Radosław Soja: budujemy kulturę zwycięzców

Radosław Soja: budujemy kulturę zwycięzców

Radosław Soja, nowy szkoleniowiec beniaminka fot. Dorota Murska, Rawlplug Sokół Łańcut

Za trzy dni Sokół Łańcut zagra pierwszy w swojej historii mecz w koszykarskiej ekstraklasie. Pierwotnie trenerem klubu po awansie miał pozostać Dariusz Kaszowski, ale pod koniec sierpnia zrezygnował, a jego rolę przejął szykowany wcześniej na asystenta Radosław Soja. – Zostałem rzucony na głęboką wodę, ale wierzę, że udało nam się skompletować ambitny i pracowity sztab, z którym wspólnie podołamy wyzwaniu – mówi w swoim pierwszym wywiadzie w roli głównego szkoleniowca.

Radosław Spiak: Jak nastroje przed pierwszym w historii meczem Sokoła w ekstraklasie?

Radosław Soja, trener Rawlplug Sokoła Łańcut: W porządku, chociaż nie jest idealnie. Mamy swoje problemy z mikrourazami, część zawodników nie brała udziału we wszystkich treningach. Mateusz Bręk złamał palec w sparingu z GTK Gliwice, nie będzie go jeszcze przez dłuższą chwilę. Julian Jasiński też nie jest w pełni zdrowy, nie grał w ostatnim meczu kontrolnym z Krosnem. Trenujemy czterech na czterech, więc mecze sparingowe były bardzo istotne, bo mogliśmy przećwiczyć w nich grę pięciu na pięciu.

Ogólnie okres przygotowawczy przepracowaliśmy bardzo solidnie. Przygotowaliśmy zespół fizycznie. Wdrożyliśmy dużo rozwiązań taktycznych. Widać było, że w każdym kolejnym meczu funkcjonujemy coraz lepiej. Jestem zadowolony z przygotowań. Wszyscy się „zżelowali”; widać, że lubią ze sobą przebywać i pracować. Zaangażowanie graczy było na wysokim poziomie. Mamy cel i na dzisiaj mogę powiedzieć, że idziemy we właściwym kierunku.

Czyli jakim?

Gra w ekstraklasie to ogromne wydarzenie i dla Łańcuta, i dla całego regionu. Widać to zarówno wśród pracowników klubu, jak i kibiców. Każdy liczy na to, że nasza gra będzie dobrze wyglądała. Planem minimum jest utrzymanie się w lidze, ale oczywiście szerszym celem jest po prostu dobre zaprezentowanie się w Polsce. Do każdego meczu musimy podchodzić przygotowani, skoncentrowani i w każdym meczu chcemy powalczyć o zwycięstwo.

Da się odczuć w Łańcucie koszykarską gorączkę?

Wystarczy powiedzieć, że w momencie uruchomienia sprzedaży biletów na pierwszy mecz z Legią w pół godziny rozeszło się ich 150. Każdy próbuje dołożyć swoją cegiełkę do tego, żeby wszystko dobrze wyglądało. Kibice rozpoznają nas na ulicy i pytają o aktualności. Dodatkowo na pewno swego rodzaju wydarzeniem jest fakt, że po raz pierwszy przyjechali tu zawodnicy z USA.

[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]

Czy w okresie przygotowawczym dowiedział się pan o swoich graczach czegoś, czego nie wiedział pan o nich wcześniej?

Tego, jak bardzo nie lubią przegrywać (śmiech). Widzę zawodników, którzy mogą wejść w rolę liderów. Jestem miło zaskoczony rozumieniem koszykówki przez graczy. Bardzo szybko przyswajają nowe informacje, niczego nie trzeba dwa razy powtarzać. Jestem też zadowolony z tego, jak młodzi gracze walczą o to, żeby być ważną częścią zespołu.

Jak ma grać Sokół Łańcut? Czym będzie się wyróżniała pana drużyna?

Agresywnością w obronie, mamy waleczny zespół. Na pewno będziemy grali szybko i rzucali dużo – nazwijmy to – nowoczesnych trójek. Chcemy szukać przewag w grze jeden na jednego i sytuacjach typu pick’n’roll. Chciałbym, żeby nasz styl gry przyciągał kibiców na trybuny i cieszył zwycięstwami.

Lee Moore jako lider?

Tak, zdecydowanie. Ściągnęliśmy go po to, żeby mieć człowieka, na którym można polegać od samego początku do końca meczu, zwłaszcza w wyrównanych końcówkach, gdy trzeba będzie oddać decydujący rzut. Poza tym on zna system, który zaproponowałem, bo pracowaliśmy razem w MKS-ie Dąbrowa Górnicza. Znam jego wolę zwycięstwa i to jest bardzo pomocne w budowaniu kultury wygrywającej drużyny. Często o tym rozmawiamy i taka ma być nasza mentalność.

