
PZBUK – kursy i transmisje meczów NBA! >>
Wielu analityków w Stanach Zjednoczonych (i my na PolskiKosz.pl), pisze o tym, że rzuty z półdystansu powoli znikają, a zastępują je o wiele bardziej efektywne rzuty za 3 punkty lub próby spod samego kosza.
Matematyka jest nieubłagana. W poprzednim sezonie PLK, rzut między trumną a linią 6.75 m był wart tylko 0.73 punktu. Tymczasem z pomalowanego było to 1.13, a z dystansu 1.07 punktu na rzut. Jak na dłoni widać, że lepiej zrobić krok lub dwa w tył, żeby oddać rzut o 50 proc. cenniejszy lub atakować obręcz.
Półdystans ewidentnie zaczyna “umierać”, choć ciągle są zawodnicy, którzy dość regularnie oddają takie próby. Ba, są koszykarze, którzy się w tych rzutach specjalizują i potrafią być efektywni.
[ihc-hide-content ihc_mb_type=”show” ihc_mb_who=”2,3,4″ ihc_mb_template=”1″ ]
Zdarzają się specjaliści
W poprzednim sezonie PLK 20 graczy oddało co najmniej 40 rzutów z półdystansu, a ich średnia wartość wynosiła 0.82 punktu. Robert Johnson, Devoe Joseph i Martins Laksa przekroczyli 50 proc. skuteczności, więc ich próby z półdystansu były warte więcej niż przeciętny rzut za 3 punkty i prawie tyle samo, co ten spod kosza. To spora wartość!
Jeśli drużyny mocno się skupią na obronie strefy podkoszowej oraz dystansie, odpuszczając – teoretycznie mało wartościowe – próby z półdystansu, to okazuje się, że zawodnicy trafiający z tych miejsc są w komfortowej sytuacji. A jeśli obrona podejdzie bliżej tych graczy, to pod koszem tworzy się więcej miejsca dla wysokich graczy i jest mniejsza szansa na pomoc w obronie.
Skłonność tych zawodników do półdystansu może nie być warta tyle samo, co strzelców i ściągnie do siebie mniejszą liczbę obrońców, ale jeśli tacy gracze potrafią grać w pick and rollu, to mogą być sporym zagrożeniem.
Dobra współpraca z centrem, umiejętność dostania się pod kosz i ta dodatkowa wartość w postaci wysokiej skuteczności z półdystansu może w wielu sytuacjach skomplikować życie obrońcom. Dobrym przykładem jest wspomniany wyżej Devoe Joseph, który w Śląsku trafiał prawie 57 proc. rzutów spod kosza, 55 proc. z półdystansu, a po pick and rollu potrafił jeszcze kreować wysokich.

.
Co ciekawe, zaskakująco słabo na półdystansie spisywali się Raymond Cowels, Josh Bostic i Brynton Lemar czyli, liderzy swoich ekip. Najwięcej prób wykonał Tomasz Śnieg, aż o 19 więcej niż Chris Wright. Wynik rozgrywającego Spójni nie jest zaskoczeniem, bo ten gracz lubi oddawać rzuty dalej od kosza, ale w ostatnim sezonie brakowało mu skuteczności.
Zauważmy, że na tej liście są Filip Matczak i Tomasz Śnieg, czyli gracze którzy w przyszłym sezonie będą grali razem w Spójni. Wartość ich rzutów oscylowała w granicach 0.76 punktu, nieco powyżej średniej ligowej, ale nie są to wyniki dobre z perspektywy ofensywy zespołu.
Jeśli rozszerzymy listę do 30 prób, to znajdzie się na niej również Kacper Młynarski, który trafił zaledwie 28.1 proc. takich rzutów. Te wyniki graczy Jacka Winnickiego nie wróżą dobrze efektywności ofensywnej tego zespołu w najbliższym sezonie.
Na uwagę zasługują także Jarosław Zyskowski, który trafił 18/31 (58 proc.) z półdystansu oraz Torin Dorn 16/32 (50 proc.)
.
Jacek Mazurek, @PulsBasketu
.
[/ihc-hide-content]