Rafał Juć – skauting jest jak matura (odc. 1)

Rafał Juć – skauting jest jak matura (odc. 1)

Jak wygląda praca sztabu Nuggets, gdy koszykarze walczą w playoffs zamknięci w "bańce"? Draft w czasach pandemii - nietypowe wyzwanie dla trenerów i skautów. Z Rafałem Juciem, międzynarodowym skautem Denver Nuggers rozmawia Wojciech Malinowski.
Jamal Murray i Nikola Jokić / fot. wikimedia commons

 

Chcesz czytać całe tekst i grać w Fantasy Ligę? Dołącz do Premium! >>

Umówiony wcześniej na rozmowę z Rafałem Juciem, dzwonię do niego chwilę po 11:00 i…

Zaraz do ciebie oddzwonię, tylko zamówię sobie kawę — słyszę w słuchawce.

Po kilku minutach Rafał zgodnie z obietnicą oddzwania i zaczynamy rozmowę.

Wojciech Malinowski: Tak przypuszczałem, że kawa się w naszej rozmowie przewinie. Która to już dzisiaj w twoim przypadku?

Rafał Juć: Dopiero pierwsza, staram się nimi nie przeładować, gdyż w innym wypadku nie mogę spać. Obecnie wszystko musi być strategicznie ułożone, także, to kiedy złapać drzemkę, a kiedy się obudzić. Zresztą, gdy oglądam w nocy spotkania Denver Nuggets (rozmawialiśmy po meczu numer 4 – red.), to czynię to dwukrotnie.

Budzę się w nocy, w okolicach przerwy w meczu i wtedy oglądam pierwszą część, po czym drugą oglądam już „live”. Jednak dopiero rano, podczas drugiego podejścia, przychodzą mi do głowy pomysły taktyczne, które uciekają mi wcześniej.

Zatem, kto w tym momencie play off jest bardziej zmęczony: Denver Nuggets czy oglądający ich po nocach Rafał Juć?

Ta seria, a także cała faza play off, daje mi tyle dobrej energii, że o żadnym zmęczeniu nie może być mowy. Przed każdym spotkaniem zbieramy się na telekonferencji, w której oprócz mnie z Europy uczestniczą asystent generalnego menedżera Tommy Balcetis, a także Martynas Pocius, odpowiedzialny w codziennej pracy biura za skauting.

Obaj są na Litwie, gdzie jest jeszcze o godzinę później niż u nas, zatem o zmęczeniu to można mówić raczej w ich przypadku. Dodatkowo mają małe dzieci i po meczach to już nawet nie kładą się spać. Żartują cały czas, że w ostatnich tygodniach postarzeli się o kilka lat. Nasz szef (Tim Connelly, prezydent Denver Nuggets – red.) odpowiedział im jednak, że jak zdobędziemy pierścień mistrzowski, to na pewno wynagrodzi nam to zmęczenie i zarwane noce.

Żartujemy sobie w takich kwestiach, gdyż w tym momencie nie jesteśmy z zespołem na miejscu w Orlando. Czujemy się bardziej fanami, może z trochę lepszym dostępem do klubowych informacji. Nasza praca przy pierwszym zespole w tym momencie ogranicza się do kibicowania, udzielania wyrazów wsparcia czy to zawodnikom, czy członkom sztabu.

Wspomniałeś o nocnych telekonferencjach. Jak ważne są one w funkcjonowaniu klubu?

[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]

Telekonferencje są z dwóch powodów. Na miejscu w Orlando mamy w tym momencie trzech przedstawicieli, gdyż niedawno do Tima Connelly’ego i generalnego menedżera Calvina Bootha dołączył Ben Tenzer, dyrektor klubu odpowiedzialny bardziej za kwestie logistyczne. Staramy się trochę ich podtrzymywać na duchu, gdyż nawet przy rewelacyjnych warunkach w „bańce”, to brakuje im możliwości interakcji z drugim człowiekiem, czy rozrywki.

