
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty i wygrywaj nagrody w Fantasy Lidze! >>
Niedzielny mecz Legii Warszawa z Anwilem Włocławek (85:76) był już kolejnym w tym sezonie rozegranym w hali na Bemowie, po którym z czystym sumieniem mogę napisać, że oglądało się go znakomicie. Dobry poziom, zwroty akcji i zagrania, które warto obejrzeć jeszcze raz.
Wszystkie te pozytywne słowa są jednak marnym pocieszeniem dla kibiców z Włocławka. Anwil przez większość meczu prowadził, długimi fragmentami grał przyzwoicie, walczył w obronie i szukał swoich przewag w ataku. Ciężko jednak wygrać mecz przeciwko wyżej notowanemu rywalowi na jego parkiecie, gdy formacja podkoszowa (Radić, Lichodiej, Sulima) zdobywa zaledwie 14 punktów (6/16 z gry) i notuje 8 zbiórek.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Zadziwia zwłaszcza 0 (słownie: ZERO) zbiórek Ivicy Radicia, podobno niedysponowanego przed meczem. Jaka to była konkretnie niedyspozycja chyba nie ujawniono, ale mi od razu zaświeciła się w głowie lampka z mistrzowskim tekstem sprzed lat Mirosława Noculaka. – Można powiedzieć, że walczyli na desce – skomentował kiedyś na antenie Polsatu przedmeczowe problemy żołądkowe jednego z zespołów. Anwilowi bardzo by się jednak przydało, żeby na desce Radić powalczył również w trakcie spotkania.
Słabość podkoszowych rywali wykorzystał Dariusz Wyka – bohater decydujących akcji 4. kwarty. Ja wciąż jednak zachwycam się jego sekwencją ofensywną z 2. kwarty, gdy w 2 i pół minuty 4-krotnie trafiał do kosza rywali, za każdym razem w inny sposób. Idealne dla agenta do zmontowania efektownych highlights i rozsyłania do wielkich klubów.
.
Mitologia grecka
W poniedziałek wieczorem wrócili do Zielonej Góry koszykarze Zastalu z kolejnego wyjazdu w lidze VTB. Ponownie bardzo udanego, gdyż dzięki znakomitej, wygranej aż 49:27 drugiej połowie zdołali zwyciężyć w Mińsku.
Rewelacyjny jak na razie sezon drużyny Żana Tabaka składa się z meczów, podróży, treningów… i spekulacji transferowych. W sumie zastanawiam się, czy treningów nie jest tu najmniej, a męczących podróży najwięcej. Na pewno Gabriel Lundberg i jego koledzy nie mają nadmiaru wolnego czasu – kolejny mecz już w środę, z zawsze chętną do przyspieszania gry Eneą Astorią Bydgoszcz.
W ostatnich dniach z obozu Zastalu wypłynęła informacja, że Żan Tabak był poważnie rozpatrywany przez Panathinaikos wśród kandydatów na nowego trenera zespołu z Aten. Informacje z Grecji zupełnie jednak tego nie potwierdzają i wszystko bardziej mi wygląda na szum robiony przez agenta w kontekście przyszłych sezonów.
Wyobrażam jednak sobie, że i tak było w tym więcej prawdy niż przy wpisie sprzed kilku dni podanym na Twitterze przez cenionego litewskiego dziennikarza Donatasa Urbonasa. Wpisie, który zapewne postawił na baczność cały Ostrów Wielkopolski (i mnie przy biurku)… przynajmniej na kilkanaście minut, gdy sam zainteresowany to zdementował.
Igor Milicic is close to becoming the next Bonn Telekom Baskets head coach, per sources. Oliver Kostic also in the mix, I was told.
— Donatas Urbonas (@Urbodo) January 15, 2021
.
Wygaszamy karuzelę
Chociaż jeszcze ponad miesiąc pozostał do zamknięcia okna transferowego (26 lutego), to wyraźnie widać, że związana z tym karuzela w Energa Basket Lidze wyraźnie zwalnia. Można dodać, że w końcu – gdyż pierwsze dwa tygodnia stycznia były pod tym względem szalone, a sakiewka w Polskiej Lidze Koszykówki z napisem „opłaty licencyjne” pęka w szwach.
Po tym, gdy Polski Cukier Toruń podpisał kontrakt z Chorwatem Marko Ramljakiem, lista klubów, które mogą w najbliższym czasie zamieszać w kotle, jest stosunkowo krótka. Może znaleźć na niej Legia Warszawa, która chętnie skorzystałaby z możliwości sprowadzenia gracza na pozycję 3-4.
