
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
1. Marek Popiołek
Abstrahując nawet od wyników HydroTrucka, które w pierwszych meczach są powyżej oczekiwań, to Marek Popiołek od początku prezentuje się jako inteligentny trener. Zaczynając od wypowiedzi pomeczowych, przez rozumienie nowoczesnej koszykówki, kończąc na wyciąganiu wniosków po porażkach.
HydroTruck gra najszybciej w lidze, oddaje ponadprzeciętną ilość rzutów za 3. Trener ekipy z Radomia potrafi świetnie rozrysować a jego zawodnicy egzekwować sytuacje specjalne. Tylko dwóch trenerów w PLK notuje więcej punktów po przerwach na żądanie niż Marek Popiołek.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Oczywiście to początek sezonu, ale przed rozpoczęciem rozgrywek typowaliśmy, że będzie to jedna z najgorszych drużyn, natomiast radomianie wygrali 3 z 7 meczów, a w 3 kolejnych spotkaniach przegrali zaledwie 3 punktami. Debiut trenera Popiołka w PLK jest obiecujący i warto patrzeć na to, co dalej będzie działo się w Radomiu.
2. Ruch graczy w Czarnych
Początek sezonu w wykonaniu Czarnych jak bardzo dobry, bo wygrali 5 z 6 pierwszych meczów. Zespół ze Słupska wypuścił z rąk mecz z Astorią, ale nadal to oznacza, że od 2003 roku tylko Polpak Świecie jako beniaminek lepiej rozpoczął rozgrywki. To fajne osiągniecie, ale myśle, że warto skupić się na czymś innym.
W pierwszych meczach podoba mi się ruch piłki, poruszanie się zawodników oraz zagrywki tej drużyny. Dużo pracy zostało wykonane przed sezonem i w trakcie pierwszych tygodni rozgrywek. W czterech wygranych spotkaniach 20.1 proc. rzutów ekipy ze Słupska było “niekontestowanych”, czyli przy co piątej próbie rywale nie przeszkadzali rzucającym.
Godne podziwu jest tak szybkie osiągniecie świetnego ruchu piłki, synchronizacji ruchów oraz przemieszczania się zawodników, co pozwala wygenerować tyle łatwiejszych rzutów. Należy mieć na uwadze także fakt, że w tych pierwszych meczach drużyna Cesnauskisa mierzyła się ze Stalą Ostrów oraz Zastalem, czyli ostatnimi finalistami, oba spotkania wygrywając.
Według Synergy, po przerwach na żądanie Mantas przygotowuje zagrywki, które są efektywne.
Great off-ball movement and timing from @CzarniToWy players. #plkpl pic.twitter.com/rAqn4v1DxP
— Stanisław Woźniak (@stanio2002) October 4, 2021
4. Zaangażowanie Anwilu
Nie ma dobrego wskaźnika obrazującego zaangażowanie koszykarzy, natomiast test oka i kilka odrębnych statystyk wskazują, że Anwil wykonuje bardzo dużo pracy. Włocławianie zajmują 6. miejsce pod względem kontestowanych rzutów rywali. 90 proc. prób przeciwników Anwilu to rzut o wyższym stopniu trudności.
Nie jest to najlepszy wynik w lidze, ale tę statystykę trzeba łączyć ze skutecznością. Trenerzy lubią odpuszczać zawodników rywali, którzy w danych miejscach są nieefektywni. Spojrzałem na skuteczność otwartych rzutów przeciwników i okazuje się, że trafiają tylko 41.8 proc. a to już jest wynik bardzo dobry. Anwil jest również drugi w procencie przechwyconych piłek oraz zablokowanych rzutów w lidze, w stosunku do posiadań rywali.
To, co można dostrzec w tych niezbyt zaawansowanych statystykach, to aktywność graczy Frasunkiewicza. Widać to również gołym okiem w meczach, gdzie zawodnicy rzucają się na parkiet, walczą o odzyskanie straconych piłek, próbują przecinać podania, co na koniec dnia przekłada się na drugą najlepszą obronę w PLK.
5. Ławka Twardych Pierników
Przed sezonem dość mocno martwiliśmy się jak ten zespół poradzi sobie w rezerwowych ustawieniach. W poprzednich rozgrywkach widzieliśmy, jaki problem stanowiły te minuty – torunianie mocno tracili dystans do rywali właśnie wtedy, gdy ich najlepsi zawodnicy odpoczywali.