U nas zresztą telekonferencje od zawsze miały duże znaczenie. Dochodziło do nich przynajmniej raz w tygodniu  i były one częścią procesu przepływu informacji na temat tego, co się dzieje w drużynie, jaki jest plan na najbliższy tydzień, a także pozwalały podzielić się przemyśleniami z ostatnich dni.

Nasi szefowie dają nam dużo swobody, ja nie mam przykazane, co dokładnie muszę zrobić. Ze swojej strony dzielimy się za to tym, co zauważyliśmy. Na przykład, gdy jeden z zespołów ligi australijskiej w ciekawy sposób zagrał na dwóch niskich zawodników, to potem analizujemy, czy coś takiego może zadziałać także w NBA.

Obecnie rozpoczynają się też bezpośrednie przygotowania do draftu, a trzeba również mieć na uwadze otwarcie rynku wolnych agentów, co także jest coraz bliższe. Dodatkowo niezależnie, czy nastąpi to po finałach Konferencji Zachodniej, czy po finałach NBA, to zbliża się moment wychodzenia z „bańki” na Florydzie. To ogromne logistycznie przedsięwzięcie. Znaków zapytania na głowie naszego szefa zatem nie brakuje.

Czy gdyby nie sytuacja z koronawirusem, to byłbyś obecnie w USA?

Tak. W ubiegłym roku cały okres play offów spędziłem w Denver, zresztą nie tylko ja. Klub nas tam zaprosił w ramach nagrody za wykonywaną pracę. Był to również jednak moment, w których możemy oglądać zawodników w trakcie najważniejszych spotkań i potem, w całym szerokim gronie pracowników, omawiać nasze spostrzeżenia.

W tym roku cały proces przeddraftowy spędzę za to w domu. Wszystkie konsultacje wewnątrz klubu opierać się będą na wideokonferencjach i nawet pracownicy miejscowi mają zakaz pojawiania się w biurze. Wszyscy pracujemy z domu. Samej NBA zależy, by pracownicy klubów przestrzegali zasad i rekomendacji wydawanych w związku z zagrożeniem ze strony CoVid-19.

Czy w czasie tak udanych występów w play offach, jak ma to miejsce obecnie, są już osoby w klubie, które mogą być tym zmartwione, choćby ze względu na trudności w utrzymaniu obecnego składu? Znakomicie w ostatnich tygodniach prezentuje się na przykład Jerami Grant, który ma opcję gracza na sezon 2020/2021 w wysokości 9 milionów dolarów.

W NBA są oczywiście jasne zasady, kiedy można negocjować z graczami. Są też jednak rozmowy nieoficjalne, czy po prostu zwykłe przewidywania. Trzeba być przygotowanym zarówno na porażkę, jak i na sukces. W przypadku sukcesu jest o tyle łatwiej, że poprawia się atmosfera, chemia w drużynie, a każdy chce być częścią zwycięskiego zespołu.

Zwycięstwa mają jednak również swoją cenę. To już jest jednak bardziej w gestii właściciela. Na szczęście rodzina Kroenke jest niesamowicie zaangażowana w stworzenie nam jak najlepszych warunków. Nie są ludźmi, którzy wydają pieniądze bez głowy, bardziej wygląda to tak, że czekali na właściwy moment. Uważam, że jest to bardzo dobre, zresztą nasz szef też podkreśla, że „nie jest sztuką przepalić pieniądze”.

W niektórych latach, gdy wyniki były gorsze, to wydatki budżetowe były również mniejsze. Spodziewam się, że teraz, gdy wygrywamy coraz więcej, ulegnie to poprawie. Ja mogę tylko dodać ze swojej perspektywy, po ośmiu latach pracy, że nie było takiej sytuacji, by jakaś decyzja nie została podjęta z powodu ograniczeń finansowych. Zawsze to było rozpatrywane w kontekście korzyści długoterminowych i czasami to my sami z niektórych pomysłów rezygnowaliśmy, które być może zadziałałyby na krótką metę.

W naszym przypadku zwycięstwa powinny być pozytywnym motorem. Mamy zespół z najmłodszą rotacją wśród drużyn występujących w play off, a nasza sytuacja finansowa też nie jest na tyle skomplikowana, by oprócz Granta zastanawiać się, czy być niepewnym kolejnego kroku.

