Raport o młodych w PLK: Potwory, debiuty, oczekujący

Raport o młodych w PLK: Potwory, debiuty, oczekujący

Marcel Ponitka / fot. A. Romański, plk.pl

 

 

Chcesz czytać całe tekst i grać w Fantasy Ligę? Dołącz do Premium! >>

Wiele razy przed początkiem nowego sezonu analizowałem składy drużyn PLK pod kątem młodych zawodników i potencjalnie najciekawszych nazwisk do obserwacji. Tym razem z tego zrezygnowałem, trochę zniechęcony własnymi niepowodzeniami we wskazywaniu nowych nadziei polskiej koszykówki i powtarzaniem co roku tych samych nazwisk.

Jak się okazało – zupełnie niepotrzebnie. W tym sezonie na naszym ligowym niebie pojawiło się bowiem kilka promyków słońca.

Oczywiście zawsze przed takiego typu rozważaniami należy ustawić granicę między „młodzieżowcem” a „już nie młodzieżowcem”. Wiek 22 lat zwykle wydawał mi się optymalnym rozwiązaniem, ale na potrzeby tego konkretnie tekstu podwyższmy (obniżymy?) poprzeczkę i wpuśćmy do tego grona nawet rocznik 1996. Dlaczego – o tym później. Ale żeby nieco usprawiedliwić takie nagięcie założeń, oddajmy głos trenerowi Marcinowi Stefańskiemu.

Przypomnijmy: Łukasz Kolenda – rocznik 1999, TJ Haws – 1995, Michał Kolenda – 1997, Dominik Olejniczak – 1996. Jeśli trener ekstraklasowej drużyny prezentuje takie założenie, to nie zamierzam się z nim kłócić.

Oto subiektywny przegląd najciekawszych na początku sezonu zawodników, którzy „optymalny dla koszykarza wiek” mają jeszcze przed sobą.

1. Marcel Ponitka (Stelmet Enea BC Zielona Góra, 1997)

Od dawna uważany za duży talent, który jednak w momencie wejścia do seniorskiej koszykówki zaczął szukać swojego miejsca między rozgrywającym a rzucającym (a nie spełnia dokładnych kryteriów żadnego z nich) – być może z tego powodu nie zagrzał na dłużej miejsca w kadrze Mike’a Taylora.

O ile zawsze miał reputację dobrego obrońcy, to teraz jest prawdziwym defensywnym potworem i zarazem koszmarem dla przeciwników. W takiej formie jego powrót do kadry powinien być tylko formalnością.

[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]

2. Dominik Olejniczak (Trefl Sopot, 1996)

Gdy pochodzący z Torunia środkowy debiutował w seniorskiej reprezentacji, nie zrobił rewelacyjnego wrażenia – szczególnie jego przydatność w ofensywie nie była zbyt duża. Pierwszy sezon na parkietach PLK ma jednak bardzo dobry – trafia 73% rzutów z gry (śr. 11,6 pkt), pozostając przy tym dobrym podkoszowym obrońcą.

A warto pamiętać, że w Sopocie wskoczył w niewygodne wydawałoby się buty Nany Foullanda – i na początku sezonu w roli podstawowego centra spisuje się co najmniej przyzwoicie. Atletyzmem góruje na przeciwnikami – czyżby chociaż jeden plus z wyjazdu do USA?

3/4. Wojciech Tomaszewski (Anwil Włocławek, 2002) / Kacper Gordon (Śląsk Wrocław, 2002)

Gdy w ostatnich latach mówiliśmy o ciekawych debiutach w PLK, zwykle ich bohaterami byli koszykarze w wieku ok. 20-22 lat – tym bardziej cieszy dobre wejście do ekstraklasy dwóch 18-latków.

Dysponujący ciekawymi warunkami fizycznymi Tomaszewski (długie ręce!) zbiera pochwały głównie za świetną postawę w obronie (więcej TUTAJ>>) – nacisk na przeciwnika z piłką, kontestowanie rzutów. Kto by się spodziewał, że ktoś odstający od większości stawki masą i doświadczeniem chłopak może stanowić tak ważny punkt w defensywie zespołu ze sporymi przecież aspiracjami.

Z kolei Gordon błysnął w swoim pierwszym meczu w PLK przeciwko Enea Astorii Bydgoszcz (8 pkt, 3 as.) i nawet jeśli następne nie były już tak udane, to i tak można go zapisać na listę nadziei w kontekście kadry Polski. Ale pamiętajmy, że o ile łatwo się na nią dostać (bo lubimy wpisywać na nią kolejne nazwiska, szczególnie rozgrywających), to trudniej na niej się utrzymać.

