Robert Rutkowski: Sport uratował mi życie

Robert Rutkowski: Sport uratował mi życie

- Mnie sport nauczył gry w drużynie. Trudno jest wyjść z narkotyków solo. Musi być grupa, ludzie, którzy podadzą rękę. Trzeba umieć poprosić o piłkę, krzyknąć: „podaj!” - mówi Robert Rutkowski, były koszykarz, reprezentant Polski juniorów i zawodnik AZS AWF Warszawa. Kiedyś jego karierę przerwały narkotyki, a teraz on, jako terapeuta Gabinetu Terapii Uzależnień i Rozwoju Osobistego w Warszawie oraz autor książek, pomaga sportowcom radzić sobie z życiowymi problemami.
Robert Rutkowski / fot. archiwum prywatne

 

Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>

Pamela Wrona: Jakie wspomnienia przywołuje warszawski AWF?

Robert Rutkowski: Rozmawiamy akurat w takim momencie, kiedy po pani na wizytę w moim gabinecie przyjdzie dziennikarz za sprawą którego, po trzydziestu latach pojechałem na warszawski AWF – dokładnie na tę salę, na której pierwszy raz wyszedłem na parkiet. On nagrał kiedyś materiał, którego byłem bohaterem. Przez 30 lat to miejsce, mój macierzysty klub, był dla mnie zakazaną strefą – czymś, jak dla Napoleona Waterloo. Po tak długim czasie, puściły emocje, była to dla mnie forma terapii.

Mój trener już nie żyje, trenerka, która wprowadzała mnie na parkiet także. Kolegów z drużyny pochłonęły obsesje. Nie ma już z nami mnóstwa ludzi, których pamiętam z tamtych czasów. Ja byłem tym koszykarzem, który odszedł ze sportu z wielkim hukiem. 

Przecież wielu widziało w panu przyszłą gwiazdę koszykówki i wróżyło wielką karierę.

Może nie gwiazdę, ten termin był wtedy dla mnie obcy. Byłem młodym, bardzo ambitnym koszykarzem, który był talentem. Zaprzepaściłem swoją karierę z przytupem. Zapewne chodzi pani o emocje, jakie mi wtedy, na początku towarzyszyły i jak to się zaczęło?

Zgadza się. Pamięta pan moment, kiedy pierwszy raz wyszedł na parkiet?

Pierwszy raz, kiedy pojawiłem się na parkiecie, miałem zaledwie 14 lat. Był to dla mnie trudny czas, jako chłopaka. Chodziłem do podstawówki na warszawskiej Sadybie, ale nie działo się dobrze w mojej rodzinie. Rodzice byli po rozwodzie, był między nimi konflikt. Paradoks polega na tym, że rolę osoby, która mnie zainspirowała koszykówką, to była moja matka. Była blisko pani Romualdy Olesiewicz, legendy i jednej z lepszych koszykarek w Europie. 

Trafiłem do niej na treningi, na początku stałem przy bocznym koszu, ćwiczyłem podstawy, bo nigdy wcześniej nie grałem w koszykówkę – liznąłem siatkówkę, skok o tyczce, szermierkę. Koszykówka była na końcu i się zakochałem. Mogę powiedzieć, że naprawdę była to miłość od pierwszego wejrzenia. 

Jako, że człowiek to zlepek różnorodnych emocji i doświadczeń, ta pasja do sportu była dla pana odskocznią, ucieczką od codzienności?

Dla mnie, to była doskonała wymówka, aby wyjść z domu. Szansa, aby nie być w tych czterech ścianach, bo panowała tam zła energia. Byłem nazbyt wrażliwy, wzorowym uczniem, synem nauczycielki, ojciec był nieobecny. Koszykówka otworzyła przede mną świat. Koszykówka mi się podobała, ale to była okazja, aby uciec z domu, to dawało mi odetchnąć od codzienności. Sport jest magiczny. 

Szybko z tego bocznego kosza znalazłem się na głównym boisku, wszystko toczyło się niezwykle zawrotnym tempie. Miałem kompleksy, bo niewiele potrafiłem, natomiast mimo dwóch metrów wzrostu, moja sprawność ruchowa była naprawdę dobra.

Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!

Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!

POLECANE

– Czy drużyna trenera Marcina Radomskiego tę presję zniesie, a my udźwigniemy nasze dobre położenie i komfort, na który sobie zapracowaliśmy? Przekonamy się już niebawem – zastanawia się przed trzecim finałowym starciem Mateusz Bartosz, koszykarz Dzików Warszawa. Jego zespół prowadzi 2:0 z Górnikiem Trans.eu Zamek Książ Wałbrzych.

tagi

– Proszę mi wierzyć, naprawdę nie ma takiego miejsca, które umożliwi bezpośrednie nawiązanie kontaktu między użytkownikami spośród wszystkich możliwych dyscyplin sportowych i każdego poziomu sportowego – przyznaje Maciej Kościuk – syn wieloletniego reprezentanta kraju oraz multimedalisty mistrzostw Polski, a obecnie trenera UKS Gimbasket Wrocław – który wymyślił innowacyjny portal dla ludzi ze świata sportu.
21 / 05 / 2023 12:45
– Nasz wiceprezydent powiedział mi ostatnio, że kiedy się do mnie zgłosili, zastanawiał się, po co klubowi dyrektor sportowy. Przecież przez tyle lat nie było takiej potrzeby. Teraz mówi mi, że nie ma pojęcia, jakim cudem tak długo funkcjonowali bez dyrektora sportowego (śmiech) – o swojej roli w SIG Strasbourg w rozmowie z PolskiKosz.pl opowiada Nicola Alberani.
Anwil Włocławek pozwalał rywalom na rekordową liczbę rzutów za 3 punkty, ale była to przemyślana taktyka. Dużo częściej rzucali słabsi strzelcy w drużynie przeciwnika, a specjaliści od trójek mieli gorsze pozycje i notowali spadek skuteczności.
– Proszę mi wierzyć, naprawdę nie ma takiego miejsca, które umożliwi bezpośrednie nawiązanie kontaktu między użytkownikami spośród wszystkich możliwych dyscyplin sportowych i każdego poziomu sportowego – przyznaje Maciej Kościuk – syn wieloletniego reprezentanta kraju oraz multimedalisty mistrzostw Polski, a obecnie trenera UKS Gimbasket Wrocław – który wymyślił innowacyjny portal dla ludzi ze świata sportu.
21 / 05 / 2023 12:45
– Czasami człowiek budzi się w wieku czterdziestu lat i nie wie, jakim jest człowiekiem, co tak naprawdę chce robić w życiu, by czerpać z niego satysfakcję i być szczęśliwym – mówi Tomasz Gielo, reprezentant Polski, a obecnie zawodnk tureckiego Merkezefendi Belediyesi Denizli Basket, który opowiada o tym, dlaczego życie to coś więcej niż kariera.
20 / 04 / 2023 14:59