
Rawlplug Sokół Łańcut od początku grudnia ma bilans 4-6, ale trzeba przyznać, że terminarz nie rozpieszczał drużyny Marka Łukomskiego. W tych dziesięciu spotkaniach tylko raz mierzyli się z drużyną zamieszaną potencjalnie w walkę o utrzymanie (Suzuki Arka Gdynia), czyli ze swojego poziomu (poniżej 10. miejsca). Sokół dokonał więc trochę niemożliwego – łańcucianie ograli BM Slam Stal Ostrów Wlkp., potem WKS Śląsk Wrocław i Anwil Włocławek, a ostatnio dość mocno postraszyli Kinga Szczecin i Grupę Sierleccy Czarni Słupsk.
Oprócz udanych zmian w składzie (Marek Łukomski, Corey Sanders i Adam Kemp), w Łańcucie udało się zbudować topową defensywę w lidze (6. miejsce w efektywności defensywnej, 106,1 punktów traconych na 100 posiadań), która nie tak dawno zatrzymała najlepszy atak w PLK (King) na 75 punktach.
Zza łuku ciężko o punkty
Sokół Łańcut pozwala w tym sezonie rywalom na 30,1% skuteczności w rzutach za 3 punkty. To świetny wynik, drugi na tę chwilę w lidze – tylko Grupa Sierleccy Czarni Słupsk bronią lepiej na dystansie – ich przeciwnicy trafiają średnio 28,5% trójek. Statystyki historyczne mówią, jadąc wstecz sezon po sezonie, że lepszy wynik niż Sokół znajdziemy dopiero w rozgrywkach 2015/16 – Stelmet Saso Filipovskiego.
Od 2003 roku tylko 8 drużyn może pochwalić się lepszym wynikiem, co chyba dobitnie pokazuje, na jakim poziomie jest defensywa Sokoła (i przy okazji Czarnych). W sezonie 2006/07 Polpak Świecie pozwalał rywalom na 27,7% skuteczności w rzutach z dystansu i jest to historycznie najlepszy wynik. Trzeba jednak podkreślić, że było to 16 lat temu, a wtedy grało się zupełnie inaczej – nie było tak dobrych strzelców jak teraz i nie oddawało się tak wielu trójek.
Przechodząc od statystyk do testu oka – trener Marek Łukomski wraz ze swoim sztabem świetnie potrafi wytypować słabe i mocne punkty zawodników z drużyny przeciwnej. Nie jest tak, że koszykarze Sokoła przy każdym zawodniku są bliziutko i nikt nie jest w stanie oddać rzutu – łańcucianie dobrze wiedzą, od kogo odchodzić i kogo prowokować do rzutu, a od kogo odejść zdecydowanie nie można.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Prawdziwy rim protector
Strzelcy z kolei zapraszani są do mijania i obrońca musi być blisko na tyle, by ewentualny rzut był contestowany (rzut oddawany pod presją obrońcy). Sokół może sobie na to pozwolić, bo pod koszem ma obrońcę obręczy z krwi kości, którym jest Adam Kemp. Amerykanin w naszej lidze jest od lat, a wciąż wydaje się być niedoceniany, nawet mimo występu w zeszłorocznym finale. Trenerzy wciąż szukają kogoś lepszego, ale rzeczywiście lepszych policzymy na palcach jednej ręki.
Kemp w tym sezonie notuje średnio 9,5 punktu, 9,7 zbiórki i 2,5 bloku. Patrząc tylko na te podstawowe statystyki już widzimy nowoczesnego środkowego. Trenerzy teraz tego wymagają od graczy z pozycji numer 5 – musi stawiać dobre zasłony, łapać piłki, zabezpieczyć zbiórkę i bronić obręczy. Tak jak rzeczywiście rola centrów w ataku z roku na rok maleje, tak w obronie wciąż są jednak bardzo ważni i to najczęściej zawodników z tej pozycji określa się mianem „kotwicy defensywnej” (z ang. defensive anchor) jakiegoś zespołu.
To stwierdzenie pasuje także do Kempa. Sokół z nim na parkiecie byłby najlepszą obroną w lidze – efektywność defensywna zespołu z Podkarpacia z Amerykaninem na boisku to świetne 96,9 punktów na 100 posiadań (najlepsza defensywna w lidze to Czarni, Drtg na poziomie 100,6 punktu na 100 posiadań). Obecność Kempa to gwarancja utrudniania każdego rzutu oddanego z pomalowanego – Amerykanin straszy blokiem, w końcu rozdaje ich najwięcej w lidze (2,5 bloku na mecz, drugi Klavs Cavars rozdaje średnio 1,5 bloku na mecz).
Sokół z Kempem na parkiecie pozwala rywalom na tylko 50,4% skuteczności w rzutach z pomalowanego. To znów kapitalny wynik , bo średnia ligowa skuteczność z pola trzech sekund na przestrzeni ostatnich lat to około 57%. Amerykanin gwarantuje elitarność w tej kwestii i było tak też przed rokiem – Legia z nim na parkiecie pozwalała na 53,1% skuteczności z pomalowanego.
Żeby złapać odniesienie – najlepszy sezon środkowego (generalnie, po obu stronach boiska) w ostatnich kilku latach w polskiej lidze to Geoffrey Groselle i Zastal Żana Tabaka. Ta ekipa, z Amerykaninem (z polskim paszportem) na boisku, pozwalała rywalom na 54,9% w rzutach z pola trzech sekund.
Sokół ma więc w swoich szeregach kandydata na najlepszego obrońcę ligi, do tego świetnie broni na dystansie jako zespół – ekipa z Łańcuta, choć do play off ma pewnie już za daleko, to wielce prawdopodobne, że jeszcze namiesza w tym sezonie i napsuje krwi wielu faworytom.
[/ihc-hide-content]
Grzegorz Szybieniecki, Jacek Mazurek