Sofoklis Schorstanitis: Gigant, który inspirował Giannisa

Sofoklis Schorstanitis: Gigant, który inspirował Giannisa

Baby Shaq, Greek Shaq, Big Sofo, Mój Wielki Grecki Center, drugie wcielenie Glenna „Big Baby’ego” Davisa. Gracz, który zdominował Dwighta Howarda, posłał O’Neala w trybuny, choć w NBA nie zagrał ani minuty. Idol młodego Giannisa. mistrz Euroligi, czterokrotny uczestnik Final Four, który przy wadze 150 do nawet 200 kg., w swoich najlepszych czasach ruszał się jak baletmistrz. Po prostu uśmiechnięty Sofoklis Schorstanitis.
Sofoklis Schorstanitis / fot. Euroleague

 

Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>

Bajka

Mistrzostwa Świata rozgrywane w Japonii w 2006 roku pamięta każdy Grek i zdecydowana większość kibiców koszykówki. Do cyklu baśni i legend, w których słabszy bije mocnego, dołączyła wówczas reprezentacja prowadzona przez Panagiotisa Yannakisa, wygrywając w półfinale z Team USA 101-95. 

Trener Hellenów postanowił zaskoczyć rywala operując wciąż trójką doskonale panujących nad piłką obrońców: Papaloukasem, Spanoulisem i  Diamantidisem. Siedemnaście minut na boisku spędził także 21-letni wówczas Sofo, który przy wyżyłowanych atletach pokroju Howarda czy LeBrona prezentował rzeźbę godną pączka w maśle. Mimo to zdobył 14 punktów, w tym osiem z rzędu, dodał jedną zbiórkę i solidną obronę.  

„Ciągle dostawał piłkę po pick-and-rollu. Przez całą drugą połowę grali w kółko tę samą akcję, a on wciąż znajdował się w odpowiednim miejscu” – marudził Dwight Howard.

Do historii przeszło zdjęcie na którym Sofo w koszulce z numerem 5 na piersi patrzy groźnie na upadającego gwiazdora Magic, trzymając piłkę, która w jego dłoniach wydaje się przerośniętą pomarańczą. „Do dziś czasem włączam ten mecz” – przyznaje Baby Shaq, dumny ze swoich akcji.

[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]

Kostaf Kufos, przyszły etatowy center Greków, oglądał to spotkanie na żywo, w nocy, mieszkając na kampusie amerykańskiego uniwersytetu i nie mógł uwierzyć, że jego ojczyzna zbiła wielki Team USA. 

Antetokounmpo siedział wówczas w Grecji, przed starym telewizorem marki Sony, dumą jego ojca, na którą zbierał wiele miesięcy. Jedenastoletni Giannis również nie mógł uwierzyć w to, co widzi na lekko zacinającym obraz ekranie: wielkiego, czarnoskórego faceta, który w koszulce Grecji, bez strachu sprowadza na ziemię atakującego kosz LeBrona i zdobywa kolejne punkty.

Po latach Human Alphabet, będąc już gwiazdorem Bucks, przyznał w rozmowie z Adrianem Wojnarowskim:

Szaleliśmy ze szczęścia, że Grecja wygrała, ale w mojej głowie pojawiła się jeszcze jedna myśl. W drużynie narodowej czołową rolę odegrał czarnoskóry gracz, Sofoklis Schortsanitis. Chyba po raz pierwszy uwierzyliśmy wtedy, że możemy być tacy sami, że możemy reprezentować Grecję. Dla dzieciaków takich jak my, których rodzice byli imigrantami, to była nadzieja, że możemy marzyć, by zostać w życiu kimś.” 

Panowie mieli okazję spotkać się na hali treningowej, pierwszy z Sofo ćwiczył Thanasis, później dołączył jego brat. Sofoklis, wzorem greckich mędrców, od razu dostrzegł potencjał Giannisa i zachęcał go do jeszcze cięższej pracy, być może swoim przykładem dokładając cegiełkę do kariery Antetokounpo. 

