Tim Donaghy – afera wciąż pod dywanem

Tim Donaghy – afera wciąż pod dywanem

W 2007 roku NBA wstrząsnęła skandal, którą David Stern określił jako najgorszy, z którym przyszło mu się mierzyć w trakcie jego wieloletniej kadencji. Jeden z szanowanych sędziów obstawiał mecze, które w dodatku sam prowadził. Tim Donaghy w wyniku śledztwa FBI trafił do więzienia, a liga szybko i skutecznie wyciszyła sprawę. Czy komisarz Stern miał się czego obawiać?
Tim Donaghy / fot. wikimedia commons

 

Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>

Zakurzony celebryta

Lubię Wrestling, przynajmniej nikt tam nie udaje, że oglądamy sprawnie zarządzany cyrk. Jedną z federacji promujących tę rozrywkę jest Major League Wrestling i to właśnie w jej barwach powrócił do świata „sportu” Donaghy. W trakcie pojedynku zapaśników Savio Vegi i Richarda Holidaya uniemożliwiał pretendentowi do tytułu przeprowadzenie zwycięskiej akcji. W rezultacie pas zatrzymał Holiday, a wywiadu po starciu udzielał wraz z Donaghym. Były sędzia NBA powiedział:

„Wszystko było w jak najlepszym porządku, zupełnie tak jak wtedy, gdy Lakers ograli Kings w 2002 roku.”

Wcześniej również wbił szpilkę swojemu byłemu pracodawcy, mówiąc dla Sports Illustrated:

„Pro-wrestling to rozrywka, a ja zawsze twierdziłem, że tak samo powinniśmy patrzeć na NBA.”

Oprócz udziału w MLW Donaghy w świecie popkultury zaistniał publikując wspomnienia pod tytułem „Personal Faul”, pojawiając się w dokumencie „Dirty Games”, traktującym o mrocznych stronach sportu, oraz występując jako gość w licznych podcastach. Zaprezentował się między innymi w formacie prowadzonym przez Bonziego Wellsa i Sheeda Wallece’a o wymownej nazwie: „Lets get Technical”.

Musiało to wymagać od niego niemałej odwagi – lata wcześniej, gdy wyrzucił Rasheeda z boiska, ten czekał na niego na płycie stadionowego parkingu. Zaczęło się od niewinnej wymiany zdań w stylu: „To był gówniany gwizdek, odzyskam moje pieniądze”, a skończyło na serii przekleństw i grożeniu rękoczynami. W podcaście rozmawiali już spokojnie, ale czuć było, że Wallece z wielką satysfakcją wypomina Donaghy’emu dawne krzywdy w postaci siedmiu meczów zawieszenia i milionowej straty finansowej. 

Najdziwniejszym tworem, który powstał na bazie historii Tima, jest film „Inside Game”. Trochę kino akcji, trochę „Kac Wawa” – „hazard, kobiety, narkotyki, mafia” – reklamuje dzieło sam zainteresowany. 

„Inside Game” to przede wszystkim film klasy B, w którym główne role grają takie sławy jak Will Sasso i Eric Mabius (Jeśli ich nie znasz, drogi Czytelniku, to prawdopodobnie dobrze świadczy to o twoim guście). Co zabawne, sam Donaghy wydaje się być zadowolony z powstania tej ekranizacji– uczestniczył między innymi w  festiwalu w L.A., na którym była wyświetlana.

[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]

Wszystkie dzieła wypromowane na kanwie historii sędziego-hazardzisty są jednak małe – produkowane przez drugorzędne wytwórnie (Inside Game), publikowane przez debiutujące wydawnictwa, które prędko bankrutują (Pesronal Faul). Ponoć większych graczy ze świata mediów skutecznie odstraszają pisma od  adwokatów NBA, którzy wraz z komisarzami dbają o wyciszenie całej sprawy. Czy Donaghy tylko obstawiał mecze, jak udowodniło mu FBI, czy także je „drukował”? 

I co ważniejsze – kto stał za jego plecami i czy w proceder ustawiania spotkań angażowała się większa liczba sędziów? A może inaczej – czy NBA to ładna, kolorowa makieta, za którą kryją się mechanizmy do  pomnażania mafijnych pieniędzy? Ale, jak zwykle, zacznijmy od początku. 

