Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Drużyna Michała Michalaka, wbrew wszelkim przewidywaniom, po 20 rozegranych meczach ledwo opuściła strefę spadkową Bundesligi, i to tylko dlatego, że Wurzburg ma jedno mniej rozegrane spotkanie, a Giessen aż dwa. Można śmiało powiedzieć, że start sezonu, był dla klubu, który poprzednie lata spędzał w czołówce ligi i uzbierał naprawdę pokaźny budżet, prawdziwą katastrofą.
„Nie ma co ukrywać – początek był tragiczny. Pierwszy mecz przegraliśmy w ostatniej akcji na wyjeździe. Później przyszły zwycięstwa w Lidze Mistrzów i jedno w lidze, kolejno przegrana w Wurzburgu, pomimo dla mnie dobrego spotkania (29 punktów). Jednak wciąż zdarzały nam się porażki w meczach na styku z potencjalnie słabszymi rywalami i pojawiły się nerwy.” – mówi nam Michał Michalak.
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!