
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Żartami żartami, ale na inaugurację nie można było narzekać. We wtorkowy wieczór zielonogórski zespół po, emocjonującym i stojącym na dobrym poziomie, spotkaniu pokonał Śląsk Wrocław 97:90 na otwarcie bańki w Ostrowie Wlkp.
– Oczywiście wiedzieliśmy, że będzie to trudna seria i nic w niej nie przyjdzie nam łatwo. Na szczęście w 4. kwarcie udało nam się zatrzymać ich atak, a sami trafiliśmy sporo rzutów – powiedział „Kulisom” Skyler Bowlin, jeden z najlepszych (21 pkt) graczy Zastalu w tym meczu.
Strefa na ratunek
Wtorkowy mecz przypominał mi potyczki wojenne. Wszystko rozpoczęło się od bitwy na otwartym terenie – oba zespoły zaczęły bardzo agresywnie i praktycznie kryły się na całym parkiecie. Znacznie lepiej czuli się w tym jednak koszykarze Śląska, skuteczniejsi i bardziej agresywni w grze 1 na 1.
– Mecz zaczęliśmy z dużą energią, dlatego była taka duża liczba tego rodzaju pojedynków. Zwłaszcza w przypadku graczy obwodowych – ocenił dla „Kulisów” postawę swoją i kolegów Michał Gabiński, kapitan Śląska Wrocław.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Zielonogórski zespół przeszedł wtedy do obrony swojego głównego fortu – przestał bronić na całym i skoncentrował się na zatrzymaniu rywali na swojej połowie. Także to wychodziło jednak tak sobie — Kyle Gibson (29 pkt), Mateusz Szlachetka (16 pkt) czy Strahinja Jovanović (15 pkt) trafiali bowiem z dystansu, jak i dynamicznymi wejściami atakowali strefę podkoszową.
Armii Żana Tabaka pozostało wtedy bronić się w sposób, który dla chorwackiego dowódcy jest ostatecznością – w wąskich uliczkach miasta, co w wersji koszykarskiej oznacza obronę strefową. Szkoleniowiec Zastalu tak wypowiadał się o tym rodzaju defensywy po wygranym 101:87 meczu w Bydgoszczy w listopadzie ubiegłego roku.
.
Ciekawe było to, że Śląsk swojej szansy we wtorkowym spotkaniu upatrywał trochę właśnie w grze w stylu podobnym właśnie do Astorii – czyli uproszczeniu gry, szybszym decyzjom rzutowym i większej liczbie pojedynków 1 na 1. Chociaż przez cały sezon grał zupełnie inaczej.
– To był na pewno dobry ruch trenera, który uratował nas w tym spotkaniu. Wcześniej mieliśmy problem z zatrzymaniem ich w grze 1 na 1, a w strefie cały czas staraliśmy się wywierać presję na piłce, pilnowaliśmy też sytuacji, w której jeden z rywali starał się ustawiać na linii rzutów wolnych – skomentował ten rodzaj obrony Skyler Bowlin.
.
Obrona strefowa najlepiej działa z zaskoczenia, zatem Zastal nie stosował jej przy każdym z posiadań Śląska, jednak to w dużej mierze dzięki niej zielonogórski zespół ostatnie 15 minut spotkania od stanu 50:65 wygrał aż 47:25.
– Strefa zmieniła rytm meczu i nie trafialiśmy z otwartych pozycji. Myślę, że jeżeli jutro Zastal stanie strefą, to po prostu będziemy grali szybciej i będzie nam łatwiej sobie poradzić z taką obroną – skomentował tę kwestię Michał Gabiński, który za ważny moment meczu uznał również niesamowite trafienie Rolandsa Freimanisa na zakończenie 3. kwarty.
.
Tu warto zauważyć, że znakomity Łotysz (26 pkt) trafił również równo z syreną na zakończenie 2. kwarty, po rzucie, który był tylko nieznacznie łatwiejszy.
.
Wszystkie ręce na pokład
Masażyści, fizjoterapeuci i wszystkie osoby z obsługi medycznej są chyba najbardziej niedocenianym elementem zespołów, nie tylko zresztą koszykarskich. Tempo spotkań w Ostrowie będzie jednak na tyle szalone (nawet 5 meczów w ciągu 7 dni), że ich praca będzie miała jeszcze większe znaczenie dla końcowego wyniku niż zwykle.