W ostatnich dniach władze ligi NBA po raz kolejny zdecydowały o przesunięciu draftu, tym razem na 18 listopada. Czy to była spodziewana decyzja? I czy była też konieczna?

Dzisiaj w czasach pandemii, nie tylko w sporcie, nie ma nic pewnego. Jest to jedna rzecz, której wszyscy się nauczyliśmy w ostatnim czasie. Tak samo jest w przypadku draftu. To bardzo poważna decyzja i skomplikowany proces, w którym my — jako skauci — zostaliśmy pozbawieni wielu niesamowicie ważnych dla nas narzędzi.

Nawet ogłoszonej niedawno listopadowej daty nie do końca powinno się traktować, jako czegoś pewnego na sto procent. Cały czas istnieją bowiem furtki, by ten draft przesunąć jeszcze bardziej. Jest wiele presji ze strony klubów, a przede wszystkim agentów, by proces przeddraftowy został przeprowadzony, jak najnornalniej jest to możliwie. Zarówno zawodnikom, jak i klubom zależy, by poznać się wzajemnie jak najlepiej.

Ja ze swojej strony, z perspektywy skauta, mógłbym w obecnej sytuacji stwierdzić, że chciałbym już mieć draft za sobą, nic więcej przecież nie jesteśmy w stanie zrobić. Jednak mój szef, który podejmuje ostateczne decyzje, będzie musiał takowe podjąć w sprawie zawodnika, którego nie widział osiem-dziewięć miesięcy w grze. A mówimy tu przecież o decyzjach, które warte są miliony dolarów.

Liga NBA też to rozumie i cały czas poszukuje rozwiązań, by umożliwić bezpośredni kontakt z zawodnikami. Słyszę, że jest wewnątrzligowe lobby, by najpierw zamknąć sezon, także finansowo, a potem być może połączyć okres przeddraftowy z otwarciem rynku wolnych agentów.

Kibic z zewnątrz czasami patrzy na decyzję klubu, na przykład o podpisie zawodnika, po czym zdarza się, że ocenia ją jednowymiarowo. Zazwyczaj decyzje są jednak częścią większego spektrum i należy oceniać je w szerszym kontekście. Tak samo jest z decyzjami w drafcie, gdyż wybór w nim ma potem wielkie znaczenie w czasie pozyskiwania wolnych agentów.

Obecnie nie wiemy, ile dokładnie jest pieniędzy do wydania, także czy możemy podpisywać graczy z Europy. Wciąż znaków zapytania jest bardzo wiele.

W poprzednich, nazwijmy je normalnych, latach często toczyły się dyskusje, czy procesu przeddraftowego w NBA nie powinno się zamienić miejscami w kalendarzu z otwarciem rynku dla wolnych agentów. Jakie jest twoje stanowisko w tej kwestii?

Tak się składa, że Denver Nuggets było jedną z tych organizacji, które pozytywnie zapatrywała się na taką zmianę. Uważaliśmy, że z perspektywy budowy składu taki terminarz ma rzeczywiście dużo sensu.

Jednak byłoby to również ważne dla choćby samych zawodników, szczególnie dla ochrony tych z draftu. Liga NBA często jest brutalna — to biznes, w którym gracze przychodzą i odchodzą. Warto byłoby się zatem zastanowić, co można zrobić, czy to z perspektywy klubów, czy całej ligi, by ich lepiej chronić.

Model, w którym dwa tygodnie po wyborze w drafcie, klub pozyskuje wielką gwiazdę albo dwie i całkowicie zmienia filozofię budowy drużyny, na pewno młodym graczom nie pomaga. Już nie mówiąc o wymianach, do których potrafi dochodzić tuż po podpisaniu kontraktu. To wszystko ma wielkie znaczenie dla ich adaptacji, transformacji, czy stanu mentalnego.

Uważam zatem, że warto się nad takim rozwiązaniem zastanowić. Zwłaszcza że w innych ligach amerykańskich taka zmieniona kolejność akurat obowiązuje, nie byłoby to zatem nic nowego dla kibiców. Zrobienie z tego show nadal byłoby możliwe.

