Brak faworyta
Już w najbliższy czwartek rusza turniej finałowy o Puchar Polski. Szczerze mówiąc, to nie pamiętamy takiego sezonu, w którym zwycięstwo 7 drużyn wcale by nas jakoś mocno nie zaskoczyło (wszystkich oprócz Startu). Jeszcze miesiąc temu Śląsk Wrocław zapewne byłby murowanym faworytem do zwycięstwa, ale ostatnia dyspozycja tej drużyny sprawia, że Śląska ciężko traktować jako głównego faworyta do zwycięstwa.
Obok Śląska w tabeli jest BM Slam Stal, ale przecież dopiero co pisaliśmy (TUTAJ), że ostrowianie poza swoją halą wcale nie wyglądają tak świetnie i można z nimi wygrać (już 4 drużyny zdołały to zrobić). Do tego sam trener Andrzej Urban po ostatnim meczu wspominał, że przez zespół przewala się wirus i od dawna nie trenowali w komplecie.
Zdobycie Pucharu zdaje się więc być sprawą otwartą i wskazują na to także kursy bukmacherów, którzy oczywiście nie wierzą w triumf Polskiego Cukru Start Lublin, ale za największego faworyta ich zdaniem (właśnie Śląsk i Stal) płacą aż 5 złotych za każdą postawioną złotówkę (to bardzo dużo).
Z tym Startem to też nie jest tak do końca, że bukmacherzy skazują go na porażkę, bo w rywalizacji z Legią płacą za zwycięstwo lublinian tyle samo, co za zwycięstwo Anwilu ze Stalą. Najwyższy kurs na wygraną w ćwierćfinale to 2.50 – każdy, kto czasem bawi się w obstawianie meczów wie, że to nie jest zdecydowane wskazanie underdoga.
Pucharowa klątwa
Wygrywanie pucharu w ostatnich latach bywało przekleństwem w kontekście finalnego triumfu w lidze. Pod twitterowym hashtagiem #plkpl zaczęło ostatnio funkcjonować pojęcie klątwy i je sobie teraz zapożyczymy. Klątwa wygląda więc tak – kto zdobywa Puchar, ten nie zdobywa mistrzostwa Polski.
Tylko 4 razy od 2003 roku, drużyna, która wygrała Puchar Polski, sięgnęła później po mistrzostwo – Prokom Trefl w 2006 i 2008 roku oraz Stelmet Zielona Góra w 2015 i 2017. Z tego trendu uciekły więc dwa kluby, o których możemy powiedzieć, że jako jedyne w XXI wieku zbudowały (ładne, koszykarskie, amerykańskie słowo) dynastię.
W ostatnich latach po Puchar sięgali faworyci do złota – Stal Igora Milicicia oraz Zastal Żana Tabaka. Ostrowianie byli napakowani talentem, ale i tak odpadli potem w play off z Legią w ćwierćfinale. Zielonogórzanie za to byli w lidze prawdziwym walcem (w VTB przecież też), ale w finale ulegli Stali, choć trzeba przyznać, że okoliczności były niezbyt sprzyjające – odejście Iffe Lundberga i bańka w Ostrowie. Może lepiej tego Pucharu jednak nie wygrywać?
To tylko jeden mecz
Jakoś tak jest z tymi trofeami zdobywanymi w trakcie sezonu, że niekoniecznie potem drużyny je zdobywające sięgają po złoty medal. Podobnie jak z Pucharem Polski jest z Superpucharem, choć w mniejszej skali. Od 2003 roku, skoro się już tej daty trzymamy, były tylko 3 przypadki, w których zespół sięgający po Superpuchar potem mógł cieszyć się ze złota mistrzostw Polski (Asseco Prokom Gdynia 2010/11, Stelmet Zielona Góra 2015/16, Anwil Włocławek 2017/18). Trzeba jednak tutaj zaznaczyć, że meczów o Superpuchar rozegrano tylko 13, więc tutaj skuteczność klątwy jest nieco mniejsza.
Z czego może się brać ta zależność, że mistrzostwo wygrywa kto inny niż Puchary? Najprościej jest powiedzieć, że walka o Superpuchar czy Puchar Polski to tylko jeden mecz, wygrany przechodzi dalej. Play offowe serie wybaczają potknięcia, więc ciężej w nich o niespodzianki – łatwo można to zauważyć na podstawie liczby zaskakujących wyników w Turnieju Finałowym NCAA March Madness i w play offach NBA.
Druga kwestia to forma faworytów – weekend przeznaczony na turniej finałowy o Puchar Polski to zazwyczaj sam finisz maratonu spotkań dla wielu drużyn. To po tym weekendzie wszyscy rozjeżdżają się na kilka dni (czasem nawet tydzień) wolnego. Część drużyn jest jeszcze też w przebudowie (np. Śląsk) – zamknięcie okienka transferowego w PLK na koniec marca sprawia, że w lutym dochodzi wciąż do wielu korekt w składach.
Kto jest w formie?
Dusza typera jaką w sobie mamy nie odpuszcza i mimo wszystko chcieliśmy spuentować ten tekst wskazaniem drużyny lub dwóch, które naszym zdaniem mogą wygrać ten turniej. W ostatnich 30 dniach najlepszymi drużynami w PLK były Stal (NetRTG +10,6), Trefl (NetRTG +10,5) i Spójnia (NetRTG +9,9). Jeśli chodzi o drużynę z Ostrowa, to wyżej wskazaliśmy, dlaczego nie do końca patrzymy na nią, jak na faworytów tego turnieju. Do tego Puchar Polski lubi niespodzianki, a wybór Stali jest dość oczywisty (zwłaszcza, że przez dwa ostatnie lata wygrywali faworyci).
Zainteresował nas więc zespół z Sopotu, który przecież w ostatniej kolejce mógł odpoczywać. Trener Żan Tabak wie jak wygrywać Puchar Polski, miał czas na przygotowanie, do drużyny wraca na dodatek Wesley Gordon – Trefl ma argumenty, by być w rozmowie o wygraniu tego turnieju (szeroki skład!).
Drużyna z trójmiasta niech będzie naszym pierwszym wskazaniem. Drugi nasz wybór padnie za to na King Szczecin, który według rankingu ELO (ranking siły zespołów) jest drugą najlepszą drużyną naszej ligi w tym momencie (minimalnie za Stalą). King i Trefl w ostatnich 3 meczach wypadali praktycznie identycznie dobrze – byli lepsi od swoich rywali o około 10 punktów na 100 posiadań.
Te dwa typy mają swoje minusy – King i Trefl w tym sezonie rozczarowały w popularnym Globusie. W hali w Lublinie obie te ekipy przegrały swoje mecze i zdobyły odpowiednio 69 i 75 punktów. Idealnego typu jednak nie znajdziemy i to chyba najlepsza zapowiedź tego turnieju – wyniki są dużą niewiadomą, będzie ciekawie.
Grzegorz Szybieniecki, Jacek Mazurek