Urodzony do bycia sędzią 

Jeśli doktoranci z postępowych Uniwersytetów Kalifornii pooszukiwaliby idealnego przykładu osoby uprzywilejowanej, śmiało mogliby powoływać się na przypadek młodego Tima. Wychował się na eleganckich przedmieściach Filadelfii i chodził do elitarnej katolickiej szkoły Cardinal O’Hara High School. Absolwentami tego samego liceum są panowie Joe Crawford, Mike Callahan i Ed Malloy. Wujkiem Tima był Billy Oaks, a w okolicy mieszkali i dobrze się znali Mendy Rudoplh, Jake O’Dannell, Ed T. Rush, Stevie Javie, Tom Washington, Mark Wunderlich, Duke Callahan, Aaron Smith czy kontrowersyjny Yogi Strom, o którym miałem okazję ostatnio napisać artykuł

Co łączy wyżej wymienionych dżentelmenów? Wszyscy swego czasu sędziowali w NBA. Co więcej, ojciec Tima – Gerry, był arbitrem w koszykówce uniwersyteckiej, sędziując częstokroć spotkania rangi Final Four. Młodszy z klanu Donaghy tłumaczy, że został sędzią patrząc na rodzica i jego przyjaciół, rozwijając przy nich swój talent i zainteresowania, przez trudy dążąc do gwiazd. W socjolekcie wojskowym nazwano by go raczej plecakiem, żaglem czy skrótem ZiP, rozwijanym jako Znajomości i Poparcie.

W zaledwie cztery lata przeszedł drogę od sędziowania spotkań licealnych, przez CBA, aż do NBA. Pierwszy raz prowadził mecz z Indianą, w kluczowym momencie gwiżdżąc faul ofensywny Regieggo Millera. Na boisko w Indianie leciało wszystko co kibice mieli pod ręką, a komentujący spotkanie ukryli się pod rozłożonym parasolem mówiąc – „Ten młody chłopak, pokazał, że ma jaja.”

 Koledzy przesłali Timowi kask do futbolu amerykańskiego z dopiskiem – „Z takimi decyzjami możesz go potrzebować. Życzymy wielkiej kariery.” Donaghy miał wówczas 25 lat. 

Warto obejrzeć akcję Millera, nieco przypomina ostatnie sekundy niedawnego pojedynku Kinga z GTK. 

Z kolei mój kolega parający się sędziowaniem, po przeglądnięciu tego filmiku stwierdził: „Ciekawe jak układały się jego relacje z innymi arbitrami. Patrząc na ten jeden mecz, nie chciałbym mieć go za boiskowego partnera.”

W całej swojej karierze Donaghy gwizdał w 772 meczach sezonu regularnego i 20 play-off rozegranych na przestrzeni czternastu lat. Był jednym z trzech sędziów podczas pamiętnego Malice at the Palace, którym nie udało się zapanować nad gorącymi głowami Artesta i Bena Wallece’a.

„Larry Brown krzyczał mi wówczas do ucha – Zrób coś! Ale co właściwie mogłem zmienić? Gracze nie słuchali ani jego, ani mnie, ani siebie nawzajem.”

Pewnie tak byśmy go zapamiętali, jako antagonistę Sheeda i jednego ze świadków największej bójki w dziejach koszykówki. Sędziowałby dalej, zajmował się żoną i czterema córkami. Wszystko by się udało, gdyby nie to wścibskie FBI. 

Obstawiałem, ale nie drukowałem!

Dla jasności – według wewnętrznych zasad NBA sędziowie nie mogli wówczas w ogóle uprawiać hazardu, za wyjątkiem obstawiania wyników wyścigów konnych. Donaghy mało czasu poświęcał rodzinie, kiedy nie był w pracy, siedział w  klubie Radley Run przeznaczonym dla lokalnych ważniaków, grał w golfa lub w czapce nasuniętej na oczy odwiedzał kasyna. To właśnie przy szklaneczce whisky, po zaliczonym osiemnastym dołku, postanowił wraz z dobrym kolegom z liceum obstawić pierwszy mecz NBA. Dodajmy, mecz w którym sędziował. 

Był marzec 2003 roku, sprawa wydawała się wówczas głupim, ale niegroźnym wybrykiem. Wówczas na scenę wkroczyły Zwierzęta, a konkretnie Tygrys, Kogut, Nosorożec, Foka, Owca, a także Gęś. Złota gęś. 

