale żeby wyróżnić kogoś, to wcale tak prosto nie jest. Wydaje mi się jednak, że gwiazdy możemy szukać w Justinie Bibbsie, po którym możemy się spodziewać naprawdę wiele, zwłaszcza że umiejętności gry 1 na 1 w dzisiejszej koszykówce są nie do ocenienia.
Amerykanin ma bardzo dobre warunki fizyczne, może grać tak naprawdę na wszystkich pozycjach obwodowych i zawsze będzie dużym zagrożeniem dla obrony rywali. Atletyzm, dynamika – Bibbs to jeden z tych graczy, o których mówi się, że „wyskakuje z ekranu”. Wsady, floatery, szykujcie się.
8. Michael Dixon Jr
King rzadko w przeszłości sięgał po gwiazdy, zwłaszcza na początku sezonu, ale tym razem jest nieco inaczej. Szczecinianie zdecydowali się na zakontraktowanie rozgrywającego z nazwiskiem, bo tak trzeba powiedzieć o Michaelu Dixonie, który grał w swojej karierze chociażby w czeskim Nymburku czy greckim AEK-u. Świetne mecze rozgrywał także w kadrze Gruzji.
Dixon w ostatnich dwóch sezonach nie grał za wiele, stąd pewnie w ogóle stał się dostępny dla klubu z PLK, ale jeśli tylko uda mu się wrócić na poziom sprzed 2-3 lat, to szybko będę musiał zweryfikować tę listę, ale i moje obawy wobec całej drużyny Kinga.
7. Josh Sharma
Bardzo wysoki środkowy, sprawny i mobilny, kończący loby od rozgrywających, grożący blokiem z pomocy – wypisz wymaluj ideał środkowego w nowoczesnej koszykówce. Sharma w Lublinie dał się poznać z bardzo dobrej strony, więc nic dziwnego, że zainteresował się nim klub z hiszpańskiej ACB.
Przed kolejnym sezonem Amerykanin wraca do Polski i wskakuje w buty Dominika Olejniczaka, które wcale nie musza być dla niego za duże. Sharma to z miejsca kandydat na czołowego zbierającego i blokującego ligi, a na dodatek zawodnik bardzo przytomny w ataku. Jeśli inni ligowi trenerzy mogliby wskazać, jakiego zawodnika najbardziej zazdroszczą Marcinowi Stefańskiemu, jestem przekonany, że wskazaliby właśnie Sharmę.
6. James Bell
Ten transfer nie był dla mnie aż tak duży, dopóki nie zobaczyłem Bella w koszulce Anwilu w akcji. Amerykanin zrobił naprawdę pozytywne wrażenie i choć może w mocniejszych ligach nie było to tak widoczne, to w PLK jego atletyzm i fizyczność będą czymś wyjątkowym.
Bell nie będzie grał wiele z piłką w rękach, ale za to potrafi być bardzo skuteczny w akcjach typu catch and shoot i w ścięciach na kosz. Co istotne, James powinien być czołowym defensorem w naszej lidze – z uwagi na jego warunki fizyczne może kryć prawie każdego. Chase Simon, Chris Smith – to jest gracz z tej samej bajki, a obaj powyżej kończyli sezony jako gwiazdy ligi.
5. Branden Frazier
W ostatnich sezonach Monako, niemieckie Bonn, jeszcze wcześniej Saratów – do klubów z tych miejsc nie trafia się przez przypadek. Amerykanin ma 29 lat, więc można powiedzieć, że jest w optymalnym wieku, w swoim tzw. prime. Zastal kolejny raz postawił na graczy będących jeszcze przed szczytem, jak to ładnie się mówi „mających coś do udowodnienia” i rzeczywiście Frazier wpisuje się w ten schemat.
Amerykański rozgrywający Zastalu wie jak zdobywać punkty, wie jak liderować zespołowi i taką też rolę zapewne będzie pełnił u Olivera Vidina w Zielonej Górze. Frazier jak na gracza z pozycji numer 1 jest wysoki, co oznacza, że nie powinien być kłopotem w obronie drużynowej. Ciężko się teraz doczepić do czegokolwiek – bez wątpienia powinien być wyróżniającym się rozgrywającym w lidze.
