
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty i graj w Fantasy Lidze! >>
Pamela Wrona: Jakie jest Pana ulubione obstawienie?
Piotr Ignatowicz: Chyba nie mam swojego ulubionego. Rzeczywiście, pracuję w dość specyficznym miejscu. Jestem krupierem.
Wiedza o kasynach jest w Polsce ograniczona?
Wiedza o kasynach jest ograniczona, typowo filmowa. Oczywiście, zależy też na jaki film będziemy patrzeć – nie wygląda to tak, jak w tych zagranicznych, gdzie są wielkie i luksusowe kasyna. Tak samo, nie jest tak, jak w polskich produkcjach, w których jest obraz niekiedy o organizacji jakichś podziemnych gier.
Nikt nie mówi w mediach, że ktoś wygrał duże pieniądze i się wzbogacił, natomiast do legend przechodzi zazwyczaj to, że ktoś dużo stracił. Jest ustawa, która zabrania reklamowania kasyn, więc brak wiedzy wynika przede wszystkim z tego. Myślę, że nie pomogło też to, że nie tak dawno był czas maszyn, które były dosłownie wszędzie i działy się różne rzeczy. Nie było to kontrolowane.
Kasyna są pod nadzorem jeśli chodzi o urzędy celne, skarbowe. Są duże wymagania, przyznaje się licencje na określony czas. Możemy być pewni, że po pierwsze nic nam się nie stanie, bo się rejestrujemy, a po drugie, wszędzie jest wideokontrola i ochrona. Jest fajna atmosfera, to ciekawa forma spędzania czasu. Ceny w barze są chyba nawet mniejsze niż w klubach.
Kasyna nie są czymś złym. To mylne wyobrażenie. Dla mnie to rozrywka i tak powinny być traktowane. Trzeba tylko z głową do tego podchodzić, mieć ustalony budżet. Można wygrać naprawdę ogromne sumy, ale można też olbrzymie pieniądze przegrać. Ale można i się dobrze bawić, nic nie tracąc.
Wydaje się, że najczęstszym obrazem kasyn jest hazard jako wyniszczający nałóg…
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!