Była to grupka hazardzistów, którzy dzięki informacjom uzyskiwanym z pokrętnych źródeł, potrafili trafniej niż większość społeczeństwa obstawiać wydarzenia sportowe. Ten gracz poprzedniego wieczoru zasiedział się z prostytutką, ten nie informuje o kontuzji palca, a kolejny ma problemy z dziećmi. Wszelkie skrawki informacji kolekcjonowały Zwierzęta i przekuwały je w pieniądz. Jednym z członków grupy był Jimmy „Owca” Battista, który postanowił wciągnąć do ich świata prawdziwy skarb. 

Donaghy’ego znał jeszcze ze szkoły, wiedział, że to śliska kreatura. Battista skłonił Tima do współpracy paląc skręta w aucie na stacji benzynowej. Wystarczyła kwota 2000 dolarów, wypłacana za  dostarczenie kluczowej informacji. Pośrednikiem między tą dwójką był Tommy Martino, kolejny absolwent katolickiego liceum. 

Tommy miał dwóch braci – Johny’ego i Chucka, którzy posłużyli za podstawę kodu do obstawiania wyników. Gdy pieniądze miano postawić na gospodarzy, Tim pytał kumpla o zdrowie Chucka, gdy gości – zagadywał jak miewa się Johhny. Martino zeznał później w sądzie, że Donaghy chwalił się:

„Mogę ustawić każdy mecz, 6 punktów na korzyść dowolnej ze stron.”

Gagatek sędziował w 30 meczach, które radził obstawić. W 23 z nich gwizdał na korzyść jednej ze stron, przynosząc swoim pracodawcom 77% skuteczności. Jak oszacowała ESPN – możliwość, że taka sytuacja zaistniała przypadkowo, wynosi 6155 do 1. Złota Gęś przynosiła milionowe dochody, a sama zadowoliła się podwyżką do 5000 dolarów za poprawnie określony rezultat meczu. 

Szajka wpadła poniekąd przypadkowo – Phil Scala, agent FBI od lat badał siatkę wewnętrznych powiązań mafii skupionej wokół słynnej rodziny Gambino. Jeden z informatorów doniósł mu, że familia zarabia między innymi dzięki grupie mającej w kieszeni sędziego NBA. Dzięki żmudnej analizie połączeń telefonicznych natrafiono w końcu na nazwisko Donaghy. Właściwie to w momencie aresztowania arbitra zaczął się prawdziwy pożar w cyrku. 

Odizolowany kryminalista

Początkowo federalni nie chcieli ogłaszać oficjalnie całej sprawy. Przycisnęli Donaghy’ego grożąc mu wieloletnim więzieniem, a ten zaczął sugerować, że w procederze uczestniczyli także jego pozostali koledzy po fachu. Szykowano się do obszernej akcji, której jednym z elementów było umieszczenie Tima na ciągłym podsłuchu, także w trakcie meczów NBA. Zanim jednak zdecydowano się na ten krok, agent Scala postanowił spotkać się z władzami ligi. 

Sterna najbardziej zdenerwował fakt, że jego wewnętrzne biuro kontroli nie odkryło wcześniej nieprawidłowości znanych FBI. Zaznaczył jednocześnie, że w NBA nie da się ustawić meczów, jest to absolutnie niewykonalne. Miesiąc przygotowań do rozpracowania mafii sędziowskiej zniweczył Murray Weiss, doświadczony reporter śledczy New York Post. Pewnego ranka otrzymał cynk o korupcji sędziego NBA, po godzinie potwierdził to u swoich źródeł w FBI i policji, przygotował tekst, po czym jego informatorzy kazali mu zaniechać tej sprawy. Mimo to artykuł trafił do druku, w dodatku na pierwszej stronie poczytnej gazety. Wprawdzie nie padło w nim nazwisko Donaghy, ale akcja była już spalona. 

Agent Scala zwyzywał Weissa od najgorszych, a ze Sternem nie chciał mieć później nic wspólnego. Ogólnie twierdzono, że to władze NBA były źródłem przecieku, ale oczywiście nikt nikogo za rękę nie złapał. Komisarz kilka dni po publikacji w „ The Post” zwołał konferencję prasową, na której stwierdził, że Donaghy to „nieuczciwy, odosobniony przestępca”. Przez ponad godzinę klarował, że liga ma najlepszych arbitrów, znakomite procedury wykrywania nieprawidłowości, a tylko działający w  pojedynkę człowiek, był w stanie je mimo wszystko obejść. 