Teraz koszykarze, którzy są w rotacji i wchodzą z ławki mają plus/minus na poziomie -6. Trener Skelin na dobrą sprawę ma do dyspozycji 8 graczy i Janczaka, który rozegrał 30 minut w 6 meczach. Chorwat dość dobrze łączy minuty rezerwowych z pierwszą piątką. Ci, którzy wchodzą z ławki nie są więc kulą u nogi, natomiast to, czego jeszcze teraz nie widać a dłuższej perspektywie może być problemem to zmęczenie, szczególnie liderów.
6. Atak Trefla
Po 6 meczach Trefl ma najlepszy atak w PLK. Marcin Stefański stworzył ofensywę, która już na samym początku sezonu zdobywa 120.6 punktu na posiadanie. W Sopocie w końcu mają do dyspozycji rozgrywającego ze sporym doświadczeniem, który pomaga maksymalizować potencjał graczy dookoła. Są Franke i Young, czyli dwóch graczy kozłujących, którzy potrafią grać w pick and rollu i rzucać na elitarnym poziomie, a to nowość w Sopocie.
Atak ciągle ma jeszcze potencjał, bo Karol Gruszecki i Michał Kolenda trafiają odpowiednio 20.7 proc. i 25.6 proc. rzutów za 3 i ciężko uwierzyć w to, że na takim poziomie skończą ten sezon. Yannick Franke i Joshua Sharma są w wśród 10 procent najefektywniejszych graczy w lidze, wg Synergy. To zaledwie kilka meczów, do tego sopocianie 4 z 6 rozegrali w domu, ale to obiecujące wyniki.
7. Jakub Musiał
Musiał przebojem wdarł się do rotacji Czarnych i dostał w niej sporą rolę na stałe. Polak nagle stał się ważnym ogniwem tej drużyny i rozgrywa najwięcej minut wśród graczy miejscowych.
Ciężko przejść obojętnie obok zaangażowania i zadziorności tego gracza. Musiał dużo pracy wykonuje w obronie pick and roll, gdzie pozwala przeciwnikom zdobywać zaledwie 0.4 punktu na posiadanie, co Synergy określa jako świetny wynik.
Co najważniejsze, Kuba nie odstaje w obronie. Obawy o wzrost i parowanie go z Klassenem, póki co, są niepotrzebne, bo ta dwójka razem na boisku jest plusowa. W tym momencie 23-latek jest najskuteczniejszym graczem z obwodu Czarnych i 10. w PLK.
Dobra obrona i lepsza od 77 proc. graczy efektywność w ataku w wykonaniu Musiała to mały hit pierwszej części rozgrywek i co najważniejsze – młody polski gracz robi takie wyniki w drużynie, która wygrała 5 z 6 meczów.
8. Duet Aaron Cel – Michał Kołodziej
Oprócz szokująco dobrego bilansu w pierwszych 5 meczach, Twarde Pierniki całkiem nieźle radzą sobie bez swojego pierwszego oraz rezerwowego środkowego. Gdy Trevor Thompson oraz Szymon Janczak byli na ławce rezerwowych, pod koszem pojawiał się duet Cel – Kołodziej. W niecałe 56 minut z Aaronem Celem w roli centra, toruński zespół był o 30 punktów lepszy od rywali i to bardzo dobry wynik.
W tych ustawieniach, z rzucającą czwórką pełniącą rolę centra, Toruń trafiał 48.5 proc. za 3. Atak był topowy i to typowe dla takich lineupów, ale tu ważniejsza jest obrona. Największą obawą w minutach z Celem na pozycji centra jest defensywa, bo najzwyczajniej w świecie typowi centrzy w ataku będą chcieli przeciwko niemu grać. Okazuje się, że w tych ustawieniach drużyna Skelina traci tylko 100 punktów na 100 posiadań, co sprawia, że taka gra ma sens.
Co ciekawe, duet Cel – Kołodziej nie przegrywa walki o zbiórki (47:41), są w stanie walczyć i dobrze zastawiają swoich vis-a-vis. To optymistycznie wyniki, pod kątem dalszej części sezonu.
Jacek Mazurek
[/ihc-hide-content]