No to rasizm

Tak jak dla imigrantów i Greków z mieszanych małżeństw Baby Shaq stał się idolem, tak wzbudzał coraz większą niechęć skrajnej, neonazistowskiej prawicy. W telewizji członek partii Złoty Świt stwierdził: „Nie uważamy, żeby pan Schorstanitis był Grekiem, jeśli za kryterium obierzemy ideał naszej rasy.” 

Lider tego ugrupowania zapytany o reprezentacyjnego centra stwierdził krótko – „Grecy nigdy nie byli czarni”. Pod adresem Sofo padło jeszcze wiele, gorszych słów, dlatego Giannis był na nie w pewien sposób przygotowany, gdy w 2013 roku usłyszał od przedstawiciela Złotego Świtu, że „jeśli dasz szympansowi flagę i banana, to też je podniesie.” 

W 2020 roku wspomniana partia została zdelegalizowana, a wielu jej członków usłyszało sądowe wyroki. 

Tego samego roku Tom Hanks otrzymał greckie obywatelstwo. 

Wielu Afrykańczyków pracujących od lat w Grecji nie może na nie liczyć. 

Z Kamerunu do młodzików

Wprawdzie Sofo urodził się w kameruńskim mieście portowym Tiko, ale prędko przeniósł się z mamą do ojczyzny swojego ojca – Grecji. Już w Europie na świat przyszedł jego młodszy brat, ponoć też potężny talent (i gabaryt), ale pozbawiony motywacji do treningu. Sam Sofoklis również nie chciał chodzić na treningi koszykówki, widząc, że wszyscy jego rówieśnicy zdecydowanie wolą piłkę nożną. Z czasem jednak zauważył, że ze swoją sylwetką nie zostanie rączym napastnikiem i za poradą skautów dołączył do zespołu Iraklis. Pojechał daleko od domu, mieszkał w internacie i za wszelką cenę próbował odnaleźć się w świecie dorosłych. 

Mają piętnaście lat debiutował w meczu seniorskiej ligi greckiej, a gdy wchodził na boisko zastanawiał się czy ma powiedzieć słynnym rywalom „dzień dobry” czy od razu zacząć walczyć z nimi pod obręczą. Dwa lata później, w sezonie 2002-2003 zaliczał już średnie 11.5 punktu i 6.2 zbiórki mając zaledwie siedemnaście lat. Kibice wrogich drużyn nie oszczędzali młodego gracza – z trybun sypały się wyzwiska, na które nie był wówczas gotowy. 

Mimo przykrych incydentów, z dumą występował wówczas w młodzieżowych drużynach Grecji i na Turnieju Aleberta Schweitzera w Mannheim pierwszy raz dorobił się ksywki Baby Shaq, zaliczając mecze, w których wszystkie punkty zdobywał po wsadach. Grecja zdobyła wówczas złoto w tych prestiżowych zawodach, a sam Schorstanitis został uhonorowany nagrodą MVP. 

W ciągu dwóch lat z kolegami zdobywał także brązowe medale FIBA Europe U-18 i World U-19. Umówmy się, koszykarski prospekt o wzroście 208 centymetrów i wadze sięgającej nawet 150 kilo ciężko przeoczyć…

Draft a pożar w kuchni

Mając zaledwie osiemnaście lat Sofo poleciał do Nowego Jorku, żeby w  kultowym Madison Square Garden usłyszeć swoje imię wyczytane przez komisarza Sterna z czwartym numerem…drugiej rundy. „Carmelo, Wade, LeBron, Bosh, niezłe miałem towarzystwo (a także Szymon Szewczyk i Maciej Lampe – to już niestety przypomnienie redakcji) – żartował po latach w rozmowach z dziennikarzami, przyznając jednocześnie, że nie był wówczas gotowy na dołączenie do NBA i wrócił do Europy, a konkretnie włoskiego Cantu. 

