
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Rozczarowanie
Do końca sezonu zostały jeszcze 4 spotkania, ale z dużą pewnością możemy już stwierdzić, że w fazie play off nie zobaczymy Trefla Sopot (bilans 12-14), czyli piątej drużynę poprzedniego sezonu. Złożenie broni sugeruje także rezygnacja z posady trenera Marcina Stefańskiego, który po ostatniej porażce w Szczecinie zdecydował się odejść.
Postawa Trefla w tym sezonie rozczarowała. W przedsezonowych przewidywaniach widzieliśmy ich w górnej połówce tabeli, a skład i chęć gry w pucharach sugerowała, że sopocianie mają ambicje, by poprawić wynik z poprzedniego sezonu. Nie wyszło . Trefla nie nazwiemy największym rozczarowaniem tego sezonu, ale coś w tym jest, że tej ekipy od kilku tygodniu nikt nie brał na poważnie.
Przegrane końcówki, słabiutkie czwarte kwarty, chimeryczna postawa – czekaliśmy na przełom, w którym Trefl pokaże, że jest twardy i zacznie przepychać mecze. Stało się tak na chwilę, po tzw. ultimatum dla trenera Marcina Stefańskiego w grudniu. Sopocianie jednak na długo nie zostali na właściwych torach i ten pociąg właściwie to się już wykoleił.
Słynny “pocałunek śmierci”
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Puchary. W piłce nożnej wszyscy powtarzają, jaki to problem łączyć grę na dwa fronty. W koszykówce też słyszy się o tym, że nie ma czasu na trenowanie, a zmęczenie zawodników wpływa na ich dyspozycje w lidze. W tym sezonie pewnie gra w FIBA Europe Cup trochę sopocianom przeszkadzała (drużynie, trenerom), ale z punktu widzenia organizacji, to był krok konieczny do wykonania (i dobry).
Być może mając plan zbudowania okrojonego składu, bez pomysłu na wprowadzenie młodzieży do rotacji (to też temat w przypadku Trefla, klubu z bardzo dobrymi zespołami młodzieżowymi), decyzja o grze w FEC była pochopna, ale bez tego naprawdę byłoby ciężko mówić o rozwoju organizacji. Grę na dwa fronty trzeba jednak rozpatrywać jako czynnik, który dołożył się do postawy drużyny w całym sezonie.
Decyzje personalne
W PLK mamy taką specyfikę, że co rok tworzy się kompletnie nowe drużyny. Praca wykonana latem waży więc bardzo dużo w kontekście finalnego wyniku, bo większość klubów nie stać na wykonanie jakościowych korekt w trakcie sezonu. W Sopocie nie obyło się bez błędów, a tym największym (i najdroższym) był Brandon Young, który został wybrany na lidera zespołu, pierwsza jedynkę.
Amerykanin tak naprawdę nigdy tego zespołu nie wziął na swoje barki, a takie były wobec niego oczekiwania. Mimo tego naprawdę długo Trefl trzymał się tego zawodnika, co także było niedobrym rozwiązaniem. Takich mniejszych/większych dyskusji na temat budowy tego składu można byłoby toczyć wiele, bo chyba oprócz Yannicka Franke, nikt nie dał więcej, niż oczekiwano.
Mówiąc o transferach, można też dyskutować o ściąganiu polskich zawodników. Decyzja o zatrudnieniu reprezentanta Polski zawsze jest zrozumiała, ale dwa ostatnie sezony Karola Gruszeckiego były jednak pewnym rozczarowaniem. To nie tylko wina trenera oczywiście, ale faktem jest, że nie znaleziono na tego gracza dobrego pomysłu w Sopocie.
