Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Analiza półfinału Zastal vs. Śląsk – czytaj TUTAJ >>
Jacek Mazurek: Nie chce już wracać do tematu przewagi własnego parkietu tego, czy Legia wygrałaby jakieś spotkanie i cała seria potoczyłaby się inaczej. Ale czy to czasami nie jest tak, że Legia sama odebrała sobie szansę na coś więcej w tej serii, nawet grając 3 mecze w Ostrowie?
Oglądając tę serię miałem wrażenie, że warszawianie mieli mnóstwo otwartych rzutów z rogów boiska, których nie zamieniali na punkty – po prostu. W sezonie regularnym trafiali prawie 36 proc. rzutów za 3, oddając 31 prób na mecz. W drugiej rundzie było to tylko 28 proc., przy podobnej liczbie rzutów.
Porównując statystyki Legii z sezonu zasadniczego oraz półfinałów, tu jest największa różnica, w rzutach z dystansu. W zapowiedzi zaznaczałem, że to może być sposób na zbliżenie się do Stali, a Legia – tak jak wielu rywali grających przeciwko zespołom Milicica – pudłowała na potęgę rzuty z dalszych odległości.
Grzegorz Szybieniecki: Legia żyła z trójek w tym sezonie, nie odkrywamy tu Ameryki. Sam też pisałem przed tą serią, że drużyna z Warszawy ma świetnych strzelców z rogu i to jej duży atut w starciu z grająca strefami Stalą. Rzuty jednak nie wpadały, tak bywa – presja, zmęczenie, obrona rywali.
Nie można zapominać, że przecież ostrowianie to bardzo wysoka ekipa, dodatkowo szybko reagująca na parkiecie, co nie jest komfortowe dla strzelca, który czeka w rogu na podanie.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!