Pamela Wrona: 8 wygranych z rzędu i umocnienie się w czołówce tabeli – z czego wynika tak dobra dyspozycja?
Robert Skibniewski, trener Weegree AZS Politechniki Opolskiej: Z ludzi, którzy mnie otaczają. Mamy zarówno młodych, głodnych gry i chcących się rozwijać ambitnych graczy, którzy walczą na treningach i meczach dla wspólnego dobra. Do tego równie młody, równie ambitny sztab szkoleniowy, który często poświęca swój prywatny czas na to, aby w pełni zadbać o optymalną formę fizyczną i mentalną tych graczy.
Czego – poza zdrowiem – brakowało wcześniej?
Jak to najczęściej bywa w takich sytuacjach, czasu i cierpliwości. Uważam, że jak na warunki I ligowe mamy rozbudowany system w obronie i w ataku. Niektóre zaproponowane przeze mnie rzeczy gracze zobaczyli po raz pierwszy w karierze. Aby to wszystko zaskoczyło i działało płynnie, potrzebne są wcześniej wspomniane dwa elementy.
Od początku przygotowań do obecnego sezonu, wszystko szło nie tak, jak sobie wyobrażaliśmy. Nie mogliśmy trenować, nie mówiąc już o graniu w pełnym składzie. Marcin Kowalczyk w pierwszym dniu okresu przygotowawczego doznał urazu. Michał Lis po zakończeniu zgrupowania kadry 3×3 przyjechał do nas z kontuzją, która wyłączyła go z treningu na kilka tygodni. Michał Jodłowski również od pierwszego dnia przygotowań miał problemy z biodrem, przez co trenował w kratkę. Adam Kaczmarzyk przechodził rehabilitację po zabiegu chirurgicznym kolana, któremu poddał się w czerwcu. Kareem Reid po opuszczeniu – po raz pierwszy – rodzinnego domu w Stanach Zjednoczonych, potrzebował dużo czasu, aby zaadaptować się do nowej rzeczywistości, którą zastał w naszym kraju. Norbert Maciejak dołączył do nas tuż przed startem rozgrywek, po czym po rozegraniu kilku spotkań wypadł na kilka tygodni z powodu niefortunnej kontuzji. Do tej pory cierpliwie pracujemy nad złapaniem przez niego rytmu meczowego.
Reasumując. Mecze przedsezonowe graliśmy praktycznie młodymi graczami, którzy na chwilę obecną mają stanowić o sile drugiego zespołu występującego na co dzień w III lidze. W przyszłości chcielibyśmy, aby regularnie spędzali czas na parkietach pierwszoligowych. Teraz, kiedy sytuacja ze zdrowiem lekko się ustabilizowała, dodatkowo mamy możliwość treningu w pełnym składzie, a zawodnicy czują się swobodniej, przez co lepiej rozumieją się na parkiecie. Mamy tego pozytywne efekty.
Jesteście zespołem, który ma najlepszą skuteczność w rzutach z dystansu, rozdajecie także najwięcej asyst. To były Wasze założenia, które udaje się konsekwentnie realizować?
Tak. Dokładnie tak chcemy grać. Dzisiejsza koszykówka jest bardzo szybka, gdzie gracze wymiennie grają na kilku pozycjach. Jeśli dołożymy do tego umiejętność rzucania z dystansu przez każdego z zawodników, to automatycznie poszerza nam się wachlarz rozwiązań taktycznych w ataku. Mając taką świadomość, naszym zadaniem jest dostarczenie piłki do otwartego kolegi na wolnej pozycji. Ot cała nasza filozofia!
Chcemy, aby gracze cieszyli się grą, a nasza gra podobała się kibicom. Staramy się iść za trendami i być na czasie jeśli chodzi o samą grę w koszykówkę. Chcemy być groźni dla każdej drużyny w lidze poprzez zespołowe granie po obu stronach parkietu. Mając tak ambitną drużynę, chcemy również, aby gracze wynieśli z tego sezonu nową wiedzę i nowe narzędzia, które będą mogli z powodzeniem wykorzystywać w następnych latach swoich karier.
Za nami pierwsza runda sezonu. Zatem podsumujmy, co na plus, a co na minus?
Na plus rozwój graczy oraz styl grania. Uważam, że zbudowaliśmy swoją tożsamość jako drużyna. Nie byłoby to jednak możliwe gdybyśmy nie zebrali odpowiednich ludzi z otwartymi głowami, chętnych do rozwoju. Ludzi, którzy mają wspólny cel i misję. Praca z taką grupą osób to czysta przyjemność.
Na minus, kontuzja Marcina Kowalczyka, która wyeliminowała go do końca tego sezonu. Zdrowie jest najważniejsze!
Jakie jest noworoczne (koszykarskie) życzenie trenera Roberta Skibniewskiego na dalszą część sezonu?
Sprawić, żeby ta drużyna dalej się rozwijała. Co nam to przyniesie? Zobaczymy na koniec sezonu. (Dodatkowo, nie pozwolić Joe Bryantowi rzucić więcej niż 29 punktów 17 stycznia (śmiech)).
Podczas ostatniej pomeczowej konferencji jako trener doceniłeś zespół. Widać też dobrą atmosferę i dobre relacje. Czy przyznasz, że właśnie takie małe rzeczy budują drużynę?
Naturalnie. Według mnie małe rzeczy „robią grę”. Są szalenie istotne. Taktyczne rzeczy w ataku, czy w obronie nie są najważniejsze. Najważniejsze to stworzyć zespół, w którym każdy będzie czuł się potrzebny, w którym każdy będzie się wspierał bez względu na to, czy zagra sekundę czy cały mecz. Uważam, że na tym polega praca trenera.
Osoby spostrzegawcze mogły zauważyć, że podczas konferencji prasowych niekiedy w wypowiedzi wplątywane są różne przypadkowe słowa, które ustalone są przed meczem. Skąd pomysł na taką konwencję?
Nie mam z tym nic wspólnego, to wszystko wina Adama Kaczmarzyka! Ja próbuję być profesjonalistą i zachować powagę sytuacji (śmiech)
Pamela Wrona