
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty i graj w Fantasy Lidze! >>
W Polsce wydaje się to zupełnie niezrozumiałe, ale świat zawodowych zapasów za oceanem jest bardzo popularny w różnych grupach społecznych. Bardzo często związane jest to ze wspomnieniami z lat dziecięcych, gdyż marketing skierowany w stronę najmłodszych grup, w świecie profesjonalnych zapasów funkcjonuje prawie tak samo dobrze, jak w firmach produkujących słodycze czy fast foody.
Nie może zatem dziwić, że i wśród koszykarzy nie brakuje zawodników, których idolem w dzieciństwie był jeden z zapaśników i którzy potem, w mniejszym lub większym stopniu, pasjonują się tą rozrywką. ”Rozrywka” brzmi stosunkowo niewinnie, w rzeczywistości jest to jednak brutalny biznes, w którym pomimo pozornie udawanych ciosów i przygotowanego wcześniej scenariusza, chlebem powszednim są poważne kontuzje.
Przeraża też liczba przedwcześnie zmarłych zapaśników, co zwykle jest spowodowane stylem życia, w którym wielką rolę odgrywają alkohol, środki przeciwbólowe i sterydy anaboliczne.
W ubiegłym roku pisaliśmy o krótkiej zapaśniczej przygodzie Enesa Kantera, dzisiaj zajmiemy się za to postaciami trochę większego kalibru od tureckiego środkowego.
„Rodzilla” na ringu
To właśnie Dennis Rodman, znany w świecie pro-wrestlingu jako „Rodzilla”, jest koszykarzem najbardziej utożsamianym z epizodami zapaśniczymi. W 1997 roku regularnie zaczął się pojawiać na galach „Nitro”, organizowanych w każdy poniedziałek przez federację World Championship Wrestling, które wtedy regularnie oglądało po 4-5 milionów widzów. Rodman towarzyszył na nich m.in. Hulkowi Hoganowi, ówczesnemu liderowi bardzo popularnej frakcji o wdzięcznej nazwie „New World Order”.
Nie muszę zapewne przypominać, że to wszystko działo się w czasach gry Rodmana w zespole Chicago Bulls, a kłopoty, jakie jego wrestlingowe odskoki sprawiały Philowi Jacksonowi i Michaelowi Jordanowi, przypomniano ostatnio w dokumencie „The Last Dance”.
Pierwszą walkę w karierze Rodman stoczył w lipcu 1997 roku, gdy lepsi od niego i Hogana okazali się Lex Luger i The Giant. Gala „Bash at the Beach” była wielkim sukcesem komercyjnym, gdyż za pośrednictwem PPV wykupiło ją około 500 tysięcy osób, co na tamte czasy było znakomitym wynikiem.
.
Finały NBA? To tylko dodatek
Rok później fani NBA emocjonowali się walką Michaela Jordana i Chicago Bulls o trzeci z rzędu tytuł mistrzowski, a po raz drugi na ich drodze stanęli wtedy Jazzmani z Utah, na czele z Karlem Malone’em. Wielkim zaskoczeniem był za to fakt, że ceniący prywatność i spokój na swoim wielkim ranczu „Mailman”, nie tylko ujawnił się jako fan pro-wrestlingu, ale także zgodził się wystąpić na gali PPV i stanąć w ringu naprzeciwko Rodmanowi.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!