
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Wojciech Malinowski: Utrzymanie w ekstraklasie, bilans 10 zwycięstw i 20 porażek, na koniec 13. miejsce w tabeli. Chyba należycie do zespołów zadowolonych z przebiegu sezonu?
Robert Witka: Na pewno. Myślę, że mieliśmy dobrą końcówkę sezonu, podczas której wygraliśmy 4 z 6 spotkań. Ważne było też to, że utrzymaliśmy się w lidze w miarę pewnie i nie czekaliśmy na wyniki innych – wzięliśmy sprawy w swoje ręce i na 3 kolejki przed zakończeniem rozgrywek byliśmy już pewni zrealizowania celu.
Czy połowę listopada, czyli moment, w którym zatrudniliście Jabariego Hindsa i Robertsa Stumbrisa, należy uznać, za kluczowy w waszej walce o zachowanie ligowego bytu? Z nimi wygraliście 7 z 19 rozegranych spotkań.
Myślę, że tak, chociaż nie możemy zapomnieć, że z Nickiem Nealem i Mikołajem Kurpiszem też wcześniej wygraliśmy 3 mecze, wszystkie z wyżej notowanymi rywalami – Dąbrową, Gliwicami i Toruniem.
Zarówno liczby, jak i nasza gra pokazały jednak, że z Jabarie’em i Robertsem byliśmy po prostu silniejszym zespołem. Chociaż pamiętam naszą poprzednią rozmowę, gdy się trochę zagalopowałem i powiedziałem wkrótce po ich transferze, że „jesteśmy lepszą drużyną”
Potrzeba było jednak trochę czasu, by obaj ci zawodnicy, a szczególnie Stumbris, doszli do formy fizycznej. Zdarzyły się bowiem mecze, że grał świetnie, a łapały go skurcze i nie był w stanie grać w końcówkach. Musieliśmy zatem trochę na jego optymalną formę poczekać.
Na pewno bez nich byłoby ciężko i nie wiemy, w jaki sposób wszystko by się potoczyło. Zakładam, że nawet w starym składzie bylibyśmy coraz lepsi, chociaż nie wiem, jak podnieślibyśmy się mentalnie po porażkach. Na pewno jednak oba te transfery odmieniły oblicze zespołu.
Czy gdybyście byli w takim składzie od początku sezonu, to Pana zdaniem zakręcilibyście się wokół play off? Czy to jednak przesada?
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!