Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
– Załatw sobie płytę DVD z tym meczem, gdyż lepszego Jamel może w tym sezonie nie zagrać – napisałem do agenta Jamela Morrisa w październiku ubiegłego roku, tuż po zakończeniu meczu we Włocławku, w którym Amerykanin zdobył 26 punktów.
W trakcie kolejnych miesięcy obwodowy Legii udowodnił mi jednak, że bardzo się w tej opinii myliłem, a w playoffach jest nie tylko znakomity, ale też coraz lepszy. Czwartkowe 35 punktów w wygranym 84:72 spotkaniu ze Śląskiem Wrocław to jego nowy rekord sezonu. Morris już w ciągu pierwszych 4 minut zdobył 10 „oczek” i wcale na tym nie poprzestał.
– Początek był dla nas bardzo ważny. Nie tylko ja zacząłem mecz dobrze, ale też koledzy z zespołu trafiali, albo szukali mnie na dobrych pozycjach. W serii półfinałowej poznaliśmy halę, dzisiaj czuliśmy się w niej bardziej komfortowo i z naszego początku na pewno możemy być zadowoleni – powiedział „Kulisom” 29-letni Morris, którego pełną zakrętów karierę przedstawialiśmy na początku sezonu w obszernym wywiadzie TUTAJ >>
Jamel zza łuku i prowadzimy 15:4 🔥 #plkpl pic.twitter.com/AwAE26UdoQ
— Legia Kosz (@LegiaKosz) April 22, 2021
Rośnie kolonia
Jay Threatt, Jamel Morris, Mateusz Dziemba, Omari Gudul, Maciej Lampe – jak dobry byłby to zespół, gdyby złożyć takowy do gry w Energa Basket Lidze? Wszyscy ci koszykarze wyjechali w ostatnich dniach grać we Francji lub jak Morris wyjadą do niej w najbliższych dniach.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!