Jak w takim razie opisałby pan role pozostałych graczy?

Uważam, że ta drużyna ma ważne postacie na różnych poziomach. Marcin Nowakowski jest graczem, który grał w wielu drużynach, i swoim doświadczeniem bardzo nam pomaga. Podobnie Filip Struski, który zna ekstraklasową koszykówkę i lubi brać na siebie odpowiedzialność za wynik. Liczę też na to, że Przemysław Wrona ze swoim zaangażowaniem i etyką pracy pokaże się w PLK w większym wymiarze czasowym niż we wcześniejszych próbach.

Delano Spencer to jest cichy kandydat na go-to-guya i bardzo dobrego obrońcę. Ogromny potencjał ma Raynere Thornton, prawdziwie multipozycyjny zawodnik. Myślę, że jeśli zagra porządny sezon, to za rok może mieć sporo ciekawych ofert. Koszykarz o takiej budowie ciała, panowaniu nad piłką, rzucie za 3 i grze tyłem do kosza – to jest fajna kombinacja. Do tego lubi podawać piłkę i jest dobrym człowiekiem. Liczę też na to, że Mateusz Bręk, Mateusz Szczypiński i Julian Jasiński swoje dobre występy na parkietach I ligi przeniosą do ekstraklasy. Dotychczasowe sparingi napawają optymizmem.

Lee Moore ma być liderem drużyny z Łańcuta fot. Dorota Murska, Rawlplug Sokół Łańcut

Pierwotnie miał pan być asystentem Dariusza Kaszowskiego. Jaka była pana reakcja, kiedy dowiedział się pan, że Kaszowski jednak nie będzie pierwszym trenerem?

Nie spodziewałem się tego. Można powiedzieć, że zostałem wrzucony na głęboką wodę. Bardzo szybko musiałem zmienić nastawienie i sposób pracy. Mam na myśli to, że inaczej przygotowujesz jednostkę treningową czy mecz, jeśli jesteś pierwszym trenerem, a inaczej, jak jesteś asystentem. Dużo większa odpowiedzialność spoczywa na pierwszym trenerze, ale wierzę, że udało nam się skompletować ambitny i pracowity sztab, z którym wspólnie podołamy wyzwaniu.

W poprzednim sezonie prowadził pan pierwszoligowe Miasto Szkła Krosno. Jakie są podstawowe różnice w byciu głównym trenerem w I lidze a w PLK?

Nie ma tych różnic aż tak dużo, ale jedną z nich jest z pewnością szybsze podejmowanie decyzji. Gra jest bardziej dynamiczna, fizyczna. Reakcja musi być natychmiastowa. Na pewno jest też więcej rozwiązań taktycznych, ale paradoksalnie jest mniej nauki, a więcej egzekucji. Różnice organizacyjne w klubie pomijam, bo to oczywistość.

Pamiętam, że gdy kiedyś rozmawiałem z Davidem Blattem, twierdził, że trener koszykarski jest jak pilot myśliwca, bo w podobnym czasie podejmuje podobną liczbę decyzji, czyli około 200 na mecz.

Chyba że ma się w składzie Lee Moore’a i Marcina Nowakowskiego, to może ta liczba spada do 150 (śmiech).

A propos Moore’a – nie jest tajemnicą, że on, Spencer i Thornton znają się z Atlanty. Jak to się właściwie stało, że trzech graczy z tego samego miasta trafiło do 18-tysięcznego Łańcuta?

Zaczęło się od tego, że bardzo chciałem przekonać Lee Moore’a, żeby wrócił z Włoch do Polski. Kiedy się zgodził, zasugerował nazwiska graczy, którymi być może warto byłoby się zainteresować. Co ciekawe, nie było wśród nich Delano Spencera. Był za to Thornton i jak zobaczyliśmy z trenerem Kaszowskim jego możliwości, bardzo nas zainteresował.

Chwilę później agent zaproponował nam Spencera. Miejsce urodzenia Atlanta, więc zapytałem Lee, czy go zna. Powiedział, że grali ze sobą w rozgrywkach młodzieżowych i to może być ciekawa kombinacja. Przyjrzeliśmy się dokładniej i zdecydowaliśmy, że posiadanie dwóch rozgrywających umiejących zdobywać punkty na różne sposoby będzie dobrym pomysłem.

Nie miał pan obaw, że trzech kumpli stworzy swego rodzaju drużynę w drużynie?

Nie. Znam Lee i wiem, że to profesjonalista, który znalazł się tu w konkretnym celu – sprawdzić się w roli lidera wygrywającego zespołu. Żeby wygrywać w sportach zespołowych, potrzebujesz utalentowanych, zaufanych i ambitnych ludzi. Powiem więcej – myślę, że ich znajomość może nam pomóc.

