Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Kilka dni temu FIBA opublikowała swój przedolimpijski power ranking, w którym na pierwszym miejscu umieściła reprezentację Australii. Zestawienie wydawało się wielu osobom dość kontrowersyjne i wywołało liczne dyskusje w Internecie. Oczywiście, Australia to od lat bardzo dobra marka na koszykarskim rynku, jednak przedstawienie jej jako faworyta do złotego medalu nie spotkało się z powszechną akceptacją, przede wszystkim dlatego, że „Boomers” w podobnym składzie zajęli dopiero czwarte miejsce na Mistrzostwach Świata w Chinach, a ponadto wszyscy wiedzą, jak mocną drużynę zebrali Amerykanie.
Rozegrany ostatnio turniej towarzyski w Las Vegas potwierdza jednak przewidywania FIBA. Przyjrzeliśmy się, co przyczyniło się do zwycięstw nad silnymi zespołami z Argentyny, USA i Nigerii.
Dla porządku, skład reprezentacji Australii na Tokio wygląda następująco: Aron Baynes, Christopher Goulding, Dante Exum, Duop Reath, Jock Landale, Joseph Ingles, Joshua Green, Matisse Thybulle, Matthew Dellavedova, Nathan Sobey, Nicholas Kay, Patrick Mills.
Big ball
Patrząc na ofensywę Australijczyków od razu rzuca się w oczy wyjściowe ustawienie będące w opozycji do współczesnych trendów. Teoretycznie gra drużyny z Antypodów to klasyczny „big ball”, gdyż w pierwszej piątce wychodzą razem Aron Baynes (208 cm) oraz Jock Landale (211 cm). Jednak współpraca między tymi dwoma zawodnikami oraz ich ustawienie odbiega od typowego grania “na dwie wieże”.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!