Na co ty, czy inni pracownicy odpowiedzialni za skauting, wykorzystają dodatkowy miesiąc przed draftem?

To nawet nie tyle jest dodatkowy miesiąc, gdyż pierwotnie draft powinien odbyć się w czerwcu. Ogólnie wszystko to jest bardzo indywidualną kwestią, szczególnie że w poprzednich latach draft był bardzo mocno połączony z sezonem zasadniczym.

Przykładowo — drużyny, które daleko dochodziły w play off NBA, miały w związku z tym znacznie mniej czasu na koncentrowanie się na drafcie. Były zespoły, które specjalnie mniej inwestowały w skauting w trakcie sezonu, mniej jeździły, mniej pozyskiwały informacji.

Dopiero później uprawiały „łapankę” i wszyscy pracownicy drużyny, także trenerzy, nadrabiali swoje braki poprzez indywidualne treningi, wizyty na obozach przedraftowych, czy zapraszanie trenerów oraz skautów z Europy. Wszystko to nagle się u nich bardzo intensyfikowało.

Uważam, że kluby stawiające mocno na skauting i uznające go za rzecz niezwykle istotną, w obecnych specyficznych warunkach bardzo mocno zyskają w porównaniu do rywali. W momencie decyzji o przerwaniu sezonu, zawieszenia draftu i przygotowań do niego, u nas zrobiliśmy wtedy pewnego rodzaju remanent. Sprawdziliśmy, jaką dysponujemy wiedzą i, czy jesteśmy gotowi na podejmowanie decyzji, gdyby trzeba było zrobić to już wtedy, na podstawie pracy wykonanej w okresie poprzednich ośmiu miesięcy.

To trochę tak, jak z przygotowaniem do matury. Jeżeli uczyłeś się konsekwentnie trzy-cztery lata, to nie czujesz wielkiej presji z nią związanej. Przeciwnie, to dla ciebie okazja, by wykazać się dobrym przygotowaniem.

Ten dodatkowy miesiąc należy traktować z głową i odpowiedzialnie, nie można się dać zwariować. Czasem „mniej to jest więcej”. Nasz umysł, gdy mamy za dużo informacji, potrafi uprawiać coś, co nazywam „negatywnym skautingiem”, czyli przesadnym szukaniem wad. Zbyt częste oglądanie zawodnika może zatem doprowadzić do niepożądanego efektu i zaburzonej analizy jego potencjału oraz umiejętności.

Największe znaczenie w tym czasie będzie miał fakt, że zostanie odblokowany proces kontaktu pomiędzy klubem i zawodnikiem. Do tej pory nie mogliśmy nawet oglądać materiałów wideo, które nagrywali sami zawodnicy na własną rękę. Nie można było również przeprowadzać wszelkiego rodzaju testów.

Zaraz, zaraz, tu się na moment zatrzymamy. Ten zakaz oglądania materiałów wideo, to była decyzja ligi NBA?

Tak. W lutym, w momencie wybuchu pandemii, liga wysłała komunikat skierowany do skautów i pracowników klubowych. W nim poinformowała, że w celu ochrony zdrowia zawodników, należy ograniczyć ryzyko wynikające z niepożądanych kontaktów. Nałożony został nie tylko całkowity zakaz osobistych spotkań, ale również wymuszanie na graczach nagrywania przez nich materiałów wideo, na przykład z treningów.

Wszystko dlatego, że nie każdy mógł mieć indywidualny dostęp do hali, czy miał ochotę uczestniczyć w grach trzech na trzech lub zajęciach z trenerami. Mogliśmy oglądać tylko te materiały wideo, które zostały nagrane do lutego tego roku. Materiały, które zawodnik z dostępem do centrym treningowego, nagrywał siedząc w domu, były już zakazane.

Czy te ograniczenia zostały już przez ligę zdjęte?

Jeszcze nie, ale stanie się to w ciągu kilku najbliższych dni. To zresztą część odblokowania całego procesu związanego z draftem.

