Dołącz do Premium – czytaj całe teksty i graj w Fantasy Lidze! >>
Wojciech Malinowski (PolskiKosz.pl): Rozmawiamy kilkanaście godzin po meczu w Bolonii, który MoraBanc Andorra przegrał 81:92 z miejscowym Virtusem. Dla Pana indywidualnie mecz chyba całkiem niezły, sporo minut (24) i punktów (10). Dużo zabrakło do zwycięstwa z niepokonanym w europejskich pucharach rywalem?
Tomasz Gielo: Na pewno zabrakło nam chłodnej głowy w samej końcówce meczu. Jeszcze na 3 minuty przed jego końcem mieliśmy 5 punktów straty i wtedy, zamiast rozegrać 2-3 dobre akcje z rzędu, to każdy w pojedynkę próbował wygrać spotkanie. Później to się na nas odbiło. W Virtusie nie grał co prawda Milos Teodosić, ale to wciąż był zespół z wieloma klasowymi graczami. Gdy oddaliśmy parę złych rzutów, to od razu szły kontry i rywal powiększał przewagę.
Jako zespół jesteśmy obecnie w dosyć ciężkiej sytuacji, gdyż wcześniej przechodziliśmy wspólnie kwarantannę w związku z koronawirusem, co spowodowało przełożenie wielu spotkań. Teraz jesteśmy w trakcie prawdziwego maratonu i – o ile dobrze pamiętam, rozegramy 15 meczów w 34, czy 35 dni.
Gramy dosłownie co drugi dzień, a ponieważ występujemy w europejskich pucharach, to jest w tym sporo podróżowania. Co akurat dla nas jest dodatkowym wyzwaniem, gdyż wiąże się to zawsze z 3-godzinną podróżą z Andory do Barcelony, skąd dopiero lecimy do miejsca przeznaczenia.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!