Dołącz do Premium – czytaj całe teksty! >>
Wojciech Malinowski: Jest Pan osobą mocno kojarzoną z Anwilem Włocławek i sporo kibiców mogło być zaskoczonych informacją, że dołączył Pan do sztabu trenerskiego Enea Astorii Bydgoszcz. Jak do tego doszło?
Marcin Woźniak: Ja wiem, że to wyświechtany slogan, gdy ktoś mówi o swoim klubie, że to coś więcej, niż tylko praca, ale dla mnie naprawdę tak było i jest. Anwil Włocławek to coś więcej niż praca. Jestem włocławianinem, kibicowałem Anwilowi od zawsze i tak podchodziłem do swojej pracy w tym klubie. To musi być jasno powiedziane.
Dlatego Anwil zawsze był na pierwszym miejscu, także w sytuacjach w przeszłości, gdy miałem oferty pracy z innych klubów, a we Włocławku plany wobec mnie nie były jeszcze sprecyzowane. Zdarzało się, że odrzucałem takie oferty i czekałem na rozwój wypadków, co będzie w Anwilu.
Teraz jednak zmieniły się trochę okoliczności i zdecydowałem się na zmianę otoczenia. Chyba nie muszę mówić, że decyzja była bardzo ciężka, ale przejście do Astorii traktuję jako wyzwanie i z całą energią chcę stawić mu czoła, aby pomóc klubowi z Bydgoszczy w osiąganiu sukcesów. To będzie trzeci sezon tego klubu w PLK po powrocie i myślę, że z roku na rok wygląda to coraz lepiej.
Klub ma swoje ambicje, a mi zaimponowały plany prezesa Bartłomieja Dzedzeja i trenera Artura Gronka zarówno względem całej organizacji, jak i mojej osoby. Choćby długoletnie umowy sztabu trenerskiego świadczą o poważnych planach w bydgoskim zespole. Decyzję podjąłem, łatwo nie było, ale nie mam zamiaru patrzeć wstecz.
Głównym szkoleniowcem Astorii jest właśnie wspomniany Artur Gronek, z którym współpracuje Pan przy okazji meczów reprezentacji Polski. Jak duże znaczenie miała wasza znajomość w tym, że podpisał Pan umowę właśnie w Bydgoszczy?
Zaloguj się aby zobaczyć dalszą część wpisu!Treść dostępna tylko dla
Użytkowników Premium!