5/6 Grzegorz Kamiński (Legia Warszawa, 2000) / Grzegorz Kulka (Legia Warszawa, 1996)

Kamiński już w następnym meczu prawdopodobnie pobije swój rekord sezonu w minutach na parkiecie (brakuje mu 5:05) – niezły wynik, biorąc pod uwagę, że będzie to 6. kolejka sezonu. Pochodzący ze Starogardu Gdańskiego skrzydłowy zaliczył bardzo dobry początek – zresztą jego średnie w Legii w porównaniu z poprzednim sezonem w Gdyni mówią same za siebie (czas: 06:24 → 16:55, pkt 1,7 → 6,4, eval 1,6 → 6,6). Zanosi się na książkowy przykład tezy, że czasem warto jest zmienić otoczenie (pamiętając jednakże o tym, kto jest trenerem w nowym).

To oczywiście tylko zbieg okoliczności, ale trener Wojciech Kamiński ma w tym sezonie wpływ na poprawę statystyk także innego Grzegorza. Po mało efektownym ping-pongu na trasie Sopot – Ostrów Wlkp. i ostatnim sezonie w I-ligowym Górniku Wałbrzych Kulka w Legii na parkiecie przebywa średnio 24:32 i odgrywa największą rolę w ekstraklasowym zespole od 5 lat (!), gdy w „młodym” Treflu grał 22:20 (w pozostałych poniżej 10 min). Jest to też dla niego pierwszy sezon w PLK, w którym jest na plusie w statystyce +/-.

Być może w jego przypadku wczesny debiut w PLK był błędem? Po nabraniu ogrania i masy (można dyskutować, co ważniejsze) stał się ważnym ogniwem zespołu, który – co ważne – zaliczył bardzo dobry początek sezonu.

7. Jakub Nizioł (Enea Astoria Bydgoszcz, 1996)

Można być też ważnym ogniwem zespołu z końca tabeli. Enea Astoria na starcie bardzo rozczarowuje, ale wychowanek Śląska Wrocław na razie może indywidualnie zaliczyć sezon do udanych – śr. 15,8 pkt, 48% za 3 (najlepszy w zespole), 8 zb., eval 19,2.

Gra odważnie i w sporym chaosie, który obecnie panuje w Bydgoszczy, wyrasta na jednego z liderów – na przekór tezie, że mało doświadczony Polak nim być nie może i powinien oddać pole kolegom z USA lub Bałkanów.

8. Szymon Ryżek (Arged BMSlam Stal Ostrów Wlkp., 1997)

Ryżek także wyróżnia się w zespole, którego gra na początku sezonu, delikatnie mówiąc, nie zachwyca (choć nie w tak mocnym stopniu jak Astorii). No cóż – gdy zawodzi cały zastęp sprowadzonych do klubu w roli gwiazd Amerykanów, to i skromny chłopak z Pleszewa potrafi zaświecić.

W porównaniu do poprzedniego sezonu znacznie poprawił statystyki skuteczności z gry (m.in. z 20% na 50% za 3 – choć oczywiście próbka jest jeszcze niewielka), a w ostatnim meczu ze Pszczółką Start Lublin spisywał się na tyle dobrze, że spędził na parkiecie prawie 20 minut (rzucając przy okazji rekordowe dla siebie w PLK 10 punktów). Jak dobrze, że mamy przepis o dwóch Polakach na boisku, prawda?

Uprzedzając pytania – nie, nie zapomniałem o innych. Ale sezon dopiero się rozkręca – będzie jeszcze szansa o nich napisać. Oby.

Tymczasem kilka uwag ogólnych:

Czas na uzasadnienie założenia z początku tekstu o obniżeniu kryteriów rocznikowych aż do 1996. Bardzo chciałem uwzględnić ich w tym wykazie, gdyż graczom urodzonym w tym roku należy się dziś ode mnie mały plusik.

Gdy rocznik 1996 był jeszcze w wieku kadecko-juniorskim, na tle innych prezentowanych przeze mnie i Rafała Jucia na Polishhoops.pl wyglądał na dość „głęboki”. Jednak lata mijały, a my nie zaobserwowaliśmy w ich wykonaniu udanego ataku na PLK, o kadrze seniorskiej nie wspominając. I gdy wydawało się, że na dobre zniknął w otchłani przeciętności bądź niższych lig, w zeszłym roku coś się ruszyło i nagle zaczął dostarczać do składów kilku wartościowych graczy (Igor Wadowski, Łukasz Frąckiewicz, Jakub Nizioł, Szymon Szymański, Mariusz Konopatzki, Grzegorz Kulka, Marcin Wieluński, Dominik Olejniczak).

Warto uzbroić się w cierpliwość – jednocześnie godząc się z tym, że z różnych przyczyn wejście w dorosłą koszykówkę u nas zwykle trwa dłużej niż w np. Hiszpanii czy na Bałkanach, więc „młody 24-latek z przyszłością” nie jest wyrażeniem nieuzasadnionym. Warto też uzbroić się w umiejętność znajdowania takich graczy i/lub spokojnego oczekiwania na ich rozwój, skoro potrafią grać nie gorzej od zagranicznych  – a to nadal niestety szwankuje.

