Dołącz do Premium – czytaj całe teksty i graj w Fantasy Lidze! >>
Średnio 25 minut, 11 punktów i 7 zbiórek kontra 13 minut, 4 punkty i 4 zbiórki – tak przedstawiają się statystyki, tego mierzącego oficjalnie 213 centymetrów wzrostu środkowego, gdy porównamy ubiegły sezon z obecnym.
Oczywiście we Włocławku gra się zawsze o najwyższe cele, ale tegoroczny Anwil ma bilans 3 zwycięstw i 3 porażek, a HydroTruck Radom miniony sezon zakończył z dorobkiem 9 wygranych i 13 przegranych spotkań. Co ciekawe, zespół prowadzony przez Roberta Witkę po sześciu spotkaniach sezonu 2019/2020 również miał na koncie 3 zwycięstwa.
W tym momencie wygląda to zatem tak, że Adrian Bogucki zamienił pozycję pierwszego centra na rolę zmiennika, a zespół niekoniecznie prezentuje wyższy poziom. Przed sezonem trudno było jednak oczywiście przypuszczać, że Anwil zanotuje tak niekorzystny początek sezonu.
Rozwój, presja o wynik i roczna umowa
Te trzy elementy w przypadku Adriana Boguckiego są nierozerwalnie związane. Po podpisaniu w lipcu umowy z Anwilem młody środkowy podkreślał, że właśnie we Włocławku chce uczynić dalsze postępy, a pomóc mu w tym miała nie tylko praca z Dejanem Mihevcem, ale również z Marcinem Woźniakiem i Hubertem Śledziński, z którymi pracował w reprezentacjach młodzieżowych Polski.
Jednocześnie Bogucki znalazł się jednak w klubie, w którym jest bardzo duża presja na wynik, a dodatkowo podpisał zaledwie jednoroczny kontrakt.
– Staraliśmy się zawrzeć dłuższą, może nawet 3-letnią umowę, jednak zarówno Adrian, jak i agent zawodnika nie byli taką zainteresowani – powiedział nam Arkadiusz Lewandowski, prezes Anwilu Włocławek.
Nie jest tajemnicą, że sam zawodnik w przyszłości chciałby występować w silnej lidze europejskiej, myślał również o zainteresowaniu swoją osobą skautów NBA. Czy cele Boguckiego nie okazały się w tym momencie sprzeczne?
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!