
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Rozgrywający Rokas Jokubaitis już jest jednym z najlepszych litewskich zawodników młodego pokolenia. Knicks i NBA będą musieli jednak na niego jeszcze poczekać, bo Litwin przynajmniej jeden sezon spędzi jeszcze w Barcelonie – kilka dni temu zdążył już zadebiutować w barwach “Blaugrany”. Z katalońskim klubem podpisał w lipcu 4-letni kontrakt.
Kilka dni później w drafcie wybrali go Thunder, ale jeszcze tej samej nocy jego prawa trafiły do Nowego Jorku. Na Litwina chrapkę mieli bowiem Knicks i wygląda na to, że mają co do Jokubaitisa całkiem poważne plany. Zaprosili go bowiem do gry w lidze letniej w Las Vegas, a choć Litwin wypadł całkiem nieźle, to jednak wszystkie strony zdecydowały, że najlepiej dla rozwoju rozgrywającego będzie, jeśli spędzi jeszcze co najmniej jeden rok w Barcelonie.
ULUBIENIEC ZIELONEJ GÓRY
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Rokas koszykówkę ma we krwi. Grała jego mama, grała jego siostra i przede wszystkim zawodowo grał jego tata. Nazwisko słusznie może wydawać się zresztą znajome kibicom z Zielonej Góry, bo to właśnie tam Aivaras Jokubaitis grał w latach 1996-1999. Polecił go trener Algirdas Paulauskas, późniejszy trener zespołu, który wypatrzył Litwina w Możejkach. Szybko się okazało, że Jokubaitis – ponoć wiecznie uśmiechnięty i niezwykle sympatyczny – ma spory talent i dryg do zdobywania punktów.
.@Zastal A.Paulauskas a do tego Aivaras Jokubaitis i Tadas Petravicius 🙂 megaTRIO #ZASTALhistorycznie pic.twitter.com/iNw218PcRU
— Klub Kibica Zastal (@kkzastal) April 10, 2015
W sezonie 1997/98 był nawet królem strzelców drugiej ligi i pomógł drużynie z Zielonej Góry awansować z powrotem do ekstraklasy. Jokubaitis w mieście zasłynął też tym, że lubił sobie poimprezować. W jednym z wywiadów przyznał zresztą, że niektóre historie były prawdziwe. Kibice nie mieli mu jednak tego za złe – wręcz przeciwnie, uwielbiali go.
Gdy po latach odwiedził Zieloną Górę i wybrał się na mecz żużlowy, ktoś go wypatrzył, przekazał informację spikerowi, a po chwili cały stadion zgotował mu miłą owację.
REKLAMA ZAMIAST DRAFTU
Teraz w jego ślady idzie syn, który ma szansę zrobić znacznie większą karierę niż tata. Nic jednak dziwnego, bo Rokas ma naprawdę duży talent. Ma szybkość, dobry rzut i świetną wizję gry, by w NBA poradzić sobie bez problemu. Na razie jest jednak zbyt słaby fizycznie, dlatego co najmniej rok gry w Barcelonie wydaje się bardzo dobrą opcją.
W Lidze Letniej w trzech meczach zagrał łącznie tylko 29 minut, ale i tak zdążył pokazać się z dobrej strony –jako efektywny gracz, który ma pozytywny wpływ na grę zespołu.
.
On sam nie spodziewał się, że zostanie wybrany z 34. numerem w tegorocznym drafcie. Liczył na wybór pod koniec draftu, tym bardziej że najmocniej nim zainteresowani zdawali się być Brooklyn Nets, którzy w naborze mieli wybór numer 44. Przed draftem pytali o niego też Grizzlies, Timberwolves czy Hornets, natomiast w tym gronie nie było wcale Knicks.
Nowojorski zespół mimo tego zdecydował się postawić na Litwina, nawet jeśli poprzednie doświadczenia z litewskimi zawodnikami nie były zbyt dobre. Zarówno bowiem Mindaugas Kuzminskas, jak i Ignas Brazdeikis nie zrobili w Nowym Jorku kariery.
Teraz fani Knicks muszą nauczyć się wymawiać kolejne trudne nazwisko, choć na naukę mają jeszcze trochę czasu, skoro Jokubaitis zostanie w Barcelonie. Co ciekawe, sam zainteresowany swojego nazwiska w drafcie koniec końców nie usłyszał, mimo że razem z przyjaciółmi zarwał nockę specjalnie dla tego momentu. Telewizja zdecydowała się w tym czasie puścić reklamę. Podobny zawód swego czasu przeżył Nikola Jokić.
WYBIŁ SIĘ NA LAMELO
Jokubaitisowi bardzo daleko jeszcze do MVP poprzedniego sezonu zasadniczego, choć zadatki na karierę ma spore. Świat po raz pierwszy usłyszał o nim w 2018 roku, a to za sprawą… LaMelo Balla. Gdy bracia Ball przylecieli na Litwę, by pograć trochę w kosza, Rokas w jednym ze sparingów zdobył najwięcej w meczu 31 punktów.
Wtedy był jeszcze graczem drugiej drużyny Zalgirisu i po spotkaniu zawstydzony nie chciał powiedzieć, że na pewno dostanie się niedługo do pierwszego zespołu. Ostatecznie tak się jednak stało.
.