– Nie pamiętam, żebym przed przyjazdem do Polski grał kiedyś mecze dzień po dniu, a na pewno nie w takim tempie, co czeka nas tutaj. Teraz pozostaje mieć tylko nadzieję na dobry sen, chociaż zwykle po meczach nie przychodzi mi on łatwo. Do tego regeneracja, zabiegi, no i przygotowanie do meczu, by być gotowym na jutro – ocenił całą sytuację Bowlin.
Wtorkowy mecz oglądało się bardzo dobrze. Czy będzie tak również w kolejnych dniach?
– Patrzę na terminarz tej „bańki” i jak widzę 5 meczów w ciągu 7 dni, to nie wiem, jak zawodnicy mają to wytrzymać. Te mecze nawet jakości nie będą miały – napisał mi jeden z ligowych trenerów, którego zespół do Ostrowa Wlkp. nie dojechał. W podobnym tonie na pomeczowej konferencji wypowiedział się również Żan Tabak.
Wybuchowe „plus-minus” Koszarka
Przy słabszym dniu Krisa Richarda (31 minut, 2/9 z gry, 5 fauli) kluczowe dla Zastalu okazały się znakomite minuty w 2. połowie w wykonaniu Łukasza Koszarka. W 1. części kapitan zielonogórskiej drużyny zagrał tylko przez 5 minut, nic nie pomógł w ataku, rzuty znad niego spokojnie trafiał Gibson, a plus-minus „Koszara” wynosiło „-5”.
Po przerwie, w trakcie 12 minut gry, rozgrywający Zastalu zdobył 8 punktów, miał też 5 asyst. Jego lepsza gra w ataku nałożyła się na minuty z wykorzystaniem obrony strefowej, dzięki czemu w 2. połowie wskaźnik plus-minus Koszarka wyniósł aż „+23”.
Przy krótkiej rotacji na obwodzie i problemach ze skutecznością i/lub obroną Davida Brembliego oraz Cecila Williamsa nie będzie zaskoczeniem, że wsparcie od 37-letniego kapitana będzie w tej serii dla Zastalu bardzo cenne.
Sędziowie od razu pod presją
Z tego, co słychać za kulisami, to jednym z problemów przy organizacji „bańki” okazało się skompletowanie składów sędziowskich – arbitrzy także muszą przecież być skoszarowani przez cały okres jej trwania, co sędziów, którzy wykonują poza-koszykarskie zawody, zmusiło do wzięcia urlopów.
To spowodowało, że nastąpiły nawet negocjacje, dotyczące kwestii wynagrodzenia za pracę w dniach 13-20 kwietnia i ostatecznie władze ligi zostały zmuszone nawet do wysupłania trochę większych pieniędzy niż zwykle na diety arbitrów.
Temat sędziowania pojawił się już po 1. meczu – Żan Tabak był niezadowolony z dysproporcji w rzutach wolnych (38:24 dla Śląska), co jego zdaniem wynikało z nierównego traktowania kontaktów przy grze przodem do kosza (jak grał Śląsk) i tyłem (jak chciał grać Zastal). Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w środowym spotkaniu – we wtorkowym Śląsk tej korzystnej sytuacji nie wykorzystał (38 wykonywanych wolnych to ich rekord sezonu) i spudłował aż 16 z nich.
Zanim jednak dojdzie wieczorem do spotkania numer 2, to wcześniej, o godz. 15:00, gospodarze neutralnego parkietu w Ostrowie, czyli drużyna Arged BM Slam Stali, w roli gościa podejmie w Arenie Ostrów oficjalnych gospodarzy, ekipę Legii Warszawa. Obie drużyny pojawiły się w „bańce” we wtorek, a wieczorem ich gracze z uwagą oglądali potyczkę Zastalu ze Śląskiem. Miejmy zatem nadzieję, że dostosują się poziomem do gry obu tych drużyn.
Stinger, @Stingerpicks
[/ihc-hide-content]