Sąd skazał Tima na 500 000 dolarów grzywny, wskazał kaucję w wysokości 250 000, a NBA również upomniało się o swoje żądając zwrotu funduszy przeznaczonych na jego przeloty, ale także wejściówki na mecze i buty (750 dolarów).  Ostatecznie musiał też spędzić 15 miesięcy w więzieniu stanowym. Powiedział wówczas: „Przyniosłem wstyd sobie i całej swojej rodzinie.” 

Tego ranka żona spakowała walizki i wraz z dziećmi opuściła ich apartament. Jak powiedziała prasie – „Tim od dawna zachowywał się dziwnie, był skryty, nie rozstawał się z telefonem. Pewnego dnia gdy brałam do prania jego strój sędziowski, ze spodni wypadł gruby plik dolarów zawinięty w gumkę recepturkę.” 

Plotki czy wypaczenia?

Najważniejsze dla NBA było, aby Donaghy został skazany nie za ustawienia meczów, a za sam hazard i przekazywanie poufnych informacji. Co więcej, liga podjęła własne śledztwo, w wyniku którego również nie stwierdzono, by Tim drukował wyniki meczów swoimi gwizdkami. 

W tym momencie można zakończyć tę opowieść, dodając „i żyli długo i szczęśliwie”, ale warto przyjrzeć się jeszcze fragmentom książki Donaghy’ego. Twierdzi on, że sędziowie mieli w zwyczaju zakładać się w szatni, kto pierwszy gwizdnie w danym meczu faul techniczny. Często więc dachy leciały z kapelusza, a ancymony pokroju Sheeda nie miały przez to łatwo. Kolejnym zwyczajem było obstawianie pierwszego faulu w meczu – arbiter, który pierwszy użył gwizdka – stawiał obiad.

Niewinne żarty? Być może, ale z pewnością wypaczające widowisko. Wróćmy do lektury – Donaghy przekonuje, że liga faworyzowała swoje gwiazdy. Nie chodzi tylko o gwizdki lub ich brak, ale także o szykanowanie wybitnych specjalistów od gry obronnej. 

Ponoć do biura sędziów NBA wielokrotnie spływały taśmy, na których powtarzano sekwencje fauli popełnianych przez Raję Bella, potrafiącego frustrować swoją grą w defensywie najlepszych rywali. Przekaz był jasny – gwizdać mu te cholerne przewinienia. 

„Styczeń 2006, graliśmy mecz z Denver, który zakończył się po trzech dogrywkach 139-137. Każdy z nas widział, że ciągnie się to za długo, wiedzieliśmy, że gwizdki są fatalne, ale nikt nie podejrzewał, że to jakiś spisek. Sędziowie nadają rytm grze, zmieniają nastawienie zawodników, kształtują rozgrywki. W zależności od arbitra, każdego wieczoru dostajesz do ręki inny produkt. (…) Ostatecznie chodzi o rozrywkę, dlatego nie dziwi mnie szczególnie przesyłanie filmików z moimi faulami. Kto chciałby oglądać gwiazdy rzucające po 20 punktów?” – mówił po latach Bell. 

Donaghy wspomina również o niechęci sędziów do niektórych koszykarzy. Zawsze obstawiał ponoć mecze z udziałem Iversona, które sędziował weteran Steve Javie, nie znoszący gangsterskiego stylu lidera 76’ers. Wielu kolegów po fachu nie lubiło ponoć Pata Riely’ego, a jeszcze większa ilość żywiła niechęć do Marca Cubana. 

Jako głównego manipulatora Tim  wskazuje w swoich memuarach  Dicka Bavettę, który umiał subtelnie wykluczyć z gry gwiazdę jednej z drużyn, wyautować wysokich, czy znacznie ograniczyć agresję w grze obronnej. Co zabawne, to właśnie ten pan sędziował szósty mecz serii Sacramento – Lakers z 2002 roku. W ten sam sposób Tommy Nunez miał sprzyjać Spurs grającym z Phoenix w 2007 roku czy Jess Kersey zawsze używać gwizdka na korzyść New York Knicks. 

