Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Zdrobnienie – upupienie
Ricky. Zawsze w zdrobnieniu. Przecież przekroczył już trzydziestkę, jest dumnym ojcem rocznego Liama, mężem stroniącej od fleszy restauratorki Sary Colome. Zwalczył stany depresyjne po śmierci matki, prowadzi własną fundację wspierającą dzieci chore na raka. W koszykówce od ponad dekady utrzymuje się w najlepszej lidze świata, niedawno ustanowił rekord kariery na koszykarskiej scenie marzeń – Madison Square Garden. 37 punktów, 10 asyst. Na ostatnich igrzyskach olimpijskich w meczu przeciwko USA uzyskał jedno oczko więcej, przeciwko gwiazdom rywala trafiając 13/20, w tym 4/7 zza łuku.
Ładna buźka Rubio może być atutem podczas randki czy w oczach plotkarskich mediów (tytuł ciacha dnia i podsumowanie „za kilka lat ten chłopiec stanie się mężczyzną, a my wszystkie zaczniemy padać jak muchy” – polska prasa AD 2009). Na boisku jednak wygląd wiecznego chłopca nie przysparza sympatii i dodaje koleją cegiełkę do upupiania Rubia.
Dziś jedni mówią weteran, inni niespełniony talent, wszyscy – Ricky (za wyjątkiem Reggiego Millera, który twierdzi, że Hiszpan ma na imię Marc). My z kolei napiszemy o czasie młodości, który ukształtowała dzisiejszego Ricarda.
Samochód w piłkach
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!