Od tego czasu młody obrońca na stałe wszedł do rotacji klubu z Kowna, a w poprzednim sezonie był jednym z najlepszych młodych graczy tak w lidze litewskiej, jak i w Eurolidze (w wyścigu o nagrodę dla wschodzącej gwiazdy rozgrywek przegrał tylko z Usmanem Garubą, którego Houston Rockets w tegorocznym drafcie wybrali z 23. numerem).
Do kogo najlepiej byłoby przyrównać jego grę? Były trener Gorana Dragica widzi w Jokubaitisie sporo podobieństw do znakomitego słoweńskiego rozgrywającego.
20-latek ma też już za sobą debiut w dorosłej reprezentacji Litwy, gdzie ma być rozgrywającym przyszłości. Wcześniej z sukcesami grał w kadrach młodzieżowych, a miłe wspomnienia z Polską ma nie tylko jego tata, bo Rokas w 2016 roku w Radomiu na mistrzostwach Europy do lat 16 zdobył z Litwą srebrny medal (do tej pory to jego jedyny krążek zdobyty z reprezentacją).
Złoto przypadło wtedy Hiszpanom, którzy w wielkim finale ograli litewski zespół 74:72, a MVP turnieju wybrany został… ten sam Usman Garuba.
SOBOWTÓR PRAWIE DOSKONAŁY
Jokubaitis od lat jest więc znany litewskim kibicom ze swojego talentu, ale kilka miesięcy temu trafił na nagłówki z zupełnie innego powodu – i to całkiem nieświadomie. Otóż jakiś Litwin w 2020 roku zaczął podszywać się pod Rokasa i tym sposobem wyłudził od co najmniej jednej kobiety aż 10 tysięcy euro. Przestępstwo było niemal idealne, bo „sobowtór” wszystko miał dokładnie zaplanowane, a szczegółowość jego planu mogła robić ogromne wrażenie.
Wszystko zaczęło się od założenia profilu w aplikacji Tinder. To właśnie tam sobowtór przedstawiał się jako Rokas Jokubaitis, zawodowy koszykarz. Traf chciał, że nawiązał relację z kobietą, która nie za bardzo znała się na koszykówce. Mimo tego Litwin zrobił wszystko, by pokazać jej, że naprawdę jest Jokubaitisem. Na pierwszą randkę przyjechał w volkswagenie (niemiecka marka jest jednym ze sponsorów Zalgirisu), który na dodatek obklejony był oficjalnymi logotypami. Sobowtór przywdział też pełny strój Zaligirisu – oczywiście z koszulką z nazwiskiem Jokubaitisa.
Kobieta uwierzyła oszustowi, a ten w kolejnych tygodniach tylko utwierdzał ją w przekonaniu, że jest zawodnikiem Zalgirisu. Wysłał jej wideo z hali zespołu, a niekiedy nawet podróżował razem z zespołem – wsiadając na pokład samolotu czy jeżdżąc swoim autem za klubowym busem.
Zachęcał też kobietę do tego, by oglądała mecze Zalgirisu, a ta przekonana była, że spotyka się z prawdziwym Jokubaitisem. Nawet podczas wspólnych spacerów ludzie mieli podchodzić do pary i pytać sobowtóra, czy jest graczem drużyny z Kowna.
CIEKAWA KOSZYKARSKA PRZYSZŁOŚĆ
Po dwóch miesiącach życia jak w bajce zaczynają się jednak pierwsze problemy. Wschodząca gwiazda litewskiej koszykówki mówi swojej dziewczynie, że zaszła jakaś pomyłka podatkowa, a jego karta kredytowa została zablokowana. To właśnie wtedy oszust prosi o 10 tys. euro, a kobieta się godzi.
Dopiero po jakimś czasie orientuje się, że została oszukana, gdy natrafia na dziwne wiadomości tekstowe i zdjęcia w telefonie sobowtóra. Ten nadal twierdzi, że jest Jokubaitisem, ale kobieta opisuje sprawę na Facebooku i idzie na policję.
18. Update – Fake Jokubaitis has been placed under arrest for 3 months (maximum term in Lithuania) and as many as 17 other victims have come forward so far, total sum defrauded could total well over €30 000. Attached are the latest mugshots from Vilnius Police Department. pic.twitter.com/iyH1Np6qPJ
— Rob Karaznevic (@dogtheballer) December 14, 2020
12 grudnia ubiegłego roku 23-latek został aresztowany. Okazało się, że w przeszłości próbował podobnych sztuczek, podszywając się m.in. za gracza jednego z londyńskich klubów. Po nagłośnieniu całej sprawy do policji zgłosiło się jeszcze kilkanaście innych kobiet, które również zostały oszukane – ponoć oszust wyłudził w ten sposób łącznie ponad 30 tys. euro.
Prawdziwy Jokubaitis po wszystkim ubolewał, że jego nazwisko i wizerunek zostały tak wykorzystane, choć dodał, że może być to też dobra nauczka na przyszłość.
Dziś zapewne Rokas o całej sprawie zdążył już zapomnieć. Ma dużo ważniejsze rzeczy na głowie, a ostatnie miesiące – przeprowadzka z Kowna do Barcelony, wybór w drugiej rundzie draftu NBA i wreszcie gra w lidze letniej w barwach Knicks – pokazują, że przed rozgrywającym bardzo ciekawa koszykarska przyszłość. On zresztą w przeciwieństwie do wspomnianego oszusta nikogo nie musi udawać. Już teraz jest jednym z najlepszych graczy młodego pokolenia w Europie – z potencjałem na bycie kimś znacznie więcej.
Tomek Kordylewski
[/ihc-hide-content]