Zgodnie ze wspomnieniami Donaghy’ego, nie można wrzucać sędziów do jednego worka – taki Crawford lubił jak najszybciej skończyć mecz, ciesząc się na czekającego w szatni piwko. Bavetta z kolei przedłużał spotkania, stawiając się w świetle reflektorów. Ponoć opłacał nawet chłopaka, który miał oglądać wszelkie prowadzone przezeń mecze i notować każdy moment, w którym komentatorzy wspomnieli nazwisko Bavetta.  

Teorie spiskowe

Powyższe przykłady to jedynie plotki, ploteczki, w dodatku opublikowane w małym nakładzie przez wątpliwej renomy wydawnictwo, napisane w więzieniu przez skompromitowanego sędziego. Linia obrony NBA była zgodna – Donaghy nie ustawiał meczów. Nie ma na to szans. Scala, agent FBI, miał na to nieco inny pogląd:

„Gdy ktoś mówi, że coś jest niemożliwe, od razu wiesz, że pieprzy głupoty. Cóż, taką przyjęli narrację.”

Sędziowie do dziś nie wypowiadają się na temat swojego skompromitowanego kolegi . Liga dodatkowo zadziałała metodą kija i marchewki – z jednej strony wzmocniła kontrolę pracy arbitrów, z drugiej pozwoliła im na uprawianie hazardu, z wyłączeniem obstawiania rozgrywek sportowych. Wokół całej sprawy pozostaje jednak kilka pytań:

– Czy rzeczywiście Donaghy  był w stanie przewidzieć 77% wyników meczów bez posiadania wpływu na ich przebieg? 

– W jaki sposób grupka znajomych z katolickiego liceum była w stanie kantować największą koszykarską ligę świata na miliony dolarów? 

– Ile historii wyszłoby na światło dzienne gdyby nie artykuł „New York Post”? Kto dał cynk dziennikarzowi? Czemu informacja trafiła do Weissa zajmującego się pisaniem o przestępczości, a nie do działu sportowego?

– Ilu z Was, drodzy Czytelnicy, pamiętało o tej aferze? Ilu się nad nią zastanowiło? 

– I w końcu, czy sędziowie i dziś, także w dobie tysięcy powtórek, są w stanie manipulować wynikami spotkań? 

 Najlepszy z najgorszych 

Donaghy nie wyszedł wcale źle na całej aferze. Wprawdzie twierdził, że w więzieniu mafia chciała wywrzeć na nim zemstę, a jeden z osadzonych gangsterów zaatakował go brutalnie… wałkiem malarskim. FBI wyśmiało te insynuacje, twierdząc, że gdyby mafia pragnęła  zgładzić Donaghy’ego, ten leżałby dziś w trumnie, a nie wypisywał bzdury. Tim ma z czego żyć – wynajmuje liczne nieruchomości, od wydawnictwa otrzymał 1.3 miliona dolarów rekompensaty za niedotrzymanie warunków umowy. 

Gdy tylko w lidze NBA pojawia się podejrzenie skandalu, Donaghy uaktywnia się w mediach – w 2014 twierdził, że ustawiono 7 mecz rywalizacji Brooklynu z Toronto, w 2017 zapowiadał, że liga przeciągnie finały Cavs-Warriors do siedmiu spotkań. Jak wiemy, skończyło się jednak wynikiem 4-1 dla Golden State. 

W 2017 roku Tim ponownie został postawiony w stan oskarżenia – tym razem nie za korupcję, a grożenie człowiekowi młotkiem i napaść na tle rasowym. Jak twierdzi obrońca Donaghy’ego – ten jedynie starał się być dobrym ojcem i wyciągnąć 19-letnią córkę z domu jej przyjaciela, z którym zażywała narkotyki. 

W 2007 roku, tuż po wybuchu skandalu, Tim odbył rozmowę ze swoim ojcem, który zawsze był niezwykle wymagający dla swoich dzieci. W obliczu dramatu syna, powiedział jedynie:

„Nie wiem, co masz teraz zrobić. Jeśli już wpadłeś, staraj się być najlepszym i najsłynniejszym skorumpowanym sędzią w dziejach.”

Donaghy na pewno się stara, ale to wciąż film klasy B, a nie kolejna wersja Wilka z Wall Street. 