To prawda, że interesowali się państwo czwartym graczem z Atlanty?

Faktycznie, tak było, ale był poza naszym zasięgiem finansowym.

Pierwsze cztery mecze gracie u siebie, ale za to trzy z nich z zespołami, które w zeszłym sezonie doszły do półfinałów – Legią, Anwilem i Czarnymi; do tego jeszcze King Szczecin. Jaki bilans pana zadowoli po tych spotkaniach?

Dużo pracujemy nad tym, żeby być skoncentrowanym na „kolejnym zagraniu” i najbliższym meczu, tu i teraz. Aktualnie przygotowujemy się do spotkania z wicemistrzem Polski, w którym chcielibyśmy zaprezentować się z jak najlepszej strony i powalczyć o zwycięstwo. Myślę, że każdy, komu historia i sukcesy Sokoła Łańcut leżą na sercu, marzy o pierwszej wygranej w ekstraklasie. Chcielibyśmy to marzenie spełnić.

[/ihc-hide-content]

Radosław Spiak

POLECANE

Od wielu lat listopad obchodzi się pod hasłem świadomości i profilaktyki występujących u mężczyzn chorób nowotworowych, przede wszystkim raka jąder i raka prostaty. To dobra okazja, by przypomnieć rozmowę z Robertem Skibniewskim i zapisać się na badania.

tagi

Zagłębie Sosnowiec to koszykarski ośrodek, który już w sezonie 2024/25 miał pojawić się na ekstraklasowej mapie Polski. O tym, jak miało do tego dojść opowiedział w połowie maja naszemu portalowi prezes Piotr Laube, choć z początkiem czerwca sytuacja uległa zmianie.
7 / 06 / 2024 22:34
14 zwycięstw i 14 przegranych to dotychczasowy bilans beniaminka Orlen Basket Ligi, który mając do rozegrania jeszcze dwa mecze, zajmuje ósme miejsce w tabeli. Dziki Warszawa swój debiutancki sezon w ekstraklasie sportowo już mogą zaliczyć do udanych. Ale nie tylko w tym aspekcie. – Nasz sufit jest tam, gdzie go sami powiesimy – przekonuje Michał Szolc, prezes i założyciel klubu.
12 / 04 / 2024 18:58
Obecnie media społecznościowe są nieodzownym elementem marketingu sportowego. Własną perspektywą pracy media managera w koszykarskich klubach podzielili się Katarzyna Pijarowska (Enea Astoria Abramczyk Bydgoszcz), Bartek Müller (Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia) oraz Karol Żebrowski (Trefl Sopot).
25 / 03 / 2024 22:15
– Mam argumenty, by zapijać emocje alkoholem. Kontuzje i urazy, zmiany klubów i miast, nowe otoczenie i nowi ludzie – to wszystko przecież buduje niestabilność. Po przegranym meczu moi koledzy z szatni analizują swoje błędy. Ja sięgam po alkohol. Uśmierzam emocje. Chyba nie chcę się z nimi spotkać. Nie wczytuję się w siebie, bo wolę tego uniknąć – wspomina były koszykarz Wiktor Grudziński. 15 kwietnia obchodzimy Światowy Dzień Trzeźwości. To nie tylko promowanie abstynencji. Jest to dzień, który służyć ma refleksji i ma na celu zwiększenie świadomości społecznej na temat powszechności uzależniania od tej substancji oraz zagrożeń zdrowotnych wynikających z jej nadużywania.
„Stałam w oknie, pomachałam mu, aż straciłam go z pola widzenia. Po chwili jednak zadzwoniłam, aby kupił bułki. Zawsze to robił. Tego dnia zapomniał. Gdy się rozłączyłam, napisał: „Przepraszam, kocham cię”. Wtedy nie wiedziałam, że już nigdy więcej się nie zobaczymy i tego dnia zostanę wdową.” – wspomina Angelina, żona zmarłego koszykarza Dawida Bręka. 23 lutego obchodzimy Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Jest to dzień, w którym przede wszystkim powinniśmy zwrócić uwagę na to, jak ważne jest dbanie o swoje zdrowie psychiczne i korzystanie ze specjalistycznej pomocy.
Jak od kuchni wygląda tworzenie tekstów lub przekazywanie cennych informacji? Co definiuje dobrego dziennikarza i czym tak naprawdę jest dziennikarstwo sportowe oraz jak to jest być po drugiej stronie? Być może w poniższym tekście znajdziesz odpowiedzi na niektóre pytania czytelnika.
6 / 06 / 2024 12:39
Jeden z najlepszych niskopunktowych graczy na świecie wraz z drużyną Hornets Le Cannet Côte d’Azur zdobywa prestiżowy Puchar Francji. To Polak, który także reprezentuje nasz kraj w koszykówce na wózkach.
30 / 01 / 2024 17:38