
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Jeszcze w czasie meczów sparingowych przed turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Tokio zastanawiałem się, jaki materiał mogę przygotować po kadrze i ostatecznie padło na analizę ruchu piłki. Skupiłem się na tym, ile wykonujemy podań i kto je wykonuje. Na tej podstawie spróbuję ustalić kto jest najważniejszym graczem oraz przez kogo przechodzi najwięcej gry.
We wrześniu ubiegłego roku pisałem o tym, że można wykorzystać analizę sieci do analizy gry oraz określania najważniejszych ogniw w zespole i tym razem nieco zahaczymy o ten temat.
W analizie skupiłem się na trzech meczach. Pod lupę wziąłem ostatni sparing z Brazylią oraz dwa rozegrane mecze w Kownie: z Angolą i Słowenią. Z kilku powodów skupiłem się tylko na tych spotkaniach. Po pierwsze, mecz z Brazylią był ostatnim sprawdzianem przed istotnymi meczami, co pozwala odnotować różnicę między treningiem a meczem o stawkę. Po drugie, z ostatnich 4 meczów to pojedynek z Brazylią był wyrównany praktycznie przez 40 minut i dzięki temu mamy do analizy zupełnie 3 różne spotkania: wygrane wysoko (Angola), przegrane wysoko (Słowenia), wyrównane (Brazylia). Po trzecie, w przypadku skautingu rywali szkoleniowcy często analizują tylko 3 ostatnie mecze.
Po czwarte, w ostatnim sparingu zabrakło Slaughtera, co również daje nam dodatkowe informacje o tym, jak zachowuje się zespół bez dominującego obwodowego gracza z piłką. Amerykanin z polskim paszportem ma łatkę rozgrywającego, który jest nastawiony na zdobywanie punktów, a w drugiej kolejności na kreowanie gry, co powinniśmy zaobserwować w statystykach.
Jak podajemy?
W sezonie regularnym drużyny NBA wykonywały przeciętnie od 255-203 podań w przeliczeniu na 40 minut. Oczywiście, koszykówka w wydaniu NBA to zupełnie inny sport, więc podaje te dane poglądowo, bo są to jedyne ogólnodostępne dane dotyczące podań.
Reprezentacja Polski wykonała w trzech meczach odpowiednio: 278 podań przeciwko Brazylii, 318 przeciwko Angoli i 294 w meczu z zespołem Luki Doncicia.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
W tych 3 meczach średnio wykonaliśmy ponad 296 podań. To sporo i wśród analizowanych meczów tylko w spotkaniu z Brazylią wykonaliśmy mniej podań niż rywale. 83 podania więcej niż przeciwnicy wykonaliśmy w meczu z Angolą oraz 58 ze Słowenią.
W tym roku – również na próbie 3 meczów – badałem, jak wygląda dzielenie się piłką w najlepszym momencie sezonu Zastalu Zielona Góra (o tym powstanie osobny tekst). W przypadku ekipy Żana Tabaka średnia liczba podań wynosiła 275, czyli zdecydowanie mniej niż w przypadku kadry.
To tylko 3 spotkania, więc na większej próbie te liczby mogą kształtować się inaczej, ale można wysnuć pewne wnioski na temat ekipy Mike Taylora. Rdzeń drużyny i pewien system, który wprowadził Amerykanin może owocować właśnie tym dobrym dzieleniem się piłką i ponadprzeciętną współpracą graczy znajdujących się na boisku.
Mimo dobrego ruchu piłki, w opisywanych trzech spotkaniach potrzebne było średnio prawie 15 podań, żeby pojawiły się asystowane punkty, natomiast Zastal potrzebował tylko 13.
Na pewno wiąże się to również ze stylem gry i tym, jak wiele akcji kończy się z kontry, co pokazała przeciwko nam Słowenia. Zespół Donicicia potrzebował tylko 7 podań, żeby wykreować asystę w meczu z Polską, ale zobaczyliśmy właśnie sporo kontrataków i gry opartej o jednego z najlepszych zawodników na świecie. Słoweńcy nie potrzebowali wiele podań, bo mają w swoich szeregach Lukę Doncicia, który kontroluje i dominuje to, co dzieje się na parkiecie. Talent gwiazdora NBA przewyższa wszystko, co widzieliśmy na turnieju w Kownie (i nie tylko) i Słoweńcy mogli pozwolić sobie na gorszy ruch piłki i nieco mniej zespołowej gry, budowanej na podaniach i zorganizowanych akcjach. Nie potrzebowali super dobrego ruchu piłki – dzięki indywidualnym umiejętnościom notowali wiele asyst.
Angola również próbowała ograniczyć liczbę podań i notowała dużo indywidualnej gry, która z kolei nie przynosiła żadnych korzyści. Angola w meczu z Polską wykonała w sumie 235 podań (Słowenia 236 podań vs Polska) i potrzebowała aż 20 podań, żeby wykreować 1 asystę (Słowenia 7 podań).
Różnica między tymi zespołami polegała na tym, że mniejsza liczba podań w przypadku Słoweńców była optymalną strategią, opartą na możliwościach graczy, natomiast w przypadku Angoli była jedynym rozwiązaniem, gdyż gracze z Afryki nie potrafili zbudować sensownej akcji w ataku pozycyjnym.