4. Doron Lamb
Król Instagrama! W Internecie Doron wzbudził już spore zainteresowanie swoimi relacjami na Instagramie i zyskał już dużą sympatię kibiców PLK. Jestem jednak przekonany, że jego postawa na parkiecie także niejednokrotnie wywoła uśmiech na twarzy fanów, przynajmniej tych z Lublina.
Lamb w karierze zwiedził już duże kluby i grał w naprawdę w ciekawych miejscach, w tym w NBA, ale to wcale nie oznacza, że do Lublina przyjechał dorobić sobie do emeryturki. Amerykanin może jeszcze grać na naprawdę wysokim poziomie i rok spędzony w Lublinie może mu pomóc wrócić na poziom EuroCup. Lamb przede wszystkim powinien dobrze wyglądać pod względem rzutowym, ale też ma dobre warunki ku temu, by dostawać się w pomalowane. Gracz, który moim zdaniem zdecydowanie pasuje do słowa gwiazda.
3. James Palmer Jr
Długo się zastanawiałem, czy Palmer czy Young. W końcu Palmer spadł na trzecie miejsce, głównie z uwagi na karierę w Europie i kluby w jakich grał. Nie oznacza to jednak, że długoręki obwodowy będzie zawodnikiem gorszym od swojego kolegi z zespołu, a w taktyce Igora Milicicia może być nawet bardziej kluczową postacią od Younga.
Palmer to gracz o charakterystyce podobnej do Ivana Almeidy czy Ricky’ego Ledo, których ściągał do swoich zespołów Milicić podczas pracy we Włocławku. Wysoki, grający sporo z piłką w rękach, potrafiący tworzyć przewagi w akcjach 1 na 1 i broniący kilku pozycji na parkiecie. Palmer nie boi się wejścia w kontakt z rywalem i wie jak wykorzystać swoją fizyczność. Zdecydowanie jeden z wczesnych kandydatów do walki o MVP, nie będzie też zaskoczeniem, jeśli wykona najwięcej rzutów wolnych w całej PLK w najbliższym sezonie.
2. Michael Young
Bardzo wszechstronny podkoszowy, wciąż jeszcze będący przed szczytem kariery, z doświadczeniem w naprawdę mocnych ligach europejskich – Young to pakiet, który rzadko kiedy trafia do PLK, dlatego nie ma innej możliwości, jak umieszczenie go w samym czubie mojego rankingu.
Younga można było poobserwować już w sparingach rozgrywanych w Toruniu i nawet te okrojone jeszcze minuty pokazały, że ciężko będzie znaleźć przeciwko niemu obrońcę w PLK. Amerykanin rzuca, gra 1 na 1, ścina do kosza, gra jako rolujący – potrafi na tyle dużo, że chyba innego wysokiego z takim wachlarzem zagrań w PLK nie znajdziemy.
1. Dragan Apić
Jeśli trzeba by było wskazać zawodnika, którego gra będzie miała największe znaczenie dla wygrywania zespołu, to postawiłbym właśnie na serbskiego środkowego. Apić może i by przegrał z innymi koszykarzami w rankingu efektowność, może nie ma takiego pierwiastka gwiazdy, jakim cechują się niektórzy gracze zza oceanu, ale to właśnie on może znaczyć dla swojej drużyny najwięcej spośród wszystkich graczy w lidze.
Apić notujacy regularnie double double raczej nie powinien nikogo dziwić, zwłaszcza że na ten moment nie znajdziemy w składzie ekipy z Zielonej Góry dużego wsparcia dla niego na pozycji numer 5. Dragan może być godnym następcą Geoffreya Groselle’a, choć aż takiej dominacji po nim się nie spodziewam.
Grzegorz Szybieniecki
[/ihc-hide-content]