Przy nieustannym poszukiwaniu następców Łukasza Koszarka i Adama Hrycaniuka trochę w cieniu w PLK pojawia się coraz więcej polskich „trójek” (Wojciech Tomaszewski, Michał Krasuski, Jakub Nizioł, Daniel Gołębiowski, Grzegorz Kamiński, Michał Kolenda). I choć żaden z nich nie jest obecnie nawet blisko kadry, to natury nie pokonamy – średnia wieku naszych reprezentacyjnych SF jest coraz wyższa (Ponitka – 27 lat, Sokołowski – 28 lat, Waczyński i Gruszecki – 31 lat) i niedługo trzeba będzie szukać kogoś nowego. Dobrze, że lista nie kończy się na dwóch nazwiskach.

Na marginesie, gdyby przyznawano nagrodę dla Najbardziej Niedocenianego Gracza, Michał Kolenda (Trefl Sopot, 1997) miałby wielką szansę na wygraną (choć właściwie, z definicji tej nagrody nikt nie powinien wygrać). Dziennikarze i kibice częściej dyskutują o jego młodszym bracie, tymczasem gdy piszę te słowa, Michał jest najlepiej rzucającym za 3 w PLK (64%) oraz w czołówce skuteczności rzutów za 2 (88%) i z gry (74%). Trochę dziwi więc, dlaczego w Treflu oddaje najmniej rzutów (licząc graczy z rotacji) poza Witalijem Kowalenko – mniej nawet od niesłynącego akurat z umiejętności ofensywnych Martynasa Paliukenasa.

Nie mogę powstrzymać się przed poruszeniem po raz setny tematu – jak to się utarło – „dawania szansy” młodym zawodnikom. Wykorzystam do tego sytuację z meczu Trefla z Polpharmą, gdy wynik był rozstrzygnięty już pod koniec trzeciej kwarty, więc w ostatniej części gry kibice mogli pooglądać akcje grupy sopockich juniorów oraz Sebastiana Waldy (wychowanego w Sopocie, reprezentującego obecnie Polpharmę) – niektóre z nich nawet efektowne. Dlaczego dopiero w końcówce, a nie wcześniej? Wirtualnie na konferencji prasowej spytałem trenera Marcina Stefańskiego o ich udział w „garbage time”, a raczej o brak udziału w pozostałej części meczów (pełna wypowiedź w wideo na początku tekstu).

„Ci chłopcy muszą się pokazywać. Dzisiaj mieli szansę – może nie na samym początku meczu – ale mogli pokazać swoje umiejętności. Muszą pracować, muszą wykorzystywać swoje szanse, tak jak dzisiaj np. pokazał to Sebastian Rompa, który dziś naprawdę w 6 minut przebiegł 1,5 km. Myślę, że to jest dobry challenge dla nich i oby było więcej meczów, w których będą mogli się pokazywać – aż któryś z zawodników będzie mógł się przebić. Ale to jest też ciężka praca na treningach i poza treningami. Myślę, że wszystko przed nimi.”

Trochę inaczej – choć w podobnym tonie – kilka dni wcześniej w tym samym miejscu opowiadał o tym Przemysław Frasunkiewicz, trener Asseco Arki Gdynia: „Nie jestem zwolennikiem stwierdzenia, że ktoś powinien dostać szansę. To jest kompletnie głupia rzecz, która niszczy zawodników. Każdy powinien dostać to, na co zasłużył. My patrzymy na różne rzeczy, a nie na to, kto ile ma wzrostu – patrzymy, kto jak trenuje, kto dodatkowo trenuje, słucha, zapamiętuje. Michał [Pluta] jest z nami bardzo krótko i nie dostał żadnej szansy, tylko wypracował to sobie w tym krótkim okresie.

Nie wiem, jak pracowała w okresie przygotowawczym młodzież we Wrocławiu, ale musiała zrobić niezłe wrażenie na trenerze Oliverze Vidinie, skoro w pierwszej kolejce w meczu przeciwko Astorii w pierwszej piątce Śląska wyszedł Maksymilian Zagórski, a dobre zmiany dali – oprócz wspomnianego Gordona – także Jakub Musiał (ma już stałe miejsce w rotacji) czy – pod nieobecność Aleksandra Dziewy – Szymon Tomczak i Jan Wójcik. Śląsk mecz wygrał, a nawet jeśli obecność młodzieży w kolejnych meczach zaczęła maleć, to tamta decyzja serbskiego szkoleniowca wywołała pozytywne opinie.

