Dołącz do Premium – czytaj całe teksty i graj w Fantasy Lidze! >>
Ale on jest duży! W sensie – wysoki, żeby nie było tu żadnych niedomówień. To była moja pierwsza reakcja, gdy zobaczyłem po kilku miesiącach na parkiecie McKenzie’ego Moore’a. I nie było to wcale efektem tego, że gdzieś niedaleko niego stał malutki Justin Bibbins – znakomity w sobotę, ale niestety dla Legii tylko przez trzy kwarty.
Nie trzeba być ekspertem koszykarskim, by stwierdzić, że ze swoją techniką rzutu (chwyt!), Moore raczej nie będzie liderem punktowym Anwilu. Już w pierwszym meczu po powrocie pokazał jednak, że jest bardzo wszechstronny, a jego wspólna gra z Ivanem Almeidą na szczycie strefy czy w kontrataku będzie poważnym zgryzem dla trenerów rywali.
To nie rekord
Aż 15 zbiórek zanotował w sobotnim spotkaniu Ivan Almeida (oprócz standardowych 24 pkt). Po meczu zapytałem Kabowerdeńczyka czy to jego rekord kariery. – „Na pewno nie”, odpisał mi po chwili.
Krótka rozmowa z Wujkiem Google wykazała, że w 2012 roku, jeszcze w lidze portugalskiej, zebrał w jednym spotkaniu aż 19 piłek. – „Byłem wtedy młody”, dodał Almeida, tak jakby sugerując, że kiedyś skakał wyżej. Czy to znaczy, że zrobił kiedyś bardziej efektowny wsad niż ten z sobotniego spotkania?
.
Gorszy niż prognozy pogody
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!