Sopocka mentalność
Teraz jeszcze trochę moich odczuć co do całej organizacji. Mianowicie (to tylko moje stanowisko) – nie jestem zwolennikiem cieszenia się z małych rzeczy w sporcie, zwłaszcza gdy możliwości drużyny są znacząco większe. Dlatego krytykowałem narracje po poprzednim sezonie, która przewijała się w wypowiedziach osób z klubu (m.in. trenera Stefańskiego), że przecież zagrali w play off, cel osiągnięty (w sumie to było jeszcze podczas trwania serii).
Zajęcie 5. miejsca w sezonie 2020/21– sukces? Pewnie jakiś tak, ale przecież ten Trefl nie był bez szans w rywalizacji ćwierćfinałowej ze Śląskiem, a wręcz ją zawalił. Cele w PLK zmieniają się z biegiem czasu – czy Czarni odpadając w ćwierćfinale powinni się teraz cieszyć z dobrego sezonu?
W trakcie obecnych rozgrywek też wiele było mówienia czy pisania (np. prezydent Sopotu w mediach społecznościowych), że przecież jest wszystko OK, a byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie kontuzje.
No i na pewno tak – kontuzje być może zabrały Treflowi kilka zwycięstw, ale nie można pudrować rzeczywistości. Dążę w swoim wywodzie do tego, że nie widziałem w zespołach z Sopotu w ostatnich latach takiego zęba, wiary w siebie i możliwości drużyny, drive’u do wygrywania. Będzie co ma być, po prostu praca, odbijanie karty.
Oczywiście, bazuję tylko na tym, co widać podczas meczów czy w wypowiedziach zawodników czy trenerów – zapewne wszyscy chcieli wygrywać, walczyć, ale nie zbudowano do tego odpowiedniej atmosfery – tak uważam. Czy ktoś z tego zespołu pokazał swoją złość w mediach? Czy trener jakoś mocniej się wypowiedział po jakimś meczu? Można taki aspekt pominąć i niektórzy pewnie tak powiedzą, że to, co wyżej napisałem nie ma żadnego znaczenia. Ja jednak jestem zdania, że chimeryczność Trefla, pękanie w końcówkach, rozlazły styl, biorą się jednak z takiego ogólnego podejścia do gry, a przede wszystkim do wygrywania.
Czy Trefl zabijał się o zwycięstwa w ostatnich, najważniejszych dla siebie meczach? Sami sobie na to odpowiedzcie..
Trener Stefański
Trener Marcin Stefański trochę na ławce Trefla był, więc już raczej nikt nie powie, że nie miał czasu na sprawdzenie się w boju. Jak wyszło? Szkoleniowców w PLK oceniamy za dwie rzeczy – budowę składu i wyniki. Najpierw to drugie – uratowanie utrzymania w lidze, potem odpadnięcie w ćwierćfinale, a teraz sezon bez play off i z jako takimi występami w FIBA Europe Cup, choć można było wygrać w pucharach więcej (końcówki znów).
Co do budowy składu – praktycznie każdy trener w PLK się myli jeśli chodzi o dobór graczy (ściąganie zawodników z takiej półki finansowej zawsze jest jakimś ryzkiem) trener Stefański nie był wyjątkiem, ale też nie zaliczył jakiś spektakularnych wtop jak koledzy po fachu z innych klubów. Szkoleniowiec Trefla wybierał jednak bezpiecznie, ale i pomylił się co do rozgrywających, którzy mieli prowadzić jego zespół w ważnych meczach – Brandon Young był niewypałem, a w poprzednim sezonie Nikola Radicević czasem bardziej przeszkadzał, niż pomagał.
Generalnie – szału nie było, wstydu raczej też nie, choć na pewno niepowodzenie w obecnych rozgrywkach dźwięczy najbardziej i to sprawiło, że Stefański już trenerem Trefla nie jest. Tak jak w ostatniej akapicie pisałem, w mojej opinii Trefl powinien poszukać nowej, innej tożsamości i tutaj przed władzami klubu bardzo ważna decyzja, być może definiująca nawet kilka kolejnych lat tego klubu.
Grzegorz Szybieniecki
[/ihc-hide-content]