
Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Wojciech Malinowski: „Marzy mi się stabilizacja w jednym klubie” – powiedział Pan w styczniowym wywiadzie dla naszego portalu. Czy awansem do play off z PGE Spójnią przybliżył się Pan do niej?
Marek Łukomski: Tak. Mieliśmy tak skonstruowaną umowę, że w momencie awansu do najlepszej ósemki zostaje uruchomiona klauzula, która przedłuża automatycznie mój kontrakt z PGE Spójnią na kolejny sezon.
Powiedział Pan wtedy również, że będzie Pan zadowolony z wygrania 6 z 10 spotkań, które pozostały drużynie w lidze. Wygraliście 7.
Gdy podpisałem kontrakt, to pierwszą rzeczą, która się rzucała w oczy była kwestia rozgrywającego i konieczność dokonania korekty na tej pozycji. Przed moim przyjściem drużyna nie grała źle, ale bez „jedynki”, do tego z kontuzjowanym Tomkiem Śniegiem, to wszystko nie szło w dobrą stronę. Musieliśmy zatem zrobić korektę, udało się zaangażować Jaya Threatta i Francisa Hana, dzięki czemu potem odnieśliśmy 7 wygranych.
Poza meczem w Dąbrowie, gdzie graliśmy jeszcze z Jerome’em Dysonem, to w każdym meczu biliśmy się o zwycięstwo. To także pokazuje charakter drużyny, że jest ona dobrze skonstruowana, lubi ze sobą grać i nie poddaje się w żadnym momencie.
Co zadecydowało o wyborze właśnie Threatta?
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!