Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Radosław Spiak: W jaki sposób trafiłeś do Czech?
Robert Skibniewski: Tak naprawdę wszystko zaczęło się rok temu. Zebraliśmy grupę osób z Wrocławia – między innymi Kuba Kobel, Michał Kroczak, Konrad Dawdo – która pojechała na mecz sparingowy. Mam dobry układ z trenerem Brna. Powiedział, że szuka sparingpartnera, ja powiedziałem, że właśnie skończyłem granie i mogę zebrać taką grupę ludzi. Pojechaliśmy i zagraliśmy. Na tym meczu był dyrektor sportowy klubu z Prościejowa, Michal Pekárek. Grałem u niego przez dwa lata, między 2008 a 2010 rokiem. Zapytał, czy planuję zostać trenerem, powiedziałem, że tak.
Na początku sezonu, kiedy byłem jeszcze w Dąbrowie Górniczej, dostałem pierwsze zapytanie, czy byłbym zainteresowany pracą w Prościejowie. Powiedziałem, że jak najbardziej i że możemy spokojnie porozmawiać po sezonie. Byliśmy w kontakcie, a kiedy przeniosłem się do Polpharmy, bardziej się zaangażował, zadawał coraz bardziej konkretne pytania, prosił mnie o możliwość obejrzenia meczów, żeby zobaczyć, jak gra moja drużyna i być cały czas na bieżąco.
Kiedy sezon się zakończył, szybko dostałem telefon, czy chciałbym zostać pierwszym trenerem w jego drużynie. Odpowiedziałem, że jestem zainteresowany, znamy się, znam środowisko, dobrze się czuję w Czechach i tak naprawdę szybko sfinalizowaliśmy umowę.
Ale klub, do którego przechodzisz, nie jest tym samym, w którym grałeś ponad dekadę temu. Tamten został rozwiązany w 2017 roku.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!