Epizod w Italii, delikatnie mówiąc, nie był udany. Obnażył dwie największe słabości Sofo – niedojrzałość i nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu. Pewnego dnia zjadł ponoć w restauracji dwanaście pizz, a cztery zabrał ze sobą na wynos. Boston Globe donosił, że rekordem giganta jest zjedzenie 100 nuggetsów, a Schorstanitis przygotowując sobie frytki nieomal nie puścił z dymem własnego domu. 

Po całej sytuacji, stojąc w kłębach dymu zadzwonił do znajomego po poradę, na co usłyszał – skoro już się nie pali, wracaj spać. Greka uratowali strażacy wezwani przez sąsiadów, chłop nawdychał się tyle trujących gazów, że trzeba było przetransportować go do szpitala. 

Na boisku również wychodził brak doświadczenia – nabierany przez starych wygów szybko łapał faule, mało zbierał źle zastawiając deskę i zdobywał średnio 6.5 punktu w piętnaście minut spędzanych na parkiecie. Prędko wrócił do ojczyzny, dostając zatrudnienie najpierw w Arisie, a kolejno w wielkim Olympiakosie. 

Gdzie jest moja kruszynka?

Dla czerwono-białych pasów grał w latach 2005-2010, z czego najlepiej zapamiętał treningi serwowane mu przez trenera Jonasa Kazlauskasa i pojedynek z prawdziwym Shaqiem. Litewski szkoleniowiec patrząc pewnego dnia na tuszę zawodnika zdecydował, że zamiast gierki kontrolnej wyśle go na schody prowadzące do hali i każe non stop biegać góra-dół. Po pół godzinie okazało się jednak, że ktoś nie dotarł na trening i brakowało jednego zawodnika. Chcąc, nie chcąc, coach ponownie wezwał swojego centra na parkiet, a wściekły Sofo zdominował mecz, non stop pakując piłkę z góry. 

Gdy zmęczony i zły schodził do szatni usłyszał za sobą głos Kazlauskasa – to było świetne, od dzisiaj codziennie będziesz biegać po schodach! Na mecze wyjazdowe do autokaru Olympiakosu pakowano natomiast rowerek stacjonarny, który miał rekompensować centrowi brak schodów. Dobrze, że nikt nie wpadł na pomysł z ładowaniem do bagażnika drabiny. 

Z kolei podczas rozgrywek przedsezonowych w 2009 roku mocną szkołę Schorstanitisowi dał sam Shaquille O’Neal. Olympiacos gościł w Stanach, mając w składzie zawodników znanych amerykańskiej publice: Patricka Beverly’ego i Josha Childressa, Sofo modlił się ponoć przed meczem, żeby Shaq nie dowiedział się jaki Grek nosi przydomek. Gdy tylko wszedł na parkiet okazało się jak płonne były jego nadzieje.

„Gdzie jest moje dzieciątko? To ty, mały chłopcze?” – ryczał na całą halę Shaq ganiając za Sofoklisem. Childress tymczasem pękał ze śmiechu na ławce przyznając, że masywny center rzeczywiście w zestawieniu z O’Nealem wyglądał jak bobas. Ostatecznie Grek rzucił cztery punkty na 28% skuteczności z gry, a Amerykanin uzbierał dwanaście oczek. Przy jednym z wejść pod kosz Shaqa, Sofo faulował przeciwnika tak, że ten poleciał w trzeci rząd trybun, czym uzyskał choć małą satysfakcję. 

Gentle Giant z wybrykami

Schorstanitis był postrzegany w Olympiakosie jako sympatyczny gigant, który po problemach z wagą wrócił do formy na sezony 2008-2009 i 2009-2010 by zameldować się z zespołem w Final Four Euroligi. W drugim podejściu Grecy pokonali po drodze Prokom, kolejno Partizan po zaciętej końcówce, by w finale zdecydowanie ulec Barcelonie. 

„Navarro grał wówczas  jak opętany, trafiał każdy rzut. Jak wiemy fani Olympiakosu nie znoszą przegrywać, są nawet bardziej wymagający niż właściciele klubu. Po końcowym gwizdku sam myślałem – to już? Czy rzeczywiście był to zmarnowany sezon z powodu jednej porażki?”- wspominał zawodnik. 

Po okresie gry w ojczyźnie i jednym pechowym wyjeździe do Włoch postanowił zmienić otoczenie i znów spróbować sił poza granicami. Najpierw o swoich prawach do zawodnika przypomnieli sobie L.A. Clippers, Grek został nawet zaproszony do udziału w Summer League, niestety nie zaimponował szczególnie potencjalnym pracodawcom. W wielu wywiadach Schorstanitis zapytany o zmarnowanie szansy na NBA,  podkreśla dokładnie tę samą myśl:

„Wszystko jest w porządku, gdybym wyjechał grać do USA, nie poznałbym mojej wspaniałej żony, nie zostałbym ojcem cudownych dzieci.”

Zamiast w Stanach agent znalazł dla niego zatrudnienie w Maccabi Tel Aviv, o czym Grek marzył już od czasów bycia młodzieżowcem i wyjeżdżania na campy organizowane przez ten klub. 

„Gra w Izraelu była z pewnością najlepszym momentem w mojej karierze. Ludzie wokół mnie byli świetni, naprawdę dobrze się bawiłem. Miałem też szczęście do kolegów z zespołu, dzięki którym zdobyliśmy w końcu Euroligę. Do dziś mam w Tel Avivie wielu znajomych.”

Zanim jednak nadszedł czas zwycięstw, Sofo musiał przełknąć kolejną porażkę w finale – w sezonie 2010-2011 grał świetny basket, w ograniczonych minutach rzucał 12 punktów, zbierał 4 piłki i dokładał jedną asystę – takie liczby zapewniły mu powołanie do pierwszego składu Euroligi. 

Patrząc na same statystyki wydaje się, że Big Sofo nie był kluczową postacią swoich drużyn. Najczęściej wykorzystywano go, by korzystając ze swoich warunków fizycznych atakował kosz i wymuszał faule rywali. Potrafił też seriami zdobywać punkty, ale po krótkim okresie musiał wracać na ławkę aby zregenerować obciążone ciało. Masa dawała mu tyleż samo przewag, co przyprawiała kłopotów – nie nadążał w obronie, kiepsko skoordynowany mylił się na linii rzutów wolnych. 

„Sofo to specyficzny rodzaj gracza zadaniowego – mówił trener David Blatt – niezwykle efektywny ofensywnie, skupiający na sobie uwagę rywala. Co jednak najważniejsze – był koszykarzem nastawionym na dobro zespołu, co udowadniał zarówno na boisku jak i w szatni.”

Denerwował się sporadycznie, szczególnie cenił Tima Duncana właśnie za opanowanie. Kibice w Hapoelu zapamiętają go jednak na długo z innej strony. Maccabi wygrało po zaciętym meczu 83-80, czego nie mógł przeboleć jeden z osobników na trybunach. Człowiek, podający się za fana najpierw opluł schodzącego do tunelu Sofo, po czym wykrzyknął, że zgwałci jego dzieci i uciekł. Schorstanitis nie wytrzymał i ze swoją olbrzymią masą przeskoczył barierkę i ruszył przez wrogi tłum w pogoń za rywalem, a gdyby go złapał, to zaprawdę Malice at the Palace byłoby przy tym zaledwie dziecinną igraszką. 

Druga bójka w którą się uwikłał, przekreśliła właściwie jego karierę reprezentacyjną. Sytuacja miała miejsce, na przyjacielskim turnieju o Puchar Akropolu. Grecja na 2:40 do końca meczu wygrywała z Serbami 1 punktem, Teodosic sfaulował Fotsisa, a Kristic ruszył na Greka łapiąc go za gardło. 

We wszystko wmieszał się Sofo i to właśnie w niego Kristic starał się trafić krzesłem, chybił jednak i ranny został nie grający w ogóle w tym meczu Bouroussis. 5000 tysięczny tłum greckich kibiców wpadł w szał a sytuacja wymknęła się spod kontroli służb. W wyniku starcia z Kristicem Sofo nie pograł za wiele na rozgrywanych dwa tygodnie później Mistrzostwach Świata w Turcji. 

25%

Największy sukces poza kadrą Baby Shaq osiągnął z Maccabi w sezonie 2013/2014, trzeci raz z rzędu, a czwarty w karierze, awansując do Final Four Euroligi. Dopiero co powrócił do Izraela po nieudanym roku spędzonym w ojczystym Panathinaikosie. 

„Kiedy awansowaliśmy do Final Four, wiedziałem, że tym razem będzie inaczej, wiedziałem, że wygramy i pierwszy raz byłem spokojny.” – Sofo

Sofoklis wystąpił w 29 euroligowych spotkaniach, zaliczając w nieco ponad 14 minut średnie 9.6 punktu i 2.6 zbiórki. W samym turnieju finałowym pamiętnym meczem było pierwsze starcie z CSKA – Blatt musiał rozpocząć mecz z Sofo na ławce, który nie ustałby w obronie przeciwko mobilnemu i znakomicie wyszkolonemu Kaunowi. Gdy wielki Grek pojawił się już na parkiecie, prędko popełnił trzy faule jeszcze przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę. Mimo to jego koledzy z drużyny zdołali wrócić z 15 punktowego deficytu i jednym oczkiem wygrać z faworytem do tytułu. 

W decydującym starciu na Maccabi czekał Real, który w półfinale zmiótł Barcelonę 62-100! Wchodząc na rozgrzewkę Schortsanitis spotkał wracającego w stronę tunelu kolegę z reprezentacji Grecji, Ioannisa Bourousisa, centra Realu. Baby Shaq zapytał jak przebiegał trening, czy było ciężko, na co usłyszał – „Chłopie, po prostu się relaksowaliśmy”. 

Gracze Madrytu rzeczywiście mogli czuć się pewnie – w sezonie wygrali z Maccabi już dwa mecze, ale słowa Bourousisa pobudziły dodatkowo ambicje ekipy z Izraela. 

Schortsanitis zdobył w wygranym po dogrywce finale 9 punktów, zebrał 3 piłki i rozdał jedną asystę. Trzymając w rękach z trudem wyszarpany puchar, poczuł satysfakcję, ale i pustkę – to o to chodziło, czy to naprawdę już, koniec?

Uczyć dzieci

Prawdziwy koniec sportowej kariery przyszedł dla Sofoklisa dopiero po sezonie 2019/2020. Ostatni raz widzieliśmy Big Sofo na boisku w barwach greckiego Ionikos Nikaias, a jego waga przekraczała już wszelkie limity i groziła zawaleniem misternej konstrukcji jego ciała. Wybuch pandemii pomógł mu podjąć decyzję o przejściu na sportową emeryturę. Dziś mieszka na urokliwej greckiej wyspie Korfu i zajmuje się swoimi dziećmi, które w przyszłości również rozważają grę w basket. 

Schorstanitis żartuje, że całe życie ktoś mówi mu co ma robić: mama, trenerzy, a teraz w końcu ma ostatnie słowa w dyskusji z żoną, które brzmią – masz rację kochanie. Zawodowo planuje wyszukiwać talenty wśród greckiej młodzieży i wspierać ich rozwój w koszykarskim rzemiośle.  Cieszy się, że nie grał w erze rozbudowanych social media, bo zawsze dostrzega tylko negatywne komentarze. Najbardziej przewrotny w postaci Sofo jest fakt, że nigdy nie lubił atencji. Jak jednak miał jej uniknąć ze swoją aparycją i zawodem? 

„Mają osiemnaście lat nikt nie mówił mi – ok, nie trafiłeś jednego rzutu, nic się nie stało. Ze swoim wyglądem i pracą zawsze byłem na świeczniku. Albo mnie kochali, albo nienawidzili. Myślę, że w tym wieku nikt nie potrafi sobie poprawnie z tym poradzić.” – Sofo. 

Schorstanitis swoją karierą udowodnił, że nie jest zaledwie europejską podróbką Shaqa, ale wartościowym zawodnikiem, który wpasowany przez trenera w odpowiedni system, może stanowić różnicę, o czym najdotkliwiej przekonał się Team USA.

Grzegorz Szklarczuk

[/ihc-hide-content]

POLECANE

Od wielu lat listopad obchodzi się pod hasłem świadomości i profilaktyki występujących u mężczyzn chorób nowotworowych, przede wszystkim raka jąder i raka prostaty. To dobra okazja, by przypomnieć rozmowę z Robertem Skibniewskim i zapisać się na badania.

tagi

Zagłębie Sosnowiec to koszykarski ośrodek, który już w sezonie 2024/25 miał pojawić się na ekstraklasowej mapie Polski. O tym, jak miało do tego dojść opowiedział w połowie maja naszemu portalowi prezes Piotr Laube, choć z początkiem czerwca sytuacja uległa zmianie.
7 / 06 / 2024 22:34
14 zwycięstw i 14 przegranych to dotychczasowy bilans beniaminka Orlen Basket Ligi, który mając do rozegrania jeszcze dwa mecze, zajmuje ósme miejsce w tabeli. Dziki Warszawa swój debiutancki sezon w ekstraklasie sportowo już mogą zaliczyć do udanych. Ale nie tylko w tym aspekcie. – Nasz sufit jest tam, gdzie go sami powiesimy – przekonuje Michał Szolc, prezes i założyciel klubu.
12 / 04 / 2024 18:58
Obecnie media społecznościowe są nieodzownym elementem marketingu sportowego. Własną perspektywą pracy media managera w koszykarskich klubach podzielili się Katarzyna Pijarowska (Enea Astoria Abramczyk Bydgoszcz), Bartek Müller (Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia) oraz Karol Żebrowski (Trefl Sopot).
25 / 03 / 2024 22:15
– Mam argumenty, by zapijać emocje alkoholem. Kontuzje i urazy, zmiany klubów i miast, nowe otoczenie i nowi ludzie – to wszystko przecież buduje niestabilność. Po przegranym meczu moi koledzy z szatni analizują swoje błędy. Ja sięgam po alkohol. Uśmierzam emocje. Chyba nie chcę się z nimi spotkać. Nie wczytuję się w siebie, bo wolę tego uniknąć – wspomina były koszykarz Wiktor Grudziński. 15 kwietnia obchodzimy Światowy Dzień Trzeźwości. To nie tylko promowanie abstynencji. Jest to dzień, który służyć ma refleksji i ma na celu zwiększenie świadomości społecznej na temat powszechności uzależniania od tej substancji oraz zagrożeń zdrowotnych wynikających z jej nadużywania.
„Stałam w oknie, pomachałam mu, aż straciłam go z pola widzenia. Po chwili jednak zadzwoniłam, aby kupił bułki. Zawsze to robił. Tego dnia zapomniał. Gdy się rozłączyłam, napisał: „Przepraszam, kocham cię”. Wtedy nie wiedziałam, że już nigdy więcej się nie zobaczymy i tego dnia zostanę wdową.” – wspomina Angelina, żona zmarłego koszykarza Dawida Bręka. 23 lutego obchodzimy Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Jest to dzień, w którym przede wszystkim powinniśmy zwrócić uwagę na to, jak ważne jest dbanie o swoje zdrowie psychiczne i korzystanie ze specjalistycznej pomocy.
Jak od kuchni wygląda tworzenie tekstów lub przekazywanie cennych informacji? Co definiuje dobrego dziennikarza i czym tak naprawdę jest dziennikarstwo sportowe oraz jak to jest być po drugiej stronie? Być może w poniższym tekście znajdziesz odpowiedzi na niektóre pytania czytelnika.
6 / 06 / 2024 12:39
Jeden z najlepszych niskopunktowych graczy na świecie wraz z drużyną Hornets Le Cannet Côte d’Azur zdobywa prestiżowy Puchar Francji. To Polak, który także reprezentuje nasz kraj w koszykówce na wózkach.
30 / 01 / 2024 17:38