Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Radosław Spiak: W niedzielę pokonaliście klub z Triestu 95:76. Graliście przeciwko drużynie z takim samym bilansem, wygraliście dość przekonująco. Mobilizacja na ten mecz była większa niż zwykle?
Michał Sokołowski: Myślę, że nie była jakoś przesadnie większa, ale wiedzieliśmy, że jest to jeden z ważniejszych meczów w tym sezonie. Triest to nasz bezpośredni rywal w walce o playoffy, a wygrywając z nimi więcej niż 5 punktami, przeskoczyliśmy ich tak naprawdę o dwa mecze, bo mamy teraz lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Wiedzieliśmy, że wygrana da nam realną możliwość grania w playoffach i utrzymania się na dłużej na 6. pozycji.
Pan zagrał najlepszy mecz w sezonie, a zespół wygrał po raz czwarty z rzędu. Tak dobrej serii nie mieliście od początku rozgrywek. Co spowodowało ten wzrost formy? Co się zmieniło w ostatnich tygodniach?
Chyba nic się nie zmieniło. Drużynowo już się znamy na tyle długo i rozumiemy na boisku, że można powiedzieć, że jesteśmy zgrani. Przyszedł też do nas Trent Lockett, który uzupełnia rotację. Mamy w tej chwili tak naprawdę dziewięciu zawodników. Myślę, że wchodzimy w najważniejszą część sezonu i cieszę się, że dobrze nam idzie.
Statystycznie macie drugą obronę od końca, jesteście ostatni w zbiórkach – szóste miejsce w tabeli jest realnym odzwierciedleniem waszych możliwości na ten moment?
Ale na pewno w innych klasyfikacjach jesteśmy w czołówkach. Myślę, że tabela dobrze pokazuje nasze miejsce i poziom naszej drużyny. To, co mogliśmy wygrać, wygraliśmy; ostatnie mecze z drużynami z czołówki też nie były złe. Możemy się bić z każdym.
Pierwszy raz w karierze zmienił pan klub w trakcie sezonu. Na ile było to dla pana utrudnienie, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że wiązało się to z wyjazdem za granicę?
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!