
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty i graj w Fantasy Lidze! >>
Stan obecny
Pszczółka w ostatnich dniach wpadła w wyraźny kryzys. Po nieudanym meczu w PLK z Arged BMSlam Stalą przyszła środowa klęska w Lidze Mistrzów przeciwko Falco Szombathely 59:83. Lublinianie przegrali pierwsze 20 minut tego meczu 18 do 46… i to na swoim parkiecie!
Gorsze występy można na pewno łączyć ze zmęczeniem i wąską rotacją, ale także ze sporym osłabieniem składu. W drużynie nie ma już z różnych powodów Armaniego Moore’a, Lestera Medforda, Josha Sharmy i Adama Kempa, czyli aż czterech graczy zagranicznych. W międzyczasie lublinian wzmocnił jedynie transfer Yannicka Franke, a teraz rotację poszerzyć ma jeszcze Thomas Davis.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Dziur w zespole jest wiele i trzeba je jak najszybciej załatać – Start na ten moment nie wygląda na drużynę medalową. Gdybyśmy dziś porównywali składy przy tworzeniu ligowego power rankingu, Start spadłby gdzieś w okolice 6. miejsca. Wydaje się, że kadrowo mocniejszymi zespołami na ten moment są Zastal, Stal, Śląsk, Trefl oraz King (przynajmniej).
W mojej opinii, w potencjalnej rywalizacji z żadną z tych drużyn na ten moment zespół prowadzony przez Davida Dedka nie byłby faworytem.
W klubie z Lublina wszyscy jednak bardzo dobrze zdają sobie sprawę z potrzeby wzmocnień. Obecnie trwają intensywne prace nad zakontraktowaniem kolejnych zawodników. Jaki wzmocnień możemy się więc spodziewać?
Thomas Davis na ratunek?
Pierwszym transferem, który ma przede wszystkim poszerzyć rotację, jest przechwycenie ze Szczecina Thomasa Davisa. Hiszpański szkoleniowiec Kinga, Jesus Ramirez, nie widział miejsca dla Amerykanina w przebudowywanym przez siebie składzie. To dość ciekawa decyzja, bowiem Davis zaliczał udany sezon – śr. 9,7 punktu przy 40% skuteczności z dystansu i 3,4 zbiórki.
Davis tzw. game changerem na pewno jednak nie będzie, można się nawet zastanawiać, czy wszyscy zawodnicy z jego pozycji (2/3), czyli Martins Laksa, Yannick Franke, Mateusz Dziemba i Sherron Dorsey Walker, nie są od niego po prostu lepsi. Transfer Amerykanina należy jednak rozumieć jako przede wszystkim poszerzenie szczupłej rotacji.
Dodatkowo otwiera się opcja na dłuższe granie niskimi ustawieniami, tylko z jednym podkoszowym. Można także spodziewać się większych minuty na pozycji rozgrywającego dla Dorseya-Walkera (jak już będzie zdrowy) czy Yannicka Franke.
Pod koszem bieda
Na jedynce rzeczywiście jest problem (o tym zaraz), ale największą dziurą w składzie jest wyrwa pozostała po odejściu z klubu dwójki środkowych, Kempa i Sharmy. W Starcie obecnie na pozycjach 4 i 5 grają Roman Szymański i wspomagający go coraz częściej na środku Kacper Borowski. Od biedy do wysokich możemy zaliczyć jeszcze Damiana Jeszke.
Choć należy docenić postępy indywidualne jakie z roku na rok wykonują ci zawodnicy, to sumarycznie ten konkretnie zestaw podkoszowy wygląda bardzo bladziutko i na dłuższą metę tak grać się po prostu nie da. Start przede wszystkim potrzebuje środkowego i to najlepiej takiego do pierwszej piątki (albo do wrzucenia w duże minuty), jakim był Sharma.
Mówiąc prosto z mostu, Start potrzebuje jakości pod koszem, gracza, który co mecz byłby w stanie dawać zespołowi 10 i więcej punktów. Brak dobrego zawodnika w pick and rollu to także spore ograniczenie dla Kamila Łączyńskiego, który za bardzo nie ma z kim rozgrywać swoich firmowych akcji dwójkowych, w których jest jednym z najlepszych zawodników w lidze.
Center potrafiący zdobywać punkty, dobrze rollujący, być może też z rzutem – zadanie łatwe nie jest, zwłaszcza w tym okresie, kiedy dużo zespołów wyszło na rynek na łowy. Start takiego gracza pozyskać jednak musi, bo inaczej o powtórzenie wyniku z poprzedniego roku będzie bardzo ciężko.
Kamil Łączyński bez wsparcia
Zazwyczaj dobrze zorientowany w sytuacji w klubie Kurier Lubelski, podając informację o pozyskaniu Thomasa Davisa dodał, że klub szuka jeszcze jednego wzmocnienia – środkowego. Wychodziłoby na to, że trener David Dedek nie planuje (albo nie ma środków) dodania do zespołu jeszcze rozgrywającego, a transfer Franke zamknął temat wśród graczy potencjalnie mogących grać z piłką w rękach.
Na ten moment na jedynce absolutnym numerem 1 w drużynie jest Łączyński, a wsparciem dla niego jest jedynie, wciąż młody i niedoświadczony, Bartłomiej Pelczar. Trzeba przyznać, że to trochę mało jak na zespół grający w europejskich pucharach i z medalowymi ambicjami.
W decydującej części rozgrywek przydałby się jeszcze jeden kreator, który odciążyłby Łączyńskiego z jego obowiązków. Trener Dedek zapewne liczy na Dorseya-Walkera, który na początku sezonu jako rozgrywający wypadał bardzo przyzwoicie, ale czy to wystarczy? Moim zdaniem niekoniecznie. Dodatkowo można mieć obawy o zdrowie Amerykanina, który ponownie wypadł z gry z powodu urazu.
Wróćmy znów to porównywania składów na papierze, w końcu to najbardziej lubimy. Na którym miejscu widzielibyśmy Start po dodaniu Davisa i środkowego w stylu Sharmy? Szczerze mówiąc, to chyba nadal w tym samym miejscu, czyli na 6.
Jeśli nie dojdzie do transferu rozgrywającego będzie można postawić pytanie, czy Thomas Davis rzeczywiście był tak bardzo tej drużynie potrzebny? W końcu graczy o podobnych do niego parametrach jest w składzie już 4, a rozgrywający do gry na wysokim poziomie jest ledwie 1.
Za rozwiązaniem z pozyskaniem jeszcze tylko środkowego przemawia jednak doświadczenie z poprzedniego sezonu, gdzie Tweety’ego Cartera na jedynce wspierał mocno Brynton Lemar. Trener Dedek widocznie chce stworzyć podobny model zespołu, w którym za rozegranie odpowiedzialni będą także zawodnicy z pozycji numer 2. Wtedy dało to medal, ale czy teraz też da? Zobaczymy, ale mam wrażenie, że szanse na to są dużo mniejsze.
Grzegorz Szybieniecki, @gszyb
[/ihc-hide-content]