Jeśli założymy, że w każdym z wymienionych klubów młodzi zawodnicy nie przychodzą na treningi dla zabawy, ale dla ciężkiej pracy – co sprawia, że niektórym się udaje, a innym już nie? Różne wymagania trenerów czy po prostu deficyt talentu i umiejętności (bo przecież nie presja wyniku…)? Może w tym sezonie uda się znaleźć odpowiedź na to pytanie, m.in. śledząc losy „oczekujących” z Trefla czy innych klubów (a w blokach startowych np. Filip Siewruk z PGE Spójni Stargard).

To już koniec pierwszego w tym sezonie młodzieżowego przeglądu – czy to możliwe, że nie wspomniałem w nim ani słowem o Adrianie Boguckim? No cóż, chciałem, aby tekst miał charakter pozytywny, a po kimś, kto przed sezonem wybierał między ofertą Stelmetu a Anwilu, można spodziewać się gry dużo lepszej niż tej z okresu w Krośnie. Może następnym razem.

Michał Świderski, @miswid

[/ihc-hide-content]

POLECANE

Od wielu lat listopad obchodzi się pod hasłem świadomości i profilaktyki występujących u mężczyzn chorób nowotworowych, przede wszystkim raka jąder i raka prostaty. To dobra okazja, by przypomnieć rozmowę z Robertem Skibniewskim i zapisać się na badania.

tagi

Zagłębie Sosnowiec to koszykarski ośrodek, który już w sezonie 2024/25 miał pojawić się na ekstraklasowej mapie Polski. O tym, jak miało do tego dojść opowiedział w połowie maja naszemu portalowi prezes Piotr Laube, choć z początkiem czerwca sytuacja uległa zmianie.
7 / 06 / 2024 22:34
14 zwycięstw i 14 przegranych to dotychczasowy bilans beniaminka Orlen Basket Ligi, który mając do rozegrania jeszcze dwa mecze, zajmuje ósme miejsce w tabeli. Dziki Warszawa swój debiutancki sezon w ekstraklasie sportowo już mogą zaliczyć do udanych. Ale nie tylko w tym aspekcie. – Nasz sufit jest tam, gdzie go sami powiesimy – przekonuje Michał Szolc, prezes i założyciel klubu.
12 / 04 / 2024 18:58
Obecnie media społecznościowe są nieodzownym elementem marketingu sportowego. Własną perspektywą pracy media managera w koszykarskich klubach podzielili się Katarzyna Pijarowska (Enea Astoria Abramczyk Bydgoszcz), Bartek Müller (Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia) oraz Karol Żebrowski (Trefl Sopot).
25 / 03 / 2024 22:15
– Mam argumenty, by zapijać emocje alkoholem. Kontuzje i urazy, zmiany klubów i miast, nowe otoczenie i nowi ludzie – to wszystko przecież buduje niestabilność. Po przegranym meczu moi koledzy z szatni analizują swoje błędy. Ja sięgam po alkohol. Uśmierzam emocje. Chyba nie chcę się z nimi spotkać. Nie wczytuję się w siebie, bo wolę tego uniknąć – wspomina były koszykarz Wiktor Grudziński. 15 kwietnia obchodzimy Światowy Dzień Trzeźwości. To nie tylko promowanie abstynencji. Jest to dzień, który służyć ma refleksji i ma na celu zwiększenie świadomości społecznej na temat powszechności uzależniania od tej substancji oraz zagrożeń zdrowotnych wynikających z jej nadużywania.
„Stałam w oknie, pomachałam mu, aż straciłam go z pola widzenia. Po chwili jednak zadzwoniłam, aby kupił bułki. Zawsze to robił. Tego dnia zapomniał. Gdy się rozłączyłam, napisał: „Przepraszam, kocham cię”. Wtedy nie wiedziałam, że już nigdy więcej się nie zobaczymy i tego dnia zostanę wdową.” – wspomina Angelina, żona zmarłego koszykarza Dawida Bręka. 23 lutego obchodzimy Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Jest to dzień, w którym przede wszystkim powinniśmy zwrócić uwagę na to, jak ważne jest dbanie o swoje zdrowie psychiczne i korzystanie ze specjalistycznej pomocy.
Jak od kuchni wygląda tworzenie tekstów lub przekazywanie cennych informacji? Co definiuje dobrego dziennikarza i czym tak naprawdę jest dziennikarstwo sportowe oraz jak to jest być po drugiej stronie? Być może w poniższym tekście znajdziesz odpowiedzi na niektóre pytania czytelnika.
6 / 06 / 2024 12:39
Jeden z najlepszych niskopunktowych graczy na świecie wraz z drużyną Hornets Le Cannet Côte d’Azur zdobywa prestiżowy Puchar Francji. To Polak, który także reprezentuje nasz kraj w koszykówce na wózkach.
30 / 01 / 2024 17:38