Część 2. rozmowy z Rafałem Juciem pojawi się na PolskiKosz.pl Premium już jutro, w sobotę #WięcejNiżNewsy

Rozmawiał Wojciech Malinowski

[/ihc-hide-content]

POLECANE

Od wielu lat listopad obchodzi się pod hasłem świadomości i profilaktyki występujących u mężczyzn chorób nowotworowych, przede wszystkim raka jąder i raka prostaty. To dobra okazja, by przypomnieć rozmowę z Robertem Skibniewskim i zapisać się na badania.

tagi

Zagłębie Sosnowiec to koszykarski ośrodek, który już w sezonie 2024/25 miał pojawić się na ekstraklasowej mapie Polski. O tym, jak miało do tego dojść opowiedział w połowie maja naszemu portalowi prezes Piotr Laube, choć z początkiem czerwca sytuacja uległa zmianie.
7 / 06 / 2024 22:34
14 zwycięstw i 14 przegranych to dotychczasowy bilans beniaminka Orlen Basket Ligi, który mając do rozegrania jeszcze dwa mecze, zajmuje ósme miejsce w tabeli. Dziki Warszawa swój debiutancki sezon w ekstraklasie sportowo już mogą zaliczyć do udanych. Ale nie tylko w tym aspekcie. – Nasz sufit jest tam, gdzie go sami powiesimy – przekonuje Michał Szolc, prezes i założyciel klubu.
12 / 04 / 2024 18:58
Obecnie media społecznościowe są nieodzownym elementem marketingu sportowego. Własną perspektywą pracy media managera w koszykarskich klubach podzielili się Katarzyna Pijarowska (Enea Astoria Abramczyk Bydgoszcz), Bartek Müller (Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia) oraz Karol Żebrowski (Trefl Sopot).
25 / 03 / 2024 22:15
– Mam argumenty, by zapijać emocje alkoholem. Kontuzje i urazy, zmiany klubów i miast, nowe otoczenie i nowi ludzie – to wszystko przecież buduje niestabilność. Po przegranym meczu moi koledzy z szatni analizują swoje błędy. Ja sięgam po alkohol. Uśmierzam emocje. Chyba nie chcę się z nimi spotkać. Nie wczytuję się w siebie, bo wolę tego uniknąć – wspomina były koszykarz Wiktor Grudziński. 15 kwietnia obchodzimy Światowy Dzień Trzeźwości. To nie tylko promowanie abstynencji. Jest to dzień, który służyć ma refleksji i ma na celu zwiększenie świadomości społecznej na temat powszechności uzależniania od tej substancji oraz zagrożeń zdrowotnych wynikających z jej nadużywania.
„Stałam w oknie, pomachałam mu, aż straciłam go z pola widzenia. Po chwili jednak zadzwoniłam, aby kupił bułki. Zawsze to robił. Tego dnia zapomniał. Gdy się rozłączyłam, napisał: „Przepraszam, kocham cię”. Wtedy nie wiedziałam, że już nigdy więcej się nie zobaczymy i tego dnia zostanę wdową.” – wspomina Angelina, żona zmarłego koszykarza Dawida Bręka. 23 lutego obchodzimy Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Jest to dzień, w którym przede wszystkim powinniśmy zwrócić uwagę na to, jak ważne jest dbanie o swoje zdrowie psychiczne i korzystanie ze specjalistycznej pomocy.
Jak od kuchni wygląda tworzenie tekstów lub przekazywanie cennych informacji? Co definiuje dobrego dziennikarza i czym tak naprawdę jest dziennikarstwo sportowe oraz jak to jest być po drugiej stronie? Być może w poniższym tekście znajdziesz odpowiedzi na niektóre pytania czytelnika.
6 / 06 / 2024 12:39
Jeden z najlepszych niskopunktowych graczy na świecie wraz z drużyną Hornets Le Cannet Côte d’Azur zdobywa prestiżowy Puchar Francji. To Polak, który także reprezentuje nasz kraj w koszykówce na wózkach.
30 / 01 / 2024 17:38