Jak mantra powtarza w wywiadach: Sam Stern twierdził, że dla NBA najlepiej byłoby, gdyby w finałach co roku spotykali się Lakers z Lakers. I ta liga ma n nie być ustawiona. 

Dziś gracze z LA, w tym LeBron James, siedzą już na rybach, nie awansując do play-off. 

I jak tu się w tym wszystkim połapać?

Grzegorz Szklarczuk

[/ihc-hide-content]

POLECANE

Od wielu lat listopad obchodzi się pod hasłem świadomości i profilaktyki występujących u mężczyzn chorób nowotworowych, przede wszystkim raka jąder i raka prostaty. To dobra okazja, by przypomnieć rozmowę z Robertem Skibniewskim i zapisać się na badania.

tagi

Zagłębie Sosnowiec to koszykarski ośrodek, który już w sezonie 2024/25 miał pojawić się na ekstraklasowej mapie Polski. O tym, jak miało do tego dojść opowiedział w połowie maja naszemu portalowi prezes Piotr Laube, choć z początkiem czerwca sytuacja uległa zmianie.
7 / 06 / 2024 22:34
14 zwycięstw i 14 przegranych to dotychczasowy bilans beniaminka Orlen Basket Ligi, który mając do rozegrania jeszcze dwa mecze, zajmuje ósme miejsce w tabeli. Dziki Warszawa swój debiutancki sezon w ekstraklasie sportowo już mogą zaliczyć do udanych. Ale nie tylko w tym aspekcie. – Nasz sufit jest tam, gdzie go sami powiesimy – przekonuje Michał Szolc, prezes i założyciel klubu.
12 / 04 / 2024 18:58
Obecnie media społecznościowe są nieodzownym elementem marketingu sportowego. Własną perspektywą pracy media managera w koszykarskich klubach podzielili się Katarzyna Pijarowska (Enea Astoria Abramczyk Bydgoszcz), Bartek Müller (Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia) oraz Karol Żebrowski (Trefl Sopot).
25 / 03 / 2024 22:15
– Mam argumenty, by zapijać emocje alkoholem. Kontuzje i urazy, zmiany klubów i miast, nowe otoczenie i nowi ludzie – to wszystko przecież buduje niestabilność. Po przegranym meczu moi koledzy z szatni analizują swoje błędy. Ja sięgam po alkohol. Uśmierzam emocje. Chyba nie chcę się z nimi spotkać. Nie wczytuję się w siebie, bo wolę tego uniknąć – wspomina były koszykarz Wiktor Grudziński. 15 kwietnia obchodzimy Światowy Dzień Trzeźwości. To nie tylko promowanie abstynencji. Jest to dzień, który służyć ma refleksji i ma na celu zwiększenie świadomości społecznej na temat powszechności uzależniania od tej substancji oraz zagrożeń zdrowotnych wynikających z jej nadużywania.
„Stałam w oknie, pomachałam mu, aż straciłam go z pola widzenia. Po chwili jednak zadzwoniłam, aby kupił bułki. Zawsze to robił. Tego dnia zapomniał. Gdy się rozłączyłam, napisał: „Przepraszam, kocham cię”. Wtedy nie wiedziałam, że już nigdy więcej się nie zobaczymy i tego dnia zostanę wdową.” – wspomina Angelina, żona zmarłego koszykarza Dawida Bręka. 23 lutego obchodzimy Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Jest to dzień, w którym przede wszystkim powinniśmy zwrócić uwagę na to, jak ważne jest dbanie o swoje zdrowie psychiczne i korzystanie ze specjalistycznej pomocy.
Jak od kuchni wygląda tworzenie tekstów lub przekazywanie cennych informacji? Co definiuje dobrego dziennikarza i czym tak naprawdę jest dziennikarstwo sportowe oraz jak to jest być po drugiej stronie? Być może w poniższym tekście znajdziesz odpowiedzi na niektóre pytania czytelnika.
6 / 06 / 2024 12:39
Jeden z najlepszych niskopunktowych graczy na świecie wraz z drużyną Hornets Le Cannet Côte d’Azur zdobywa prestiżowy Puchar Francji. To Polak, który także reprezentuje nasz kraj w koszykówce na wózkach.
30 / 01 / 2024 17:38