Tego typu zawodnika brakuje od czasu wyjazdu do Włoch Michała Sokołowskiego i chociaż trudno oczekiwać, że nowy „stranieri” reprezentowałby poziom „Sokoła”, to ktoś sensowny mógłby wspomóc krótką w sumie rotację warszawskiego zespołu.
Zmiany nie zakończyły się także jeszcze w Stargardzie i Ostrowie. 10 zdobytych punktów przeciwko MKS-owi Dąbrowa Górnicza zapewne nie uratuje Jerome’a Dysona, ale w przypadku Spójni trzeba się moim zdaniem mocno zastanowić, czy na kolejne roszady w składzie nie jest po prostu zbyt późno. Szczególnie, że przymierzany do zespołu Jay Threatt, także nie grał nigdzie od zakończenia poprzedniego sezonu.
Więcej sensu mają ewentualne dalsze zmiany w Ostrowie Wielkopolskim. Tam najważniejsze mecze rozgrywane będą w fazie play off i na wkomponowanie nowego gracza czasu będzie więcej. Czy trener Igor Milicić jest w stanie znaleźć wielopozycyjnego zastępcę Armaniego Moore’a? Znając tego szkoleniowca, jestem o to spokojny.
Warto w tym momencie zauważyć, że przed kilkoma dniami odbył się draft do ligi G League, która okrojony sezon 2020/2021 rozegra w „bańce” na Florydzie. Koszykarze walczyli w nim o minimum 20 tysięcy dolarów za 1,5 miesiąca gry, a ci z nich, którzy nie znaleźli w nim uznania, mogą powiększyć listę chętnych do przyjazdu do Europy.
Na liście wybranych graczy najbardziej rzuca się za to w oczy Zavier Simpson (23 lata, 183 cm), przez 4 poprzednie sezony podstawowy rozgrywający uniwersytetu Michigan. Latem był on mocno oferowany w Polsce i krajach ościennych, zdecydowała się na niego jednak dopiero Jena z 2. ligi niemieckiej. Tam długo jednak nie wytrzymał – trafił tam na dwie kolejne izolacje związane z CoVid-19 i tęsknota za domem okazała się zbyt silna.
Za oceanem perspektywy będzie miał lepsze – nie tylko zagra w G League (w zespole Oklahoma City), ale też może powrócić do randkowania z Sashą Obama, z tych Obamów.
Najgorsi w lidze
Moi stali czytelnicy zapewne pamiętają, że już od kilku tygodni miałem na celowniku krytyki trenera GTK Gliwice Matthiasa Zollnera. Od tamtego czasu gliwiczanie grają jeszcze gorzej i z każdą kolejną porażką, a w ostatnich 5 meczach było ich aż 4, droga do play off coraz bardziej się im wydłuża.
W poniedziałkowy wieczór przebudowany, ale niekoniecznie wzmocniony, szczególnie gdy porównamy go z początkiem sezonu, zespół GTK zasłużenie poległ w Starogardzie Gdańskim. O wygranej Polpharmy przesądził świetny moment z 4. kwarty Trevona Allena, chociaż nie byłoby go bez aktywnej defensywy całej drużyny i bardzo dobrego rozpoczynania kontr przez Joe Furstingera.
.
Gdy przeglądałem krytyczne głosy na temat trenera Zollnera po tym meczu, zacząłem się zastanawiać, kto do pary z nim jest najbardziej rozczarowującym graczem w PLK w tym sezonie.
Decyzji jeszcze nie podjąłem, ale statystyka „plus/minus” podpowiada mi, że być może jest nim Cleveland Melvin. Skrzydłowy Kinga Szczecin w niedzielę rozpoczął mecz z Asseco Arką od 4 celnych „trójek” i prowadzenia 12:0 z gdynianami, jednak na przestrzeni sezonu wydaje się bardzo ciągnąć swój zespół w dół.
Trudno bowiem inaczej wytłumaczyć fakt, że w klasyfikacji „+/-” zaplątał się na 152. miejscu, otoczony graczami drużyn, których celem jest utrzymanie w lidze. We fragmentach 21 meczów, w których Melvin był na parkiecie, jego zespół był gorszy od rywali aż o 109 punktów, co jak na występy w drużynie z bilansem 12 zwycięstw i 10 porażek na pewno nie jest powodem do chwały.
Stinger, @Stingerpicks
[/ihc-hide-content]