Dołącz do Premium – czytaj całe teksty i graj w Fantasy Lidze! >>
39-letni Marcin Woźniak miał już co prawda w swoim dorobku pięć spotkań w roli głównego trenera z sezonu 2014/2015, lecz wtedy wiadomo było, że ma w takiej roli tylko dokończyć bardzo nieudane dla włocławian rozgrywki.
Teraz nadszedł jednak czas, że Woźniak najwyraźniej czuje się gotowy do podjęcia wyzwania. Czy jednak do tego dojdzie? W kuluarach słychać, że prezes Anwilu Włocławek Arkadiusz Lewandowski już jest „po słowie” z Przemysławem Frasunkiewiczem, który pracuje obecnie z Asseco Arką Gdynia.
My za to postanowiliśmy prześledzić podobne sytuacje w poprzednich lat, by odpowiedzieć na pytanie – czy stawianie na polskich asystentów-debiutantów w czołowych klubach PLK w ogóle się opłaca?
Sukces z turbodoładowaniem
Niewątpliwie, gdy popatrzymy na wyniki w perspektywie jednego sezonu, to najlepiej na wypromowaniu polskiego asystenta wyszli szefowie PGE Turów Zgorzelec. To oni w styczniu 2009 roku najpierw zdecydowali, że Paweł Turkiewicz w dwóch kolejnych meczach zastąpi zwolnionego Słoweńca Saso Filipovskiego, a następnie zgodzili się pozostawić go w tej roli do końca sezonu.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!