Stosunek podań
Analizując, jak wygląda struktura podań w reprezentacji Polski, warto zwrócić uwagę na to, jak poszczególni zawodnicy dzielą się piłką. Jaki jest stosunek wykonanych podań do otrzymanych. Tutaj najlepiej wypada Łukasz Koszarek, który po otrzymaniu piłki w blisko 92 proc. wykonywał podanie do innego kolegi z drużyny. Drugi w tym rankingu jest A.J Slaughter, któremu regularnie obrywa się za holowanie piłki.
Po przeciwnej stronie jest Jakub Garbacz i też nie jest to specjalne zaskoczenie. Strzelcy oraz centrzy bardzo często kończą posiadania po wykreowaniu dogodnej sytuacji rzutowej. Garbacz ma ten wskaźnik na poziomie 60 proc., Kulig na 67 proc., a Balcerowski na niecałych 69 proc. Problem pojawia się, gdy ci zawodnicy nie trafiają do kosza i zmieniają się w „czarne dziury”.
.
Co ciekawe, w ciągu kilku minut Łukasz Kolenda osiągnął stosunek podań wykonanych do odebranych na poziomie właśnie Slaughtera, a dodatkowo co 14 podanie zamieniał na asystę, gdy A.J co 12, podobnie jak Łukasz Koszarek.
W przypadku analizy samego stosunku podań Ameryki nie odkryjemy, ale ciekawie wygląda zestawienie kilku statystyk. Michał Sokołowski potrzebował aż 58 podań żeby wykreować asystę w dwóch pierwszych meczach, a Mateusz Ponitka 24. Dwóch najbardziej wszechstronnych gracz naszej reprezentacji trochę w tym elemencie zawiodło. Szczególnie Sokołowski, który wykonał dużo pustych podań, nie kreujących okazji rzutowych. Były gracz Anwilu i Legii w 2 pierwszych meczach w Kownie zanotował tylko 2 asysty drugiego stopnia.
Podania vs punkty i efektywność
Sama analiza podań bez efektywności oraz liczby zdobytych punktów jest oderwana od realiów. Mając z tyłu głowy wiedzę, na jakich pozycjach grają poszczególni zawodnicy, czego się od nich oczekuje, jakiego profilu są to koszykarze, możemy łatwiej ocenić wkład w dany mecz. Gracz, który ma niski procent wykonanych podań, może być bardzo pożyteczny dla zespołu, trafiając swoje rzut,y lub może zamieniać się w ball hoga, pudłując na potęge.
Do tej jednowymiarowej statystyki, jaką są podania, dodałem szerszy kontekst w postaci punktów oraz efektywności. Dzięki temu wiemy, kto ma większe skłonności do holowania piłki, ale dowiadujemy się również, jak trafiał do kosza. Kolorem czerwonym oznaczyłem graczy, których true shooting (statystyka uwzględniająca rzuty za 3 punkty) była poniżej 50 proc., jasno pomarańczowym koszykarzy z przedziału 50-60 proc., a najlepszych – powyżej 60 proc. na zielono.
.
AJ Slaughter na tym wykresie jest w miejscu, w którym chcesz, żeby znajdował się twój gracz obwodowy. Być może należało oczekiwać wyższego true shooting percentage oraz lepszego stosunku podań, natomiast to i tak z perspektywy kadry powinien być poziom zadowalający.
Po meczach turniejowych było sporo zarzutów wobec gry Michałów: Sokołowskiego oraz Michalaka. Obaj na tym wykresie mają niski ts% oraz małą liczbę zdobytych punktów. Źle wypada Damian Kulig, który ma jeszcze niższy procent wykonanych podań i tylko 4/15 z gry w Kownie.
Mapa
W kolejnym kroku sprawdziłem, jak wygląda współpraca poszczególnych graczy. Z dwóch pierwszych meczów w Kownie stworzyłem mapę podań. Oznaczyłem te relacje, które miały co najmniej 10 podań wykonanych w jednym kierunku. Na grafice znalazła się ponad połowa wszystkich podań wykonanych w analizowanym okresie.
.
Z mapy możemy wywnioskować, że dwóch najważniejszych graczy kadry w kontekście zarządzania podaniami to Koszarek i Slaughter, czyli rozgrywający. Możemy zaobserwować również, jakie duety najchętniej wymieniały się piłką. Mamy silną relację między Slaughterem i Ponitką (w sumie 57 podań) oraz Slaughterem a Sokołowskim (44).
Trzecią najpopularniejszą parą są Slaughter z Celem i to jest bardzo ciekawa relacja. Aaron w Kownie miał wysoki wskaźnik wykonanych podań, średnio co 10 podanie zamieniał na asystę, a do tego całkiem dobrze wypadał pod względem efektywności oraz liczby zdobytych punktów wśród drugoplanowych graczy. Cel miał również dość silną więź mierzoną w liczbie podań z Mateuszem Ponitką.
Jacek